Nie rozumiem narzekań na biesiady. Szczególnie osób, które na tych imprezach nie były. To, że wam piwo tyskie nie smakuje (a bardzo dużej, największej grupie Polaków jak najbardziej smakuje), to nie powód do wieszania psów na imprezie. A już takie gołosłowne odzywki "podobno była lipa. Dobrze, że nie pojechałem, nie ma czego żałować.." są jak najbardziej żałosne. Nie widziałeś, nie byłeś - nie gdybaj, nie pisz głupot.
Biesiada, jaka odbyła sie w moim mieście cieszyła sie dużym wzięciem. Dawno nie widziałem, aby tyle osób przyszło na imprezę, na której trzeba płacić. Organizatorzy chcieli zorganizować sympatyczne spotkanie z piwem, swojską muzyka, konkursami i takie zorganizowali. Miała być biesiada i była biesiada, a nie jakieś spotkanie dla piwnych intelektualistów.
Ochroniarze - bardzo sympatyczni i grzeczni, nawet wobec osób wykazujących skłonnosci do awanturowania się byli tylko stanowczy, bez zbędnych pokazów swojej sprawności.
Kibelki - były kabiny w wystarczajacej ilości. Na bieżąco czyszczone, zawsze z papierem toaletowym.
Konkursy - proste, wesołe, z atrakcyjnymi nagrodami. Bez intelektualnego zadęcia.
Ceny - na wszystko (piwo, kiełbaski, watę cukrową i inne pierdoły) w zakresie stanów niskich.
Strzelnica - gdzie można było za "tysiaki" wygrać atrakcyjne nagrody miała (co rzadko spotykane) zupełnie niezwichrowane wiatrówki. Podkreślali to wszyscy, którzy oddawali 6/6 celnych strzałów. Zgarniali ciekawe nagrody i sami podkreślali rzetelność organizatorów.
Muzeum Tyskie - bardzo ciekawa i licznie odwiedzana forma zapoznania z historią browaru i piwowarstwa. Dzielnie sprawował się tam Marek Brandys.
Muzyka - jak najbardziej biesiadna, do wspólnego pośpiewania i zaprezentowania na scenie swoich umiejetności.
Wkleiłem w galerii jedno zdjęcie z biesiady. Wkleję ich wkrótce w tym temacie więcej, aby nie powstało mylne wrażenie, że browar odwalił jakąś kichowatą imprezę, na którą nie przyszedł pies z kulawą nogą. Proponuję nie utożsamiać swoich piwnych upodobań z jakością organizacji imprezy.
tomuś napisał(a) "Wspaniałe" Tyskie gdy tylko pojawiło się w Nowogardzie odrazu przyciągnęło maja uwagę. Na tych peryferiach nie można często napić się piwa w plenerze i było tak samo tym razem. Za 3 złocisze nalewali samą WODĘ.!!!!!!! Trochę gazowaną, koloru kompotu z papierówek. Niechciało się nawet pienić!!! Naszczęście zaczął padać deszcz i wszyscy rozeszli się do domu. Może to powinien byc nowy temat, ale co sądzicie na temat takiego oszustwa przez browary. Nigdy nie kupię już Tyskiego, bo co je widzę to myśle że jest na wodzie z jeziora, tak smakowało urodzinowe piwo.
Jeśli Żywiec jest dla Ciebie wyznacznikiem Piwa to nic dziwnego że Ci Tyskie nie smakuje.
Jeszcze sporo musisz wypić Piwa żeby się wypowiadać na temat jego zalet.
pieczarek napisał(a) Nie rozumiem narzekań na biesiady. Szczególnie osób, które na tych imprezach nie były. To, że wam piwo tyskie nie smakuje (a bardzo dużej, największej grupie Polaków jak najbardziej smakuje), to nie powód do wieszania psów na imprezie. A już takie gołosłowne odzywki "podobno była lipa. Dobrze, że nie pojechałem, nie ma czego żałować.." są jak najbardziej żałosne. Nie widziałeś, nie byłeś - nie gdybaj, nie pisz głupot.
Ja nie byłem ale byli tam moi znajomi i skoro mówili że była lipa to im wierzę. Dla ciebie chyba najfajniejsze były te kibelki, którymi się tak podniecasz.
