Cud św. Bernarda-historia Browaru Grodzisk

Collapse
X
 
  • Filtruj
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • Makaron
    Major Piwnych Rewolucji
    • 2003.08
    • 2107

    #16
    CUD ŚW. BERNARDA

    Piwo grodziskie. Browar zbankrutował 10 lat temu, ale legenda trwa. Jerzy Hau, niemiecki inwestor z polskimi korzeniami, chce wznowić produkcję słynnego trunku.

    - To unikalne piwo! Grzech, że w Polsce nie wykorzystuje się takich atutów. Zawsze byliśmy krajem rolniczym, powinniśmy postawić na przemysł spożywczy. To nasza szansa w Europie - Jerzy Hau aż się zarumienił podczas krótkiego wywodu o optymalnej strategii gospodarczej dla Polski.
    Jest Niemcem. Bardzo nietypowym Niemcem. Warszawiak, urodzony 1 sierpnia 1945 roku, w niemieckiej rodzinie osiadłej nad Wisłą od czasów Zygmunta Wazy. W latach 60. wyjechał na stałe do NRF, przyjął niemieckie obywatelstwo i ukończył politechnikę w Akwizgranie.
    Dla nowej ojczyzny wywalczył nawet tytuł wicemistrza Europy w judo w wadze półciężkiej. Dużych pieniędzy dorobił się, pracując w branży konserwacji reaktorów atomowych.
    - Różne rzeczy mówi się o ludziach z reaktorów... - śmieje się Jerzy Hau. I dopowiada, patrząc w stronę młodej żony:
    - Mnie te plagi chyba ominęły. Wkrótce spodziewamy się narodzin potomka.
    Ale nie tylko sprawy osobiste sprowadziły go ponownie do Polski. Innym powodem są interesy: Jerzy Hau chce reaktywować produkcję piwa grodziskiego.

    Moc modlitwy
    Legenda głosi, że nadzwyczajne właściwości piwo grodziskie, zwane też "grodziszem", zawdzięcza cudownemu zdarzeniu z około 1600 roku. Wtedy świątobliwy mnich benedyktyński Bernard, przechodząc przez Grodzisk Wielkopolski, miał zastać jego mieszkańców w wielkiej rozpaczy. Mieszczanie lamentowali, bo studnia w rynku, z której brano wodę do warzenia piwa, zupełnie wyschła. Zakonnik, pomodliwszy się gorąco do Boga, pobłogosławił studnię - i zaraz trysnęło obfite źródło. Piwowarzy wzięli się natychmiast do roboty, a gdy skosztowali świeżo uwarzonego piwa, przekonali się, że miało znacznie lepszy smak niż dawniejsze. Z wdzięczności za dobrodziejstwo, cech piwowarów grodziskich przez kilkaset następnych lat solennie składał do klasztoru w nieodległym od Grodziska Wielkopolskiego Lubiniu, skąd wywodził się świątobliwy Bernard, roczną daninę: beczkę piwa.

    Źródło skarbu warte
    Studnia, przy której ojciec Bernard dokonał cudu, do dziś stoi na grodziskim rynku. To jeden z ostatnich śladów 700-letniej tradycji warzenia piwa w Grodzisku. Po browarze pozostało jeszcze trochę sfatygowanych zabudowań i kolekcja1 "piwariów" w miejscowym muzeum, którą stworzył Dariusz Matuszewski, kustosz.
    - Zostało jeszcze i to - inżynier Hau prezentuje triumfalnie 2 butelki piwa grodziskiego z ostatniego rozlewu sprzed lat. I precyzuje:
    - Unikaty. Jedną butelkę ma w gabinecie w Atlancie prezydent Coca-Coli.
    Na aukcjach - zdaniem Macieja Paszkowskiego, głównego piwowara poznańskiego minibrowaru Bavaria - ceny grodziskiego piwa sięgają 1000 euro.
    Według Jerzego Haua, "grodzisza" wymieniają liczące się encyklopedie piwa na świecie i receptury, olbrzymim atutem piwa grodziskiego była woda z miejscowego źródła.
    - Browar bez własnego źródła, to jak człowiek bez duszy - mówi z patosem inżynier Hau.
    Grodziskie źródło znajduje się na pobrowarnianych gruntach należących do spółki "Nowe Browary Grodziskie", której udziałowcem - prócz Haua - jest wrocławianin, Aleksander Kadłubkiewicz.
    - To źródło ma imponującą wydajność, a woda zawiera ciekawy bukiet minerałów. Nie dziwię się, że w Berlinie za czasów cesarza Wilusia piwo grodziskie podawano w najlepszych lokalach, z przydomkiem "echtes Bier" ("prawdziwe piwo") - mówi Jerzy Hau.

