W sobotnie popołudnie poszedłem na Wały Chrobrego, by obejrzeć kramy przyjezdnych wystawców co to pokazują swoje regionalne przysmaki i jakież było moje pozytywne zaskoczenie kiedym ujrzał pośród żętycy, gziki, krupnioków i uoscypków trzy regionalne browary: był wschowski Edi, był Koreb i Krajan. Był też rzecz jasna Bosman, ale to jakby nie na temat...
Krajana nie dane mi było próbować gdyż ze względu na godziny popołudniowe zwijało się stoisko. Edi i Koreb lali pełną parą.
Koreb z kija jednak, z tego co udało mi się wyczytać, zgodnie ze swoją linią programową był nieco skwaszony. Zero piany, zero gazu i nieco kwaśno, ale mocne pragnienie i pomoc białogłowy sprawiły, że dopity został ten kielich goryczy... kwasoty. Później mały spacer pośród zdzierców od kiełbas z grilla i podejście do Ediego lanego, jasnego. Pierwsze kilka łyków znośne, a nawet obiecujące, chmielowe, po prostu piwne. Ale im dalej tym słabiej. Męcząco i wodniście się zrobiło. Tu niestety bez happy endu.
Oprócz ofert z pipy na obu stoiskach była cała masa różnych "łakoci" w butelkach.
Chociaż wrażenia ogólnie średnie, to jednak serce roście i raduje się dusza, że pokazywać się zaczynają regiony i od strony swojego piwa. Oby w tę stronę.
Dziś [niedziela] myślę, że kramy będą te same. Taką mam przynajmniej nadzieję (bo powiem szczerze, nie pytałem...), zatem kto żyw, chętny i nie we Wrocławiu i okolicach niechaj przybieża.
Ultra-krótkie fotostory:
Krajana nie dane mi było próbować gdyż ze względu na godziny popołudniowe zwijało się stoisko. Edi i Koreb lali pełną parą.
Koreb z kija jednak, z tego co udało mi się wyczytać, zgodnie ze swoją linią programową był nieco skwaszony. Zero piany, zero gazu i nieco kwaśno, ale mocne pragnienie i pomoc białogłowy sprawiły, że dopity został ten kielich goryczy... kwasoty. Później mały spacer pośród zdzierców od kiełbas z grilla i podejście do Ediego lanego, jasnego. Pierwsze kilka łyków znośne, a nawet obiecujące, chmielowe, po prostu piwne. Ale im dalej tym słabiej. Męcząco i wodniście się zrobiło. Tu niestety bez happy endu.
Oprócz ofert z pipy na obu stoiskach była cała masa różnych "łakoci" w butelkach.
Chociaż wrażenia ogólnie średnie, to jednak serce roście i raduje się dusza, że pokazywać się zaczynają regiony i od strony swojego piwa. Oby w tę stronę.
Dziś [niedziela] myślę, że kramy będą te same. Taką mam przynajmniej nadzieję (bo powiem szczerze, nie pytałem...), zatem kto żyw, chętny i nie we Wrocławiu i okolicach niechaj przybieża.
Ultra-krótkie fotostory:
Comment