PS. Zostań politykiem. Oni też jeśli cały system jest do dupy to szukają plusów w detalach (kibelkach )
Jeśli ci się wydaje, że mnie rozumiesz to masz racje - wydaje ci się
master_luki napisał(a) Jeśli Żywiec jest dla Ciebie wyznacznikiem Piwa to nic dziwnego że Ci Tyskie nie smakuje.
Jeszcze sporo musisz wypić Piwa żeby się wypowiadać na temat jego zalet.
jeśli ktoś chodzisz na biesiady tyskiego żeby zobaczyć dwie butelki w marnym muzeum i opić się wody którą ktoś niedorzecznie nazwał piwem to mogę tylko pogratulować.(po Żywca sięgam sporadycznie, ale wole każdą masówkę od niczego). Chyba nigdy nie byłeś na dobrej imprezie plenerowej jak podobało Ci sie na tyskim. Masz szanse jeszcze pojechać na Bosmana do Szczecina 4 wrześnie i tam napić się aromatycznego świerzego piwa. Napoju zasługującego na tę nazwe.
P.S
Co do Nowogardu widziałem kolesi ważących około 70 kilo, wypijających 12-15 półlitrowych tyskich z kija i wyglądających jak po jednym Dębowym Mocnym. Myślałem że tylko ja czuje wodę ale widok tych ludzi potwierdził starannie zaplanowane oszustwo Kompani Piwowarskiej. Już nigdy nie sięgne po ich "wyroby"
Tomuś:
Jeszcze lepsze jest świeże piwo.
I pytanie: gdzie oprócz Szczecina można uczestniczyć w biesiadzie Bosmana?
Peter:
Ja Tyskiego nie lubię. I nie przeszkadza mi to w dostrzeżeniu walorów imprezy. Byłbym zobowiązany, gdybyś napisał, co Ci się konkretnie nie podobało. Na razie rzucasz tylko hasłami: lipa.
Kolegów nie zazdroszczę. Jakoś nie czuję sympatii do ludzi, którzy piją piwo, aby się uchlać.
Jeszcze przed godziną 15, czyli przed rozpoczęciem Biesiady pojawił się w Muzeum Tyskim żurnalista z jakiegoś radia. Oczywiście był kompletnie nieprzygotowany. Poprosił Marka Brandysa, aby przez 3 minuty mówił coś ciekawego o browarze, piwie. I Marek z powodzeniem wypełnił postawione mu zadanie.
Jescze raz Muzeum.
Marek chętnie rozmawiał z osobami odwiedzającymi jego okrojone o 50% Muzeum (wypadek drogowy pojazdu z drugim muzealnym kontenerem). W wyłożonym na barze albumie można było obejrzeć i porównać dawne zdjęcia browaru i odpowiadający im współczesny widok.
Jeśli ktoś okazywał zainteresowanie mógł liczyć na otrzymanie ulotek informacyjnych, kompletu reprintów starych widokówek, ciekawego otwieracza itp. Ja się załapałem na otwieracz i kufel.
Podczas imprezy przeprowadzano licytację bardzo atrakcyjnych i solidnych gadżetów reklamowych Browarów Tyskich. To nie była masówka, a naprawdę ciekawe rzeczy: scyzoryki Victorinoxa, markowe komplety do pisania itp. Licytację wygrywał ten, kto za przedmiot zapłacił najwięcej "tysiaków". Przed licytacją pytałem ochroniarzy na jakim poziomie kończą się zwykle licytacje. Powiedzieli mi, że jest to kilkaset do 2 tysięcy "tysiaków". Choć sporadycznie bywa więcej. W Świebodzinie zostali bardzo zaskoczeni, bo kolejne licytacje kończyły się na coraz wyższym poziomie tysięcy "tysiaków".
Na zdjęciu córka jednego ze zwycięzców przystępuje do "płacenia" za wylicytowany towar.
Ochroniarze, choć często mocno napakowani i jak przystało na profesję wygoleni do gołej skóry, byli ludźmi bardzo grzecznymi i uczynnymi. Twierdzili, że przebieg biesiad jest bardzo spokojny, bez ekscesów. Ich obecność do tej pory (czyli do 03.07.2004r, bo nie wiem jak było później) sprowadzała się do obowiązków informacyjno-dekoracyjnych.
Witam serdecznie, czy ktoś z Was wie, czy tyskie lub książęce wypuściło nowe szkło?
Ostatnio w wesołym miasteczku widziałem gości, którzy pili piwko ze szkła "Tyskie, przejdźmy na Ty...".
pozdrawiam
Comment