    Ktoś z duszą socjalisty
    Czasy największej świetności "grodzisz" przeżywał w międzywojniu. W 1922 roku Antoni Thum, spolonizowany austriacki piwowar, z własnych oszczędności i posagu żony wykupił udziały niemieckie w grodziskich browarach i powołał spółkę akcyjną Browary Grodziskie. Thum objął stanowisko dyrektora i prezesa zarządu firmy. Był zdolnym menedżerem i oddanym społecznikiem. Wspomagał powstanie wielkopolskie, a w czasach pokoju troszczył się o pracowników firmy, inicjował akcje charytatywne, pomagał materialnie biedocie.
    - Umiał zjednać sobie ludzi. Nazywano go kapitalistą z duszą socjalisty - przypomina Dariusz Matuszewski, grodziski historyk.
    Browary Grodziskie kwitły. Piwo (w latach 1934-39 spółka wytwarzała go 3,5-4 tys. hl rocznie) sprzedawane było do 37 krajów. Antoni Thum przygotowywał się do wybudowania w Grodzisku Wielkopolskim nowoczesnego browaru, który miał należeć do największych w Polsce. Wybuch II wojny światowej udaremnił plany. Ze względu na pochodzenie właściciela, niemieccy okupanci zostawili firmę w spokoju. Browar produkował nadal - na potrzeby Trzeciej Rzeszy.

    Ulubione piwo Hitlera
    W latach 1941-42 piwo grodziskie masowo trafiało do Afryki Północnej - by zaspokajać pragnienie żołnierzy niemieckiego Afrika Korps gen. Erwina Rommla - bo znakomicie gasiło pragnienie. Dariusz Matuszewski opowiada, że przed laty natknął się w zagranicznej prasie na notatkę, wedle której odkopane 10 lat po wojnie na libijskiej pustyni butelki z piwem grodziskim nie straciły nic ze swych walorów.
    Moi grodziscy informatorzy, mówią, że "grodzisz" miał być ulubionym piwem Adolfa Hitlera - i ściszają przy tym konfidencjonalnie głosy, jakby w pobliżu czyhał ktoś z norymberskiego trybunału sprawiedliwości. Według tych zapewne ubarwionych - opowieści naziści przygotowywali się do uruchomienia rurociągu, który miał rzekomo transportować wodę z grodziskich źródeł do Berlina, co miało umożliwić produkcję „grodzisza” w stolicy Rzeszy. W dokumentach browaru zachowały się zamówienia na piwo grodziskie z Kraju Warty wysyłane z Niemiec, obligatoryjnie opatrzone wezwaniem "Heil Hitler!"

    Żałosny koniec
    Po wojnie grodziski browar nie odzyskał dawnego splendoru. W 1945 roku firmę znacjonalizowano. Jej właściciela oskarżono o sprzyjanie nazistom - mimo że w czasie wojny uchronił wielu Polaków przed aresztowaniami i wywózkami. Grodziski piwowar podjął pracę w browarze we Wrześni (w nim także miał udziały). W 1950 roku i ten browar upaństwowiono.
    Jesienią 1950 roku Thum został dotkliwie pobity przez "nieznanych sprawców".
    Zmarł w marcu 1951 - w zapomnieniu i biedzie. Równie smutny los czekał dzieło jego życia. W 1950 roku firmę włączono do Wielkopolskich Zakładów Piwowarskich w Poznaniu, w 1960 roku przydzielono ją do Zakładów Przemysłu Terenowego w Poznaniu; po 10 latach znowu trafiła do Zakładów Piwowarskich w Poznaniu.
    - Okres PRL-u nie sprzyjał kultywowaniu piwnych tradycji. Świat wokół schamiat szlachetne trunki w masowej konsumpcji zastąpiła wódka i tanie wina owocowe. Na rynku nie było już miejsca dla piwa grodziskiego. Tym bardziej że picie „grodzisza” wiązało się z osobnym rytuałem, wymagało specjalnych stożkowatych szklanek. Kto w tamtej epoce mógł się bawić w takie subtelności? - retorycznie pyta Dariusz Matuszewski.
    Po wojnie "grodzisza" już nie eksportowano, choć browar produkował w latch 70. i 80. około 17 tys. hl piwa rocznie. W szeroki świat z Grodziska wysyłano tylko słody (m.in. do Niemiec, Holandii, Japonii). Nie modernizowane budynki i wyposażenie z XIX wieku szybko niszczały.
    Szansa na lepszą przyszłość pojawiła się w połowie lat 80. Decydenci podjęli wtedy decyzję o rozbudowie grodziskiego browaru. Jego wydajność wzrosłaby do 60 tys. hl piwa rocznie, miało też przybyć nowoczesnych budynków i infrastruktury.
    - Do Grodziska zaczęto już zwozić konstrukcje i elementy wyposażenia. I wtedy wszystko diabli wzięli... - wspomina Dariusz Matuszewski.
    Konstrukcje i wyposażenie przewieziono do Poznania, gdzie powstawał największy i najnowocześniejszy browar w Polsce, a Grodzisk obył się smakiem.
    - Wiadomo: Poznań miał większą siłę przebicia, poza tym w grodziskim browarze milicja wykryła jakąś niegospodarność, ktoś tam poszedł siedzieć... To na pewno nie pomogło nowym inwestycjom - mówi Dariusz Matuszewski.
    Do ostatniego spustu "grodzisza" doszło w 1994 roku. Browar zbankrutował.

