Artykuł z Panoramy z 1977 r.
Zdjęcia wrzucę wieczorem
Najstarszym napitkiem Polan był „napój z pszennej jagody”, czyli piwo, wyrabiane początkowo z pszenicy miałko zmielonej lub stłuczonej, a warzonej z wodą i chmielem. Jęczmień wziął górę dopiero w XVII w. Ale jeszcze był obowiązek dosypywać dwie miary pszenicy na 10 miar jęczmienia. Dziś piwo warzy się ze słodu jęczmiennego z dodatkiem odtłuszczonej kukurydzy, ryżu i zwykłego jęczmienia – oraz oczywiście – chmielu. Tylko piwo przyrządza się z pszenicy.
Dawni Polanie – jak mówią kroniki – „trapili piwo na śniadanie, do obiadu, w kompanii gościa, na wieczerzę i do poduszki”. Polewka piwna z żółtkiem i grzankami czyli tzw. Gramatka zastępowała kawę i herbatę, których jeszcze nie znano. Wypijano zwykle po 3 garnce dziennie, a zawołanym piwoszom, biboszom, wydmikuflom, ączykuflom, czy jak ich tam jeszcze nazywano, bez pięciu garncy była krzywda. Wielu wolało też krakowskie piwo dubeltowe, niż doskonałe przecież wina hiszpańskie.
Piwo lubił Mieszko I, Chrobry piwem podejmował cesarza Ottona III a Leszek Biały nie mógł dopełnić ślubu krucjaty w obawie, że mu w gorących krajach piwa zabraknie. Długosz pod rokiem 1303 podeje, że „wrocławski proboszcz Konrad książę Cieniawski mianowany arcybiskupem w Slazburgu, udając się w objęcie swojej stolicy, posławszy w Wiedniu, że w Slazburgu nie znają piwa z pszenicy, do którego od dzieciństwa nawykł, a tylko wina,, złożył biskupostwo i powrócił z Wiednia do Polski”.
Dodam jeszcze, że dawniej warzono piwo w każdym domu, aż gdzieś do połowy XVIII wieku, kiedy to akcyza wywęszyła, że od wyrobu piwa można ściągać niezłe podatki.
Ciekawy to napój i tym sympatyczniejszy, że piwem właściwie nie można się urżnąć. Nie ma żadnych zasadniczych przeciwwskazań picia piwa, chociaż niektórzy staropolscy medycy ostrzegali, że piwo sprowadza podagrę i flegmę. Dziś niektórzy lekarze nawet zalecają ciężarnym kobietom picie piwa słodowego.
Mówi się też powszechnie, że piwo łączy ludzi, że przy kufelku piwa łatwo zawiera się przyjaźnie, że to i tamto, o czym trudno mi pisać, z braku piwnego doświadczenia, jako że osobiście piwa prawie nie pije. W zimie jest mi za zimne, w lecie za ciepłe. Ale uważam, że ten tak stary polski obyczaj, i dziś jeszcze tak żywy, powinien być jakoś udokumentowany w ekspozycji muzealnej.
Stuletni browar w Bielsku-Białej jest siedzibą pierwszego w Polsce MUZEUM BROWARNICTWA. Nie jest to jeszcze muzeum z prawdziwego zdarzenia, ale już niezłe, a zapowiada się jeszcze lepsze. Dwie sale ze zbiorem ponad 500 starych kufli są już dostępne dla publiczności, natomiast pewne urządzenia browarnicze, jak np. stary kompresor chłodniczy, ręczna kapslownica, narzędzia bednarskie i stara beczka stalowa z krupowskiej stali – leżą jeszcze na strychu.
Najciekawszy jest zbiór kufli i dzbanów do piwa, którymi przodkowie nasi trapili piwo. Im starszy egzemplarz, tym ładniejsza robota cyzelerska. Najstarsze cynowe, miedziane, drewniane, malowane, rzeźbione, zwykłe z przykrywkami. Są porcelanowe, fajansowe, gliniane, najmłodsze są już ze szkła, bo tańsze i łatwiej je myć. Wielkość i kształt rozmaite. Są bomby w kształcie czaszki, sowy, całej postaci ludzkiej.
