2015.05.1-3 - Niemcy, Ingolstadt - Bier-Verkostungs-Festival

Collapse
X
 
  • Filtruj
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • TTOP
    Porucznik Browarny Tester
    • 2013.03
    • 449

    2015.05.1-3 - Niemcy, Ingolstadt - Bier-Verkostungs-Festival

    Jako, ze mieszkamy w Bawarii, a tegoroczna majówka jest krótka, postanowiłem z żoną nie pchać się do Wrocławia, tylko zbadać, jak ma się kraftowa scena Bawarii. Odwiedziliśmy festiwal w Ingolstadt. Kilka przemyśleń i konfrontacji na linii Niemcy-WFDP 2015 oraz kraft z Polski, a z Niemiec.

    Po pierwsze, wstęp i oferta "na wejściu". W Ingolstadt wejście kosztuje 9 euro, w tym jest szkło festiwalowe, mapki oraz 3 kupony na piwo (jeden kupon - 100ml, szkło cechowane tylko na taką objętość). Kupony można potem dokupić w cenie 1 kupon - 1 euro. Widać, że na wstępie organizatorzy pozycjonują festiwal, niejako elitaryzują go ceną biletu wstępu. U nas jest to jednak zwykle opłata symboliczna. Zdecydowanie na plus jest szkło dla każdego - nikt nie pije z plastiku. Wchodząc, dostajemy opaskę uprawniającą do wchodzenia i wychodzenia dowolną liczbę razy, nie jesteśmy więc skazani na jedzenie w środku, można też zrobić sobie
    przerwę i wrócić na festiwal później. Wchodzimy.

    Sam teren festiwalu to mała hala (tak 30x7m) z około 25 browarami, sceną, częścią z jedzeniem, ubikacjami, płuczkami do szkła itp. Na środku scena z pogadankami przeplatanymi spokojną i cichą muzyką. Wielki plus za zadbanie o to, żeby do każdych kupowanych próbek, szkło było świeże - można je przepłukać, można poprosić o nowe, można je wymienić na strefie "mycia". W PL jak wiadomo jest z tym bardzo różnie, choć idzie ku lepszemu. Nie nachalna muzyka także na plus. Zadziwiły nas pustki - w całej hali w sobotę ok 15 było może 50 osób. No ale cena biletów robi swoje. Zjawisko kolejki, czekania na piwo nie ma więc miejsca. Każdy browar ma wystrojone pod siebie stoisko, widać, że włożona została w to praca. Fajnie. To co - idziemy się napić!

    I tu pojawia się problem, a właściwie cała ich masa. Po kolei - skąd dostajemy piwo. Otóż - w 80% browarów - z butelek! Nawet jak są nalewaki, to obsługa mówi, że tylko dla picu i mają tylko piwa butelkowe. Ok, ale pojemność serwowana na festiwalu to 100ml, czy mają więc tak małe butelki? Nie! Nalewają po te 100ml, kapslują ręką piwo i wsadzają do lodówki! Zamurowało mnie tak samo, jak organizatora moje pytanie, czemu nie ma praktycznie wcale piw lanych (odpowiedział, że to małe browary i nie mają nalewaków/beczek - bzdura).
    Nikt, ale to nikt nie rozmawia po angielsku, co nie przeszkadza nadawać im nazw browarów/piw w języku tymże. Ja akurat po niemiecku mówię, ale co z innymi goścmi z za granicy?

    Olewamy temat butelek, próbujemy tych piw. I tu kolejna niespodzianka - na butelkach nie ma info o ekstrakcie, obsługa nie ma pojęcia, co to jest ekstrakt początkowy (ok, nie miała pojęcia na 5 stoiskach), a nawet jak już ma, to nie wie, ile on wynosi. No i człowiek głowi się, czy taki np. porter 6.9% alkoholu, będzie lekkim porterem, czy słodką siekierą... Generalnie załamaliśmy się poziomem wiedzy obsługi - wymienić ekstrakt, chmiele, ba! - czasem styl piwa, to było wyzwanie. W końcu jednak nalali nam coś tam - koniec końców
    spróbowaliśmy 10 piw z 9 browarów. Czemu tak mało? Bo z tych 10 piw, 8 było katastrofalnych, 2 były co najwyżej średnie. Kombinatorstwo browarów nie zna granic - był np. single hop Equinox - super, ale dowiaduję się, że ten chmiel i owszem był, ale na zimno chmielony w tanku i już, a wcześniej to piwo było zwykłym hellesem (to jaki to single hop, ludzie!). Piwa, nawet mieniące się IPAmi, miały bardzo słabe aromaty chmielowe, głównie dawały skarpetą, masłem czy stęchlizną. Załamka kompletna. Porter, na który się napaliłem,
    smakował jak dry stout, a miał być wyraźnie kawowy i czekoladowy... Whiskey outmeal stout dawał praktycznie tylko śliwką i alkoholem, imperial IPA miała praktycznie zerowy aromat, smak płaski jak lekko nachmielony pils... Naprawdę nie wiem, jak można organizować festiwal piwa, nie mając ani nalewaków, ani piwa! Był/jest to raczej festiwal wygazowanego, wadliwego (szczególnie w aromacie - katastrofa!) pseudokraftowego piwa, którego jedyną wyjątkowością jest chyba tylko wybicie browaru, z którego pochodzi... Dodam, że skupiliśmy się na piwach z browarów, które znamy (SchneiderWeisse, Camba Bavaria, Riegele Augsburg itp), dopiero później daliśmy szansę mniej nam znanym markom. Nie miało to jednak znaczenia dla smaku i aromatu.

