Dwa lata to długi czas dla kogoś, kto w tym dniu został tak brutalnie wyrwany ze snu przez Admina, że wieczorem nie wiedział do jakiej komnaty ma się udać na spoczynek.
Pamiętam że weszliśmy przodem, przeszliśmy przez sklep i wyszliśmy jakimś korytarzem przy byłej suszarni słodu na podwórze. Jako długoletni pracownik kanalizacji miejskiej zwróciłem uwagę, że znajdująca się na terenie zakładu pokrywa jest przedwojenna, ale nie pamiętam nazwy producenta. Właściciel opowiadał że całe wyposażenie słodowni, w tym też suszarni zostało zdemontowane zaledwie 6 lat wcześniej. Może Krzysiu i Art, którzy też byli obecni mają więcej do powiedzenia, ja musiałbym po prostu zobaczyć jeszcze raz.
Jaakurat nie zwiedzałem z wami tego budynku, natomiast jako ciekwastkę mogę podać fakt, że przy moim pierwszym pobycie w Świebodzinie jakieś 5 lat temu, pierwsze miejsce parkingowe jakie namierzyłem, znajdowało się właśnie pod browarem.
Jak się już zebrało na wspominki sprzed dwóch lat, to i ja dołączam zdjęcie z ówczesnej wizyty w miejscowym muzeum. Na zdjęciu Piwowar przy jednej z gablotek z eksponatami dotyczącymi świebodzińskiego browarnictwa. Muzeum znajduje się w ratuszu, czyli tuż obok browaru Peschela.
Przejrzałem sobie i inne zdjęcia z ówczesnej wizyty Piwowara, Krzysia i Arta. I aż łza się w oku kręci. Było ciekawie, piwnie i sympatycznie.
Wszystkich forumowiczów zapraszam do odwiedzenia muzeum podczas wakacyjnej wizyty w Świebodzinie. Muzeum małe, a jest kilka ciekawych eksponatów. No i oczywiście do obejrzenia jest browar Peschela oraz ruiny browaru Schlossbrauerei. Ci, którzy u mnie byli (a naliczyłem już coś ze 20 forumowiczów) mieli już okazję to wszystko zobaczyć.
pjenknik napisał(a) Czyli jak rozumiem nie są już zaproszeni do ponownej wizyty?
Jakoś tak mi się zdawało, że logika nie była Twoją piętą achillesową. Ale czytając Twój powyższy wniosek, to zaczynam myśleć, że jednak tylko mi się zdawało.
Krzysiu napisał(a) Jaakurat nie zwiedzałem z wami tego budynku, natomiast jako ciekwastkę mogę podać fakt, że przy moim pierwszym pobycie w Świebodzinie jakieś 5 lat temu, pierwsze miejsce parkingowe jakie namierzyłem, znajdowało się właśnie pod browarem.
Widzę że jednak nie byłem jako jedyny tak zafascynowany pięknem miasta, że nie pamiętam wszystkich szczegółów. Jeżeli Art i Pieczarek potwierdzą że jednak z nami zwiedzałeś, to znaczy że tym razem ja mam rację.
W świebodzińskim muzeum znajduje się coś koło 600 starych pocztówek miasta i okolic. Prywatni kolekcjonerzy mają kolejnych kilkadziesiąt unikatów. Mi udało się ostatnio kupić nieznaną pocztówkę wydaną w 1941r. (a raczej znajdujacą się wówczas w obiegu, bo mogła być wydana wcześniej). Jest to typowa pocztówka z wnętrzem knajpy, jakich setki i tysiące zostało wypuszczonych przez niemieckich hotelarzy, restauratorów. Informacja na odwrocie podaje, że dzierżawcą był wówczas Otto Kappel, adres to oczywiście Schwiebus, Markt 19, a numer telefonu 461. Wg moich informacji dzierżawa dotyczyła tylko części restauracyjnej browaru Peschela.