    Gest Drzymały
    - Od kilku lat grunty byłego browaru są własnością pana Kadłubkiewicza. Wiem, że wszedł on do spółki z panem Hau. Cieszyłbym się, gdyby udało im się odtworzyć produkcję "grodzisza". To miasto powstawało wokół piwa. Chociaż z drugiej strony... Tylu już próbowało i nic z tego nie wyszło... - powątpiewa Roman Jajczyk, zastępca burmistrza Grodziska Wielkopolskiego.
    Jak przystało na grodziszczanina z krwi i kości, miłośnikiem piwa grodziskiego jest Zbigniew Drzymała, szef Inter Groclin Auto. Zapewne to jedyny człowiek w mieście, którego byłoby stać na odbudowę browaru.
    - Jeśliby chciał dawno by w to zainwestował - mówi Dariusz Matuszewski.
    Kustosz grodziskiego muzeum wspomina, że Drzymała zaprosił go do współpracy przy przedsięwzięciu związanym z obchodami 700-lecia Grodziska w 2002 roku. Szef Inter Groclinu zamówił wtedy w belgijskim browarze 30 tys. butelek piwa, którego receptura nawiązywała do smaku grodziskiego trunku. Belgijskiego "grodzisza" można do dziś skosztować w klubowej restauracji Groclinu--Dyskobolii.

    Dla koneserów
    Inżyniera Haua nie zrażają trudności z pozyskaniem kapitału na uruchomienie grodziskiego browaru.
    - Wyliczyłem, że reaktywacja browaru po-chłonie 15 min dolarów. Szukam poważnego partnera, który partycypowałby w tym przedsięwzięciu. Niestety, w Polsce nie ma banków inwestycyjnych z prawdziwego zdarzenia... Nie wyobrażam sobie, żebym w Niemczech miał kłopot ze zdobyciem pieniędzy na tego rodzaju inwestycję - irytuje się Jerzy Hau.
    Jego wspólnik, Aleksander Kadłubkiewicz jest dobrej myśli.
    - Hau ma znakomite kontakty biznesowe, to powinno zaowocować - ocenia.
    Były już konkretne propozycje niemieckich inwestorów.
    - Sęk w tym, że chcieli objąć w spółce pakiet większościowy, a na to nie zamierzam się zgodzić. To ma być autorski biznes - zastrzega Jerzy Hau.
    - Jeśli tylko inwestor zaproponuje wysokiej jakości piwo po atrakcyjnej cenie i znajdzie odpowiedni kanał dystrybucji, piwo grodziskie może z powodzeniem osadzić się na rynku. Jeszcze 5 lat temu nie dałbym tego rodzaju projektowi żadnych szans, ale rynek się zmienia... Teraz panuje moda na pszeniczne piwa górnej fermentacji. Nie myślę o konsumencie masowym, ale o koneserach - a tych w Polsce coraz więcej - dowodzi Andrzej Olkowski, prezes Stowarzyszenia Regionalne Browary Polskie.
    Być może do pomyślnego powrotu "grodzisza" przyczyni się również niebiańskie wstawiennictwo świątobliwego Bernarda. Po latach przerwy, mieszkańcy Grodziska podjęli znowu w 2003 roku dziękczynną pielgrzymkę do jego grobu w lubińskim klasztorze.