Wśród elementów zdobniczych, najczęściej spotyka się jelenie, dziewki siedzące na beczce, piwoszów z fajką, młode pary, orła. Jeden z kufli ma wmontowaną pozytywkę. Taki kufel-samograjek (jeszcze gra). Jest kilka spinek do mankietów, w kształcie kufelków. Najstarszy kufel pochodzi z 1593 r., miedziany, wykładany w środku porcelaną, włoskiego pochodzenia. Są kufle niemal z całej Europy. Najnowsze są z prawie wszystkich polskich browarów, których obecnie jest około setki.
Na wielu kuflach, szczególnie tych starszych, są wypisane wierszyki. Nie są to żadne perełki wierszowania, ale ciekawe. „ Choć żem stary- zdrowo żyję – bo Szwedego piwo piję”. Albo: „Chlejesz- zdechniesz- nie chlejesz – też zdechniesz – więc chlej”. Ten wierszyk jest na kuflu niemieckim. Najstarszy znanu polski napis na kuflu brzmi: „Nikt nie wie biedy mojej”. Tu go nie ma, był ponoć (według Glogera) w muzeum jeżewskim.
Do niektórych kufli są przywiązane różne legendy. Z któregoś kufla pił ponoć Napoleon, z innego sam „cysorz” Wiluś, no i oczywiście „najjaśniejszy pan”, którego portret zanieczyściły muchy w pospodzie Palivca.
Jakaż może być cena tych zbiorów? Trudno orzec. Na giełdach staroci tego typu okazy sięgają u rodzimych, niebogatych zbieraczy, ceny od 1000 do 6000 z., a niektóre nawet 25tys.
Oprócz kufli są też dzbany, baniaste syfony i obrazy na tematy browarnicze. Najstarszy Duzy dzban z browaru żywieckiego pochodzi z 1899 r. jest to duży dzban miedziany. W nim przynoszono piwo dła członków Izby Starszych (wyzwolonych piwowarów), codziennie po zakończeniu pracy w browarze. Przynosili je członkowie Izby Młodszych (praktykantów), którzy dla siebie mieli mniejsze dzbany. No, były to czasy, kiedy piwo piło się nawet „służbowo”. Na marginesie dodam że w księdze protokołów posiedzeń Rady Gminnej w Zawoi, z lat ok. 1900 znalazłem taki zapisek: „15 florenów na piwo dla radnych”. Tuż poniżej jest drugi zapisek: „Jeszcze 5 florenów na piwo dla radnych, bo brakło”.
Wszystkie eksponaty zebrał zmarły w 1968 r. znakomity piwowar Józef Kolder, pochodzący ze starego roku piwowarów żywieckich. Wszyscy jego pradziadkowie byli piwowarami, a jego ojciec też piwowar, zmarł eskortując zimą wagon z piwem, ogrzewany piecykiem z koksem. Zaczadził się.
Józef Kolder zaczął praktykę w latach 1925-30 w browarze w Bielsku. Przed wojną nie było szkół piwowarskich, ale Józef zebrał dużą wiedzę, rychło więc został kierownikiem browaru w Sieradzu. Po wojnie kierował browarami w Bojanowie, Żarach i ostatnio w Będzinie.
Jeszcze przed wojną zaczął zbierać różne kufle, część ich zaginęła w czasie wojny, ale doszedł do ponad 500 sztuk. Utrzymywał kontakty z wieloma zbieraczami prawie wszystkich krajów europy.
Po śmierci Józefa Koldera jego żona przeniosła się do swojego zięcia Zdzisława Cielenkiewicza, ówczesnego kierownika browaru w Bielsku, dziś kustosza muzeum. Zdzisław Zielenkiewicz, mający 26 lat pracy w piwowarstwie, ma również zacięcie historyka i kronikarza. To on monografię stuletniego browaru bielskiego. I właśnie Cielenkiewicz wszczął pertraktacje o stworzeniu muzeum, co zresztą było w zgodzie z intencją zmarłego Józefa Koldera i jego żony. To on zaprojektował i zorganizował pierwszą ekspozycję.