Na pocztówce wygląd sali jest nieco inny, skromniejszy niż na wcześniejszych zdjęciach. Być może jest to inne pomieszczenie, bo pamiętam, że nawet po wojnie był to lokal z kilkoma salami. Nic szczególnego na pocztówce nie widać, knajpa jakich wiele - wklejam dla pełniejszej dokumentacji tematu.
Znalazłem kolejną informację, może tylko ciekawostkę, odnoszącą się do świebodzińskiego browarnictwa. Nie mówi ona bezpośrednio nic o browarze Peschela, ale pokazuje zmiany tej gałęzi przemysłu na przestrzeni stuleci.
Pisałem wcześniej, że pastor Samuel Knispel w swoim dziele o historii Świebodzina podał współczesne dla niego informacje, że w połowie XVIIIw. było w mieście około 60 browarów. Głównie były to małe, domowe warzelnie. Innemu miejscowemu historykowi udało się ustalić jak wyglądał miejscowy przemysł 100 lat później. Gustav Zerndt w trzytomowym dziele "Geschichte von Stadt und Kreis Schwiebus" ("Historia miasta i powiatu Świebodzin") z lat 1909-1914 pisze, że w 1861 roku powiat posiadał:
34 cegielnie zatrudniające 210 robotników, 46 młynów wodnych z 70 kamieniami, 82 wiatraki, 1 młyn konny, 25 browarów, 28 gorzelni, 25 maszyn parowych, z tego 15 tkackich.
Czyli przez 100 lat liczba browarów (warzelni raczej) zmieniła się z 60 w samym mieście, do 25 w powiecie. Tendencja zmniejszania liczby browarów jest więc wyraźna.
Kilka dalszych ciekawostek z historii świebodzińskiego piwowarstwa, niestety nic konkretnego o browarze Peschela.
Pisałem wcześniej o przywileju Władysława, króla Czech, z roku 1511. Już w roku potwierdzenia przywileju dla świebodzińskiego browarnictwa dochodzi do ostrych starć między miastem a okoliczną szlachtą, na tle zatrudniania przez tych ostatnich własnych rzemieślników do produkcji piwa. (Deutsches Städtebuch. Handbuch städtischer Geschichte - herausgegeben von prof. dr Erich Keyser. Stuttgart 1939)
W tym samym roku król Władysław, w liście wystawionym 4 października okazuje miastu swoją ogromną życzliwość w całkiem inny sposób, zabawny z dzisiejszego punktu widzenia: "Czynimy także wymienionemu wyżej naszemu miastu Schwebussen tę szczególną łaskę, że w przyszłości wszystkie rzeczy i potrzeby wobec nas i każdego z naszych duchownych i świeckich - czerwonym woskiem pieczętować, znakować i sporządzać powinno i może to robić bez zagrożenia".
Ale już w roku 1512 następuje znaczne zaostrzenie sporu ze szlachtą. Dochodzi do tego, że mieszczanie odbierają szlachcie broń i doprowadzają do miasta (czyli szlachta zostaje uwięziona). Pojmani skarżą się u namiestnika królewskiego w Głogowie, Jakuba von Salza. Do ugody dochodzi dopiero przed sądem książęcym. Szlachta oczywiście zobowiązuje się, że nie będzie już warzyła piwa. I naturalnie dalej to robi.
Ponad 20 lat temu latem 1984 roku miałem okazję spędzić kilka godzin w browarze w Witnicy. W trakcie zwiedzania warzelni ( ostatniej ogniowej warzelni w Polsce ) usłyszałem, że pochodzi ona z Świebodzina i została w browarze zainstalowana po II Wojnie Światowej w ramach modernizacji browaru. Została zdemontowana z kompletnego browaru ponieważ nie było kadry fachowej do jego uruchomienia, a w Witnicy była warzelnia gorsza technicznie.
Udało mi się rebrać kilka nowych faktów i uściślić pewne wcześniej podane informacje.
1519r. – król Ludwik Jagiellończyk wydaje przywilej, w którym potwierdza miastu prawo do wyszynku piwa . Za wykroczenie przeciw postanowieniom przywileju miano szlachcica karać grzywną 50 marek, a wieśniaka karą 10 marek i 4 tygodniami wieży.