    Dodatki do tekstu:

    Wyjątkowe
    O niepowtarzalności piwa grodziskiego decydowała specyfika produkcji. "Grodzisz" wytwarzany byt ze słodu pszenicznego, "wędzonego" dymem dębowym lub bukowym. Potem piwo bardzo krótko fermentowało w beczkach w temperaturze 12-14 sł. C, po czym klarowano je karukiem - czyli pęcherzami pławnymi ryb jesiotrowatych. A później rozlewano je do butelek z drożdżami - i w tej postaci piwo miesiąc dojrzewało w leżakowni. Wskutek dojrzewania w butelkach powstawał dwutlenek węgla, który przydawał trunkowi efektu naturalnego musowania. Właśnie za sprawą owych bąbelków zagraniczni piwosze nadali "grodziszowi" miano "polskiego szampana".

    Ryszard Gromadzki
    "If you see a beer, do it a favor, and drink it. Beer was not meant to age." Michael Jackson

    Comment

    • poochatch
      Szeregowy Piwny Łykacz
      • 2012.06
      • 2

      #17
      Witam, jestem nowy na forum, lecz muszę przyznać, że to jedno z lepszych specjalistycznych forów, jakie dane mi było czytać.

      Jeśli ktoś jest zainteresowany dawną, przedrozbiorową, historią piwa grodziskiego to mam kilka ciekawych informacji. Na początek przekleję linki, a jeśli ktoś będzie chciał więcej, to chętnie się podzielę.

      Zaznaczę jeszcze, że piwo z Grodziska było w XVIII wieku bardzo w Wielkopolsce popularne, na tyle, że magistrat poznański sporą część swojego budżetu zarabiał na jego wyszynku!


      1. Hilary Majkowski, Grodzisk Wielkopolski. Przeszłość, ludzie, zabytki, Poznań 1938.
      Pupularnonaukowa książeczka o różnych tematach grodziskich. Jest rozdział o piwie, oraz fragmenty statutu cechu mielcarzy (słodowników) z 1601 roku. Bardzo sympatyczne.

      Wielkopolska Biblioteka Cyfrowa to... Tu uzupełnij opis do metadanych strony głównej, widoczny np. przy udostępnianiu na Facebooku


      2. Adolf Warschauer, Piwo grodziskie, „Kurier Poznański” 1894, nr 104, 105, 110.
      To tłumaczenie z niemieckiego. Na tym bazował Majkowski, o czym można się łatwo przekonać. Bardzo porządne.

      Wielkopolska Biblioteka Cyfrowa to... Tu uzupełnij opis do metadanych strony głównej, widoczny np. przy udostępnianiu na Facebooku



      3. Grodzisk Wielkopolski. Zarys dziejów, pod. red. Romana Polaka, Grodzisk Wielkopolski 1990.
      Nie ma tu wielu informacji na temat piwa, ale jednak jakieś są. Z tym, że książeczka miejscami niezbyt profesjonalna, więc trzeba uważać.
      Jest w PTPN.


      Poza tym dla naprawdę zainteresowanych mogę podrzucić fragmenty (lub całość) mojej pracy magisterskiej, traktującej o rzemiośle grodziskim w XVIII wieku. Nie ma tam wiele o piwie (choć myślę, że to co jest - jest ciekawe, poza tym nie zrzynam z Majkowskiego ani Warschauera), ale jest trochę o cechu mielcarskim i piwowarskim.

      Dla prawdziwych zapaleńców - zdjęcia oryginalnych statutów piwowarskich, manuskryptów na pergaminie. Są to fotki pstryknięte w Archiwum Państwowym w Poznaniu. Jeśli ktoś chce - proszę pisać.

      Pozdrawiam wszystkich piwoszy!

      PS. żeby odtworzyć te linki należy mieć plugina DJView w przeglądarce, lub ściągnąć program WinDJView i pobrać pliczki na dysk (menu po lewej). BTW jest to zarąbisty format, lepsza jakość i duuuużo mniejsza waga niż pdf...