Muzeum będzie jeszcze powiększone, m. in. projektowane są osobne ekspozycje kilku większych browarów polskich. Już nie tylko kufle, ale i niektóre urządzenia. Przygotowana jest też piwnica piwowarska, rodzaj „piwo kawiarni”, w której będzie też sprzedaż reklamówek, pamiątkowych bombek, szklanek, zestawy reklamowych butelek w koszyczkach, widokówek ze zdjęciami zabytkowych bomb itp.
Dawni Polanie – jak mówią kroniki – „trapili piwo na śniadanie, do obiadu, w kompanii gościa, na wieczerzę i do poduszki”. Polewka piwna z żółtkiem i grzankami czyli tzw. Gramatka zastępowała kawę i herbatę, których jeszcze nie znano. Wypijano zwykle po 3 garnce dziennie, a zawołanym piwoszom, biboszom, wydmikuflom, ączykuflom, czy jak ich tam jeszcze nazywano, bez pięciu garncy była krzywda. Wielu wolało też krakowskie piwo dubeltowe, niż doskonałe przecież wina hiszpańskie.
Piwo lubił Mieszko I, Chrobry piwem podejmował cesarza Ottona III a Leszek Biały nie mógł dopełnić ślubu krucjaty w obawie, że mu w gorących krajach piwa zabraknie. Długosz pod rokiem 1303 podeje, że „wrocławski proboszcz Konrad książę Cieniawski mianowany arcybiskupem w Slazburgu, udając się w objęcie swojej stolicy, posławszy w Wiedniu, że w Slazburgu nie znają piwa z pszenicy, do którego od dzieciństwa nawykł, a tylko wina,, złożył biskupostwo i powrócił z Wiednia do Polski”.
Dodam jeszcze, że dawniej warzono piwo w każdym domu, aż gdzieś do połowy XVIII wieku, kiedy to akcyza wywęszyła, że od wyrobu piwa można ściągać niezłe podatki.
Ciekawy to napój i tym sympatyczniejszy, że piwem właściwie nie można się urżnąć. Nie ma żadnych zasadniczych przeciwwskazań picia piwa, chociaż niektórzy staropolscy medycy ostrzegali, że piwo sprowadza podagrę i flegmę. Dziś niektórzy lekarze nawet zalecają ciężarnym kobietom picie piwa słodowego.
Mówi się też powszechnie, że piwo łączy ludzi, że przy kufelku piwa łatwo zawiera się przyjaźnie, że to i tamto, o czym trudno mi pisać, z braku piwnego doświadczenia, jako że osobiście piwa prawie nie pije. W zimie jest mi za zimne, w lecie za ciepłe. Ale uważam, że ten tak stary polski obyczaj, i dziś jeszcze tak żywy, powinien być jakoś udokumentowany w ekspozycji muzealnej.
Stuletni browar w Bielsku-Białej jest siedzibą pierwszego w Polsce MUZEUM BROWARNICTWA. Nie jest to jeszcze muzeum z prawdziwego zdarzenia, ale już niezłe, a zapowiada się jeszcze lepsze. Dwie sale ze zbiorem ponad 500 starych kufli są już dostępne dla publiczności, natomiast pewne urządzenia browarnicze, jak np. stary kompresor chłodniczy, ręczna kapslownica, narzędzia bednarskie i stara beczka stalowa z krupowskiej stali – leżą jeszcze na strychu.
Najciekawszy jest zbiór kufli i dzbanów do piwa, którymi przodkowie nasi trapili piwo. Im starszy egzemplarz, tym ładniejsza robota cyzelerska. Najstarsze cynowe, miedziane, drewniane, malowane, rzeźbione, zwykłe z przykrywkami. Są porcelanowe, fajansowe, gliniane, najmłodsze są już ze szkła, bo tańsze i łatwiej je myć. Wielkość i kształt rozmaite. Są bomby w kształcie czaszki, sowy, całej postaci ludzkiej.
Wśród elementów zdobniczych, najczęściej spotyka się jelenie, dziewki siedzące na beczce, piwoszów z fajką, młode pary, orła. Jeden z kufli ma wmontowaną pozytywkę. Taki kufel-samograjek (jeszcze gra). Jest kilka spinek do mankietów, w kształcie kufelków. Najstarszy kufel pochodzi z 1593 r., miedziany, wykładany w środku porcelaną, włoskiego pochodzenia. Są kufle niemal z całej Europy. Najnowsze są z prawie wszystkich polskich browarów, których obecnie jest około setki.
