Koncerty Stinga( a był to już mój trzeci koncert) cechują się 100% profesjonalizmem, dotyczy to również czasu . Sting gra ok. 2 godzinek , nic więcej .
Z jednej strony to dobrze , natomiast brakuje może trochę elementów spontaniczności ...ale cóż Sting to nie np. Die Toten Hosen ( porównanie dotyczy tylko owych elementów spontana na koncertach, niczego więcej .....)
Koncert bardzo udany, nawet Kayah wypadła moim zdaniem bardzo dobrze, w odróżnieniu od Makowieckiego....
Nagłośnienie było bardzo dobre, jeśli zaś chodzi o wizualizację koncertu zgadzam się z opinią Mistrza ...... raczej kiepsko
Połączyliśmy z moim Kochanie koncert Stinga z wizytą w BrowArmii oraz paru innych knajpkach w Stolycy ( min. trafilismy na lanego Broka w cenie 4,30 zł za 0,5 l ).
PS Broka lano w bardzo ładnych kufelkach z grubego szkła ( jeden z nich zasilił moją kolekcje , po dość długich pertraktacjach z sympatyczą barmanką ( niestety nazwy knajpki nie pomne ...........)
Po wejściu na koncert bardzo się zdziwiłem, bo akurat nagłośnienie było baaaaaaaaaardzo złe. Zresztą organizator koncertu - Scena FM - ma wyjaśnić u firmy nagłaśniającej (ponoć jednej z najlepszych na świecie), co było tego przyczyną.
"Piwo stanowi dowód, że Bóg nas kocha i chce, abyśmy byli szczęśliwi" - Benjamin Franklin
Po wejściu na koncert bardzo się zdziwiłem, bo akurat nagłośnienie było baaaaaaaaaardzo złe. Zresztą organizator koncertu - Scena FM - ma wyjaśnić u firmy nagłaśniającej (ponoć jednej z najlepszych na świecie), co było tego przyczyną.
nagłośnienie takiego obiektu to jednak nielada wyzwanie...
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Twilight_Alehouse
...Kayah mi popasowała. Dla mnie jest ona stuprocentową profesjonalistką. Chyba byłem na innym koncercie niż Mistrzu, bo ja słyszałem sporo dynamicznych kawałków...
He he słyszałeś? chyba w swojej wyobraźni A tak na serio. Nikt nie kwestionuje profesjonalizmu Kasi Szczot, to jedna z niewielu piosenkarek które świetnie wypadają "na żywo". Proponuję w spokoju posłuchać jej ostatnich utworów gdzie naprawdę nie ma dynamiki a tylko nastrojowe spokojne utwory - "usypiacze", a właśnie nimi promowała siebie na koncercie (o czym nie omieszkała przypomnieć). Parokrotnie nawet pytała publikę czy przypadkiem ich nie uśpiła tymi kawałkami. Skoro było tak super to jak wytłumaczysz te ogromne tłumy walące do wyścia w połowie koncertu Stinga?
Wśród wychodzących było sporo moich znajomych co stali bardzo daleko od sceny i nie słyszeli i nie widzieli dobrze Stinga bo nagłośnienie i telebimy były do dupy (reklamy orange wielkością trzykrotnie przewyższały ekrany).
A koncert nie trwał 2 godzin. Półtorej to maksymalnie. Zaczął parę minutek przed 21:00.
nagłośnienie takiego obiektu to jednak nielada wyzwanie...
Nie przeczę, ale pozycja "najlepszej firmy świata" zobowiązuje.
Skoro było tak super to jak wytłumaczysz te ogromne tłumy walące do wyścia w połowie koncertu Stinga?
To z pewnością nie tylko kwestia nagłośnienia. Koncert był (prawie) darmowy, więc mnóstwo ludzi potraktowało go jako piknik. Przyjść, popatrzeć, zjeść pizzę i pójść do domu. Ogrom ludzi, który był na koncercie, twórczości Stinga nie zna, więc jeśli bardzo znane piosenki przeplatał mniej znanymi (dla większości), to mogło im się znudzić. A skoro już się najedli, popili, zmarzli, to czemu mieli nie iść?
Ostatnia zmiana dokonana przez mluk; 2005-09-26, 20:27.