      Comment

      • ppns
        Major Piwnych Rewolucji
        • 2002.10
        • 1737

        #18
        Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika poochatch Wyświetlenie odpowiedzi
        [..]
        Jeśli ktoś jest zainteresowany dawną, przedrozbiorową, historią piwa grodziskiego to mam kilka ciekawych informacji. Na początek przekleję linki, a jeśli ktoś będzie chciał więcej, to chętnie się podzielę.

        [..]
        [Dla prawdziwych zapaleńców - zdjęcia oryginalnych statutów piwowarskich, manuskryptów na pergaminie. Są to fotki pstryknięte w Archiwum Państwowym w Poznaniu. Jeśli ktoś chce - proszę pisać.


        ...
        Witaj !
        Uzupełnij profil
        ( Jesteś przyszłym ekonomistą czy np. historykiem-regionalistą?)

        Zdjęcia z archiwum państwowego są oczywiście oczekiwane , w tym wątku albo w galerii.
        ( Nie kazdy ma mozliwość osobiście pofatygować się do reczonej instytucji).
        Jeżeli masz informacje i wiadomości piwno-historyczno-grodziskie , których w tym
        wątku nie ma , to naturalnie podziel się nimi , a wiele osób chetnie się z nimi
        zapozna.
        piwoppns@wp.pl

        Comment

        • poochatch
          Szeregowy Piwny Łykacz
          • 2012.06
          • 2

          #19
          Jestem historykiem kultury/kulturoznawcą.
          Niestety zdjęcia z archiwum są przeogromne. Wymiary dyplomu pergaminowego są tak duże, że nawet dobrym aparatem (Olympus 5d) nie da się zrobić jednego zdjęcia, które byłoby czytelne, w związku z tym tych zdjęć jest b. dużo. Jutro przejrzę swoje zasoby i spróbuję coś spakować i zamieścić na chomiku (o ile można tu wklejać adresy z chomika?).
          Jeśli uważasz, że kogoś to zainteresuje to wklejam swój tekst na temat piwa grodziskiego. Są to fragmenty ww magisterki. Miłej lektury.


          ***


          Interesujący pogląd na władzę magistratu przedstawił piekarz Marcin Koch. W trakcie libacji w karczmie i po utarczce słownej z gospodarzem, między innymi…
          …powiedział, »że się nikogo nie boję, ani pana Burmistrza, bodaj ich Diabli porwali z ich taxą. Co to za Sąd u nas w Grodzisku?! Piwowarowie mają dwie części miasta, a Rzemieślnicy jedną część!« Uderzył czapką o stół i pluł powtarzając »co to tu za Rada«?!
          Ponieważ tak trapezował pana Burmistrza i pana Gęzikiewicza, tudzież Sąd Radziecki niewinnie i niesłusznie (…) powinien by w Bractwie Piekarskim odebrać plag sześćdziesiąt …

          … lub oddać 60 grzywien kary. Warto zwrócić uwagę na to, że tym razem to cech miał egzekwować prawo. Oczywiście słowa Kocha były wynikiem tyle alkoholu, co cholerycznego temperamentu, lecz trudno zaprzeczyć, że całkowicie wyssane z palca być nie mogły. Z pewnością przekazują pewną sugestię co do tego, jak stosunki w mieście mogły być przez zwykłych rzemieślników odbierane. O ekonomicznym przodownictwie cechu mielcarzy będzie jeszcze mowa poniżej.

          (...)

          Wstępne wyrażone było zazwyczaj w naturaliach, jak wosk czy piwo, które bracia wypijali z okazji przyjęcia nowego ucznia, lecz zdarzały się też opłaty pieniężne. Wolność wyboru mistrza była ograniczona. Statut piwowarów z 1601 r. nakazuje „ujednać” sobie mistrza, zaś kilka innych mówi o okresie próbnym, po którym można było zmienić warsztat. Uczeń musiał być zawsze opowiedziany starszym lub całemu bractwu.

          (...)

          W cechu mielcarzy i piwowarów uprawnienia stołowych były bardzo szerokie, od spraw porządkowych, po policję przemysłową:
          Starsi stołowi (których oni wedle upodobania swego powinni obrać do siebie sześciu mężów godnych) powinni będą rządy czynić, nierządy, niesnaski, występki, swary, nieposłuszeństwa, rozruch i z tych, którzy by się jedno pokazali przeciwni temu, między bracią karać. Omysliwując jakoby piw jak biały tak czarnych rzadnie robionych w mieście nigdy nie brakło oprócz zepsowania rur albo młyna, i innych przypadków niespodziewanie przypadających .