Na wielu kuflach, szczególnie tych starszych, są wypisane wierszyki. Nie są to żadne perełki wierszowania, ale ciekawe. „ Choć żem stary- zdrowo żyję – bo Szwedego piwo piję”. Albo: „Chlejesz- zdechniesz- nie chlejesz – też zdechniesz – więc chlej”. Ten wierszyk jest na kuflu niemieckim. Najstarszy znanu polski napis na kuflu brzmi: „Nikt nie wie biedy mojej”. Tu go nie ma, był ponoć (według Glogera) w muzeum jeżewskim.
Do niektórych kufli są przywiązane różne legendy. Z któregoś kufla pił ponoć Napoleon, z innego sam „cysorz” Wiluś, no i oczywiście „najjaśniejszy pan”, którego portret zanieczyściły muchy w pospodzie Palivca.
Jakaż może być cena tych zbiorów? Trudno orzec. Na giełdach staroci tego typu okazy sięgają u rodzimych, niebogatych zbieraczy, ceny od 1000 do 6000 z., a niektóre nawet 25tys.
Oprócz kufli są też dzbany, baniaste syfony i obrazy na tematy browarnicze. Najstarszy Duzy dzban z browaru żywieckiego pochodzi z 1899 r. jest to duży dzban miedziany. W nim przynoszono piwo dła członków Izby Starszych (wyzwolonych piwowarów), codziennie po zakończeniu pracy w browarze. Przynosili je członkowie Izby Młodszych (praktykantów), którzy dla siebie mieli mniejsze dzbany. No, były to czasy, kiedy piwo piło się nawet „służbowo”. Na marginesie dodam że w księdze protokołów posiedzeń Rady Gminnej w Zawoi, z lat ok. 1900 znalazłem taki zapisek: „15 florenów na piwo dla radnych”. Tuż poniżej jest drugi zapisek: „Jeszcze 5 florenów na piwo dla radnych, bo brakło”.
Wszystkie eksponaty zebrał zmarły w 1968 r. znakomity piwowar Józef Kolder, pochodzący ze starego roku piwowarów żywieckich. Wszyscy jego pradziadkowie byli piwowarami, a jego ojciec też piwowar, zmarł eskortując zimą wagon z piwem, ogrzewany piecykiem z koksem. Zaczadził się.
Józef Kolder zaczął praktykę w latach 1925-30 w browarze w Bielsku. Przed wojną nie było szkół piwowarskich, ale Józef zebrał dużą wiedzę, rychło więc został kierownikiem browaru w Sieradzu. Po wojnie kierował browarami w Bojanowie, Żarach i ostatnio w Będzinie.
Jeszcze przed wojną zaczął zbierać różne kufle, część ich zaginęła w czasie wojny, ale doszedł do ponad 500 sztuk. Utrzymywał kontakty z wieloma zbieraczami prawie wszystkich krajów europy.
Po śmierci Józefa Koldera jego żona przeniosła się do swojego zięcia Zdzisława Cielenkiewicza, ówczesnego kierownika browaru w Bielsku, dziś kustosza muzeum. Zdzisław Zielenkiewicz, mający 26 lat pracy w piwowarstwie, ma również zacięcie historyka i kronikarza. To on monografię stuletniego browaru bielskiego. I właśnie Cielenkiewicz wszczął pertraktacje o stworzeniu muzeum, co zresztą było w zgodzie z intencją zmarłego Józefa Koldera i jego żony. To on zaprojektował i zorganizował pierwszą ekspozycję.
Muzeum będzie jeszcze powiększone, m. in. projektowane są osobne ekspozycje kilku większych browarów polskich. Już nie tylko kufle, ale i niektóre urządzenia. Przygotowana jest też piwnica piwowarska, rodzaj „piwo kawiarni”, w której będzie też sprzedaż reklamówek, pamiątkowych bombek, szklanek, zestawy reklamowych butelek w koszyczkach, widokówek ze zdjęciami zabytkowych bomb itp.
Comment