1537r. – cesarz Franciszek zatwierdza miastu wszystkie dotychczasowe prawa i przywileje
1585r. – we Frankfurcie nad Odrą wybucha epidemia dżumy. Zostaje zawieszona sprzedaż świebodzińskiego piwa do Frankfurtu i miasto na stałe traci ten rynek zbytu. Czyli piwo ze Świebodzina było znane szerzej niż w najbliższej okolicy – do Frankfurtu jest jakieś 80 km.
Po ponad roku od ostatniego wpisu mogę dodać coś nowego.
Przy ogromnym udziale kolegi Piwowara udało mi się zgromadzić nieco dokumentów i informacji, które pozwolą nieco uzupełnić ten temat. Piwowar bardzo dzielnie pomagał i w nabyciu dokumentów, i w zdobywaniu informacji, i w rozświetlaniu przed laikiem historycznych mroków.
Mam już w domu kartę wyjętą z V tomu atlasu Brauna-Hogenberga „Civitates Orbis terrarum” z widokiem Świebodzina. Zapłaciłem dużo (chociaż i tak taniej niż najdroższe polskie wafle), ale warto było. Atlas wydawano w latach 1572-1617 w sześciu tomach. Widok Świebodzina odbito w Kolonii w 1595r. Było to w swoim czasie dzieło przesławne. Drugi w historii atlas (po „Teatrum Orbis Terrarum” Orteliusa z 1570r). O ile atlas Orteliusa zawierał mapy, to Braun zdecydował się na widoki perspektywiczne najznamienitszych miast swojej epoki. Oczywiście ciśnie się na usta pytanie, co wśród wspaniałych miast XVI wieku robi Świebodzin, który wówczas liczył maksymalnie 1500 mieszkańców. Swoje widoki miały Barcelona, Paryż, Rzym, Kolonia, Londyn, Florencja, Madryt, Toledo, Antwerpia, miasta Afryki i Ameryki, razem niemal 500 widoków miast powszechnie znanych do dzisiaj. Z miast polskich lub znajdujących się w obecnych granicach Polski znalazły się m.in. Kraków, Gdańsk, Poznań, Lublin, Toruń, Lwów, Grodno,Wilno, Przemyśl, Szczecin, Legnica, Wrocław, biskupi Łowicz. Z mniejszych miejscowości znalazł się jedynie Biecz, miasto o ogromnej tradycji. No i maleńki Świebodzin, który nawet wówczas, w zamieszczonym w atlasie opisie, został eufeministycznie nazwany miastem „raczej małym”. Jedynym w miarę racjonalnym uzasadnieniem tego, że miasteczko znalazło się w atlasie jest najzwyklejsza łapówka. Panem na świebodzińskim zamku był Maksymilian von Knobelsdorf, radca cesarza Austrii. Był człowiekiem zamożnym, z ambicjami, znanym na dworach wiedeńskim i praskim. Chciał nawet wykupić od cesarza zamek wraz z całą okolicą, byłby wówczas faktycznie udzielnym księciem. Mimo, że Knobelsdorf był zaufanym cesarza, do wykupu Świebodzina nie doszło. Knobelsdorf spotkał we Wrocławiu wydawcę atlasu, Georga Brauna. Wówczas miał go nakłonić, aby w kolejnym tomie znalazł się widok Świebodzina. Namowy się udały, środki na promocję zostały zapewne wypłacone. Wg mnie za opublikowanie widoku Świebodzina, za zaspokojenie swojej próżności Knobelsdorf musiał sporo zapłacić wydawcy atlasu. Dzisiaj miejscowi historycy cieszą się z tak dokładnego widoku dawnego Świebodzina. Rzadko które, porównywalnej wielkości miasteczko, ma tak wczesną i tak dokładną dokumentację ikonograficzną. Miedzioryt zawiera także szczegóły dotyczące świebodzińskiego piwowarstwa. Tylko dlatego tyle o nim piszę.
Na razie wklejam miniaturę posiadanego przeze mnie widoku. Wybrane szczegóły dotyczące piwowarstwa już wkrótce.
Comment