          (...)

          Bardzo specyficzny był charakter wyłączności cechu mielcarzy. Najstarszy zachowany statut z 1601 roku głosi, że „upatrując słuszność i zwyczaj dawny tu w polskich miasteczkach koronnych, szlacheckich i wielkich królewskich zostawiamy w cale wolne robienie piwa i słodów człowiekowi pospolitemu”. Opatrując to jednakże pewnymi zastrzeżeniami. W kolejnych statutach (1660 , 1686 ) cech stosował już zwyczajną wyłączność, zakazującą ludziom spoza cechu warzenia piwa. Rosły przy tym znacznie opłaty wstępne, dochodząc do 600 guldenów (!), zatem bractwo to tym bardziej zamykało się na rzemieślników niecechowych. Z braku bardziej bezpośrednich źródeł można przyjąć hipotezę, że przyczyną (przez przyczynę rozumiem tutaj argumenty, jakie sami mielcarze musieli przed sobą przedstawiać) tego stanu rzeczy były ogromne zyski, które grodziscy mielcarze musieli czerpać ze swej działalności. Jeśli tak w rzeczywistości było, to można zaliczyć te działania do tego, co Max Weber nazywał „kapitalizmem tradycyjnym” . Nic nie wskazuje na to, że bractwo mielcarskie w związku z tym zatraciło swe „pozaprzemysłowe” aspekty, zatem wprowadzenie tak ogromnych opłat wstępnych było pokierowane egoizmem klanowym, raczej niż indywidualnym egoizmem charakterystycznym dla właściwego „ducha kapitalizmu” .
          Fakt wprowadzenia tak daleko idącej wyłącznośći nie przeszkadzał jednak w tym, że w połowie wieku XVIII posiadanie mielcucha było wśród grodziskiego patrycjatu powszechne, księgi wójtowskie notują bowiem wiele transakcji sprzedaży tego rodzaju nieruchomości, niekoniecznie przez mielcarzy. Piekarz Walenty Winkler kupił mielcuch w roku 1753 . Józef Żabicki, rzeźnik, syn Józefa, mielcarza (!), kupił od Franciszka i Marianny Oraczewiczów dom z ogrodem i mielcuchem . Tego samego dnia otrzymał on od ojca (który niebawem umarł) drugi mielcuch . Zachowała się też intresująca wzmianka w testamencie Jadwigi Żabickiej z Dybczyńskich: „ze zboża, co na piwo, (…) jest stuczka w mielcuchu, z której stuczki upraszam, aby córka piwo jeszcze zrobiła, z którego piwa zrobienia pogrzeb będzie powinna opłacić”. Teresa Żabicka, córka Jadwigi, nie była chyba wtedy jeszcze żonata, skoro matka nie pisze o jej mężu (nie wiadomo też czy ożeniła się później ), więc nawet jeśli jej ojciec (a mąż Jadwigi) był mielcarzem, to nie powinna być uprawniona do „robienia piwa”, gdyż zwyczaj cechowy zezwalał na to jedynie wdowom.
          W swoim testamencie Kazimierz Dygas, wymienia pośród swoich nieruchomości rolę, folwark, dom z ogrodem oraz mielcuch . Skądinąd wiadomo, że pomimo iż był rzeźnikiem , prowadził też wyszynk piwa , co było legalne jedynie na mocy nieaktualnego już statutu z roku 1601.
          Fakt, że mieszczanie nie należący do cechu mielcarskiego posiadali urządzenia piwowarskie, produkowali piwo oraz prowadzili jego sprzedaż to kolejny dowód na wyższość zwyczaju nad prawem stanowionym. Dwa statuty mielcarzy, zatwierdzone przez Dziedzica, zabraniały postronnym „robienia piwa”, a pomimo tego „zwyczaj dawny”, na który powoływano się na początku XVII wieku, przetrwał właściwie bez zmian .

          (...)

          Istnienie cechów łącznych, zwanych czasem wielkimi, nie podważa tego rozumowania, gdyż rzemiosła zorganizowane w takim cechu posiadały jakiś moment styczny, zazwyczaj używały tych samych surowców, a nawet jeśli tak nie było to zdarzało się to wyjątkowo. Bywało też tak, że rzemiosła należące do takiego cechu produkowały półprodukty dla gotowego wyrobu. Tak było w cechu mielcarzy i piwowarów. Pierwsi wytwarzali słód, którego wyrób „poprzedzał technologicznie” warzenie piwa. Co ciekawe to właśnie mielcarze posiadali większą władzę w bractwie (co wyrażało się choćby w fakcie, że to spośród nich należało wybierać cechmistrzów).