"Piwo stanowi dowód, że Bóg nas kocha i chce, abyśmy byli szczęśliwi" - Benjamin Franklin
He he słyszałeś? chyba w swojej wyobraźni A tak na serio. Nikt nie kwestionuje profesjonalizmu Kasi Szczot, to jedna z niewielu piosenkarek które świetnie wypadają "na żywo". Proponuję w spokoju posłuchać jej ostatnich utworów gdzie naprawdę nie ma dynamiki a tylko nastrojowe spokojne utwory - "usypiacze", a właśnie nimi promowała siebie na koncercie (o czym nie omieszkała przypomnieć). Parokrotnie nawet pytała publikę czy przypadkiem ich nie uśpiła tymi kawałkami. Skoro było tak super to jak wytłumaczysz te ogromne tłumy walące do wyścia w połowie koncertu Stinga?
Wśród wychodzących było sporo moich znajomych co stali bardzo daleko od sceny i nie słyszeli i nie widzieli dobrze Stinga bo nagłośnienie i telebimy były do dupy (reklamy orange wielkością trzykrotnie przewyższały ekrany).
A koncert nie trwał 2 godzin. Półtorej to maksymalnie. Zaczął parę minutek przed 21:00.
Tłumy walące do wyjścia podkoniec koncertu to nie byli zdegustowani sluchacze, lecz osoby, które chciały załapać się na dodatkowe pociągi, które były podstawione na Dworcu Centralnym przed godziną pierwszą w stronę min. Katowic, Krakowa czy Wrocławia .
Rozumiem, że jako mieszkaniec Warszawy nie zwrociłeś na taki "drobny" szczegól uwagi.
Ja miałem "zaszczyt" jechać jednym z tych pociągów, więc wiem o czym mówie.
Mistrzu to nie był zwykły koncert na 20 do 40 tysięcy ludzi, nie stałeś od sceny 50 metrów tylko zapewne ciut dalej, może dlatego takie wrażenia sluchowe ......
Ogrom ludzi, który był na koncercie, twórczości Stinga nie zna, więc jeśli bardzo znane piosenki przeplatał mniej znanymi (dla większości), to mogło im się znudzić. A skoro już się najedli, popili, zmarzli, to czemu mieli nie iść?
Ich powód "znudzenia" da się zrozumieć Ale piknik? Gdzie tam można było kocyk rozłożyć? No i co zjeść? Gówniane opakowanie chipsów wielkości dłoni kosztowało 5 zł a o Telepizzy nie wspomnę
Jak myślisz MLUK gdyby ludziska musieli zapłacić stówę za bilet to ile byłoby chętnych na koncert?
Ale piknik? Gdzie tam można było kocyk rozłożyć? No i co zjeść? Gówniane opakowanie chipsów wielkości dłoni kosztowało 5 zł a o Telepizzy nie wspomnę
Pisałem właśnie o jedzeniu pizzy. Widziałem od cholery ludzi jedzących pizzę na kocykach.
Oczywiste jest, że wspomnianego kocyka nie dało sie rozłożyć w promieniu 500 metrów od sceny, ale dalej, (szczególnie między trybunami toru służewieckiego, a namiotem, w którym robili pizzę) było ich naprawdę dużo. Był stamtąd dobry widok na telebim
Ostatnia zmiana dokonana przez mluk; 2005-09-26, 20:44.
"Piwo stanowi dowód, że Bóg nas kocha i chce, abyśmy byli szczęśliwi" - Benjamin Franklin
Oczywiste jest, że wspomnianego kocyka nie dało sie rozłożyć w promieniu 500 metrów od sceny, ale dalej, (szczególnie między trybunami toru służewieckiego, a namiotem, w którym robili pizzę) było ich naprawdę dużo. Był stamtąd dobry widok na telebim
a tak abstrahując od imprezy: wszystkiego najlepszego w dniu urodzin "szczeniaku"
Ostatnia zmiana dokonana przez Mistrzu; 2005-09-27, 01:57.
dla Ciebie mogło być dobrze - dla innych nie, takie duże miejsca mają to do siebie że w różnych miejscach słychać różnie dlatego nagłaśnianie tego nie jest prostą sprawą
Comment