          (...)

          Mielcarze i piwowarzy mieli zdecydowanie najwyższe ze wszystkich bractw dochody , posiadali dla swej działalności poparcie pana, czerpiącego z niej niemałe zyski , zaś ich produkty cieszyły się ogromnym powodzeniem: „w XVIII wieku piwo grodziskie prawie całkowicie wyparło z terenu Wielkopolski importowane piwa zagraniczne” . Ich wyrób stał się w XVIII wieku środkiem płatniczym w cechach całego regionu, zaś rada miejska Poznania zarabiała niemałe pieniądze na wyszynku grodziskiego piwa . Mielcarze i piwowarzy grodziscy zmagali się więc ze znacznie poważniejszą konkurencją, nie działali bowiem jedynie na rynku wewnętrznym miasta, ale na rynku całej prowincji. Co podkreśliłem wyżej, cech ten w specyficzny sposób stosował też zasadę wyłączności produkcji.

          (...)

          2. Piwo brackie

          Piwo brackie (zwane też kongregacją, sesją i sprawą), było zebraniem wszystkich mistrzów, a czasem i czeladników, na którym załatwiano sprawy cechowe. Niektóre statuty określały jego częstotliwość, jednak w większości cechów zwoływano je „po obesłaniu cechy”. Odbywało się ono także przy okazji przyjmowania nowego ucznia, czeladnika bądź mistrza. Na zebraniach ustalano wysokość produkcji, słuchano rachunków rocznych, sprawowano sądy brackie, oraz omawiano owe „tajemnice”, których rzemieślnicy tak strzegli, a za które tak nienawidził ich Groicki . Obowiązywała też surowa dyscyplina wobec starszych, którzy spotkanie prowadzili.
          Najwięcej informacji o tych spotkaniach przekazują przepisy porządkowe ze statutów. Tak, jak pisałem wyżej, skupiały się one przede wszystkim na zakazach „przymawiania”, „swarów”, „kłótni” i „nieuczciwych słów”. Widocznie musiało to być zjawisko powszechne, skoro każdy niemal statut je penalizował. Cel tych przepisów był podobny do tych, mówiących o pobiciach w czasie zebrań – stanowiły one ochronę przed dużo bardziej restrykcyjnym i surowym sądem radzieckim. Statuty zabraniały też, z oczywistych, w świetle tego co przed chwilą powiedziano, powodów przynoszenia broni na zebrania cechowe. Piwo brackie spełniało więc funkcje administracyjne, gospodarcze oraz towarzyskie. O tym ostatnim najlepiej świadczą występujące gdzieniegdzie kary – zamiast wosku albo pieniędzy za przewiny w czasie trwania zgromadzenia należało dolać do rozpoczętej beczki tyle, ile wypito do tej pory.
          Inaczej wyglądały za to spotkania czeladników szewskich.
          Bursów trzech onym pozwalamy na Gody i w Zapust i na Świątki a gdy te burse owe będą miewać powinni się urzędowi radzieckiemu opowiedzieć i panom starszym cechu szwieckiego i pozwolenia wszelakiego uczciwego do biesiad swych sobie upraszać .

          Uczestnictwo było obowiązkowe pod winą 12 groszy, a zatem więcej niż wynosił tygodniowy zarobek (10 groszy). O erotycznym i rytualnym jednocześnie charakterze „burs” organizowanych w gospodzie świadczy kolejny punkt:
          Na te burse powinni sobie będą miejskich panienek uczciwych do tańca zapraszać i z nimi tańcować a nie z dziewkami służebnymi, na tęż bursę nie zaproszonymi pod winą funta wosku .

          Lecz na tym nie koniec, gdyż…
          dopiero gdyby panny uczciwe odprowadzali to im już wolno z dziewkami tańcować .

          Cech, w osobach starszych, strzegł, rzecz jasna, dobego obyczaju (choć już nie tak surowo jak wspomnianej wyżej solidarności grupowej), między innymi za pomocą takich przepisów:
          Który by towarzysz na noc u mistrza swego nie spał winy będzie przepadał wochlon jeden (…).
          Któryby towarzysz był takowy śmiały, żeby się poważył w dom mistrza swego nierządnicę przywieść taki funt wosku będzie przepadał .

          Usankcjonowano też dawny zwyczaj „poniedziałkowania”, choć sądząc po drobnych zastrzeżeniach zawartych w poniższym artykule, nie bez oporu mistrzów.
          Towarzysze powinni mieć jeden dzień wolny w tydzień z tym jednak dokładem ten dzień ma być poniedziałek, którego dnia powinni będą w pół trzewika mistrzowi zrobić w pół wtorka? mistrzowi robić a po tym pół dnia sobie nie robić .

          Grodziscy czeladnicy nie prowadzili chyba jednak tak chulaszczego i wesołego trybu życia, jak ich starsi koledzy, którzy stali się inspiracją dla wielu utworów literatury sowizdrzalskiej . Zarówno księgi miejskie, jak cechowe milczą na temat ich ekscesów, a miarkując po innych wpisach sądowych z pewnością nie pozostały by niezauważone. Szczegóły dotyczące życia czeladniczego, które przekazuje statut związku towarzyszy szewskich pokazują z jednej strony, pewną opresyjność „uciech życia”, z drugiej zaś bardzo ograniczony permisywizm, czy może raczej zrozumienie dla wieku młodego.
          Mistrzów cechu młynarskiego, Niemców, prawdopobnie ewangelików, którzy pisali statut z 1761 roku, co innego zupełnie niepokoiło i innego rodzaju zagrożenia przy piwie brackim widzieli, niż katolicy.

          (...)

          Fakt, że ludzie działający w ówczesnej gospodarce miejskiej, opartej przecież na pieniądzu, jako jedynych naturaliów używali piwa, które spożywano na spotkaniach brackich, oraz wosku, z którego wyrabiano świece, palone przy ołtarzach cechowych i w czasie świąt oraz pogrzebów zmarłych rzemieślników, jest znamienny i dobitnie świadczy nie tylko o trwałości zwyczajów, lecz także o żywotności nieutylitarnych aspektów i funkcji organizacji cechowej.


          ***


          Mam nadzieję, że się komuś przyda.

          Comment

          • Piwowar
            Major Piwnych Rewolucji
            🥛🥛🥛🥛
            • 2001.05
            • 2556

            #20
            Mam pytanie do znawców tematu. Czy określenie "Polski szampan" było używane już przed drugą wojną, czy dopiero po 1945 roku?
            Archiwum piwne

            Poznaj
            http://www.browar.biz/centrumpiwowar...ndrzej_urbanek
            Historię piwowarstwa w Brzegu i okolicachhttp://www.browar.biz/centrumpiwowar...ndrzej_urbanek
            Już dostępne! "Browary akcyjne Wrocławia"

            Comment

            • Stolp
              Porucznik Browarny Tester
              🍼🍼
              • 2002.06
              • 493

              #21
              na pewno w 1939 roku, więc pewnie i trochę wcześniej. Źrodło: "Dziennik Poznański" R. 81 nr 1 z 1939 roku (1 stycznia). Większe zdjęcie tutaj (po skadrowaniu) https://polona.pl/archive?uid=509340...wnload_fullJPG
              Zbieram porcelanki składów z Pomorza; kapsle dziewicze Carlsberga (cały świat) oraz powojenne zdjęcia i pocztówki Słupska
              Szukam
              e-materiałów (zdjęć, skanów fantów i artykułów) nt. składów i rozlewni obecnej i dawnej RP z okresu pw-ppf do strony na facebooku BEZ LOGOWANIA:
              https://www.facebook.com/SkladyRozlewniePiwa

              Comment

              • anteks
                Generał Wszelkich Fermentacji
                🥛🥛🥛
                • 2003.08
                • 10769

                #22
                A kiedy tradycja 400lat skoczyła na 700lat?
                Mniej książków więcej piwa

                Comment

                • Piwowar
                  Major Piwnych Rewolucji
                  🥛🥛🥛🥛
                  • 2001.05
                  • 2556

                  #23
                  Dzięki za pomoc, to mi na razie wystarczy.
                  Archiwum piwne

                  Poznaj
                  http://www.browar.biz/centrumpiwowar...ndrzej_urbanek
                  Historię piwowarstwa w Brzegu i okolicachhttp://www.browar.biz/centrumpiwowar...ndrzej_urbanek
                  Już dostępne! "Browary akcyjne Wrocławia"

                  Comment

                  Przetwarzanie...
                  X