    Po co to wszystko piszę? Po trochu, żeby zdać relację z wydarzenia, a po trochu, żeby pokazać Wam, że nasz piwny świat stoi na bardzo wysokim poziomie, organizacyjnie i piwnie nie mamy absolutnie czego i kogo się obawiać, jesteśmy zdecydowanie w czubie rewolucji. I tym akcentem, wychwalając osiągnięcia Polaków w Dzień
    Flagi kończę przydługą wypowiedź
    Attached Files
    Ostatnia zmiana dokonana przez TTOP; 2015-05-02, 19:41.
  • TTOP
    Porucznik Browarny Tester
    • 2013.03
    • 449

    #2
    Jeszcze kilka fotek
    Attached Files

    Comment

    • e-prezes
      Generał Wszelkich Fermentacji
      🥛🥛🥛🥛🥛
      • 2002.05
      • 19288

      #3
      Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika TTOP Wyświetlenie odpowiedzi
      Naprawdę nie wiem, jak można organizować festiwal piwa, nie mając ani nalewaków, (...)
      Są festiwale w np. Belgii gdzie większość piw jest z butelki. Także to nie jest nic zadziwiającego.

      Comment

      • TTOP
        Porucznik Browarny Tester
        • 2013.03
        • 449

        #4
        I co nie są wygazowane? Jak pisałem ludzi było mało, więc taka butelka mogła stać długo po otwarciu... Jak dla mnie brak nalewaków powodował brak ludzi i odwrotnie (pomijając np cenę wstępu).

        Comment

        • e-prezes
          Generał Wszelkich Fermentacji
          🥛🥛🥛🥛🥛
          • 2002.05
          • 19288

          #5
          Nie byłem. Obserwacja ze zdjęć. W Żywcu było podobnie w Alei Piw i też mnie to nie przekonywało, bo większość była wygazowana. Zależność, którą wskazałeś jest raczej subiektywnym wnioskiem. Generalnie jeśli wejściówka jest droga mało jest takich geeków, którzy przyjdą. O luzakach nie mówiąc. Model polski jest bardziej racjonalny, choć szkło wolałbym mieć w pakiecie, ale nie musi być obowiązkowy.

          Comment

          • TTOP
            Porucznik Browarny Tester
            • 2013.03
            • 449

            #6
            Zgoda, to w pełni subiektywna opinia, jak można (mam nadzieję) wywnioskować z mojego opisu mi również bardziej odpowiada model polski. Sprawą oddzielną jest też jakość tych piw, wiedza personelu oraz akcje typu opisany wyżej single hop... Dla mnie to robienie w balona. No, ale mam co chciałem - Niemcy krajem rewolucji piwnej raczej nie są w takim stopniu jak PL..

            Comment

            • e-prezes
              Generał Wszelkich Fermentacji
              🥛🥛🥛🥛🥛
              • 2002.05
              • 19288

              #7
              Można sobie zadać pytanie dlaczego to właśnie Polska jest pod tym względem przodownikiem?! Kraja nadbałtyckie też są delikatnie za nami.

              Comment

              • TTOP
                Porucznik Browarny Tester
                • 2013.03
                • 449

                #8
                Trudno na to odpowiedzieć, ale na mój chłopski rozum, to trudno o drugi kraj w naszej "szerokości alkoholowej" (tzn pomiędzy krajami wódczanymi a piwnymi, wina jednak są w tle z małymi wyjątkami), który byłby równie wydrenowany z piw o jakimkolwiek profilu smakowym w kategorii piwa lekkie i średnie (wyłączam więc portery). Jak dla mnie zadziałało zjawisko deszczu na pustyni. Dodatkowo jest w PL taka (i to spora) grupa osób, które są otwarte na nowe smaki napojów alkoholowych. Uświadamiam sobie, że jest to pewien ewenement za każdym razem kiedy obdarowuję moich niemieckich kolegów z pracy, piwami które warzę (zwykle APA na niemieckich nowofalowych chmielach 12-16Plato 30-45IBU, czasem coś ciemnego). Rzadko kiedy chcą wracać, wolą swoje pszeniczniaki z browarów sprzedających swoje wytwory koło komina.

                Comment

                • e-prezes
                  Generał Wszelkich Fermentacji
                  🥛🥛🥛🥛🥛
                  • 2002.05
                  • 19288

                  #9
                  Niemcy i Czesi są zdominowani przez piwną kulturę chlubiącą lagery (choć nie brakuje tam dobrych win), Słowacja zbyt jest zdominowana przez koncerny, a wschód jest bardziej jak to ujales wódczany., choć i tam krafty są obecne. W sumie ciekawy temat do rozważań.

                  Comment

                  • TTOP
                    Porucznik Browarny Tester
                    • 2013.03
                    • 449

                    #10
                    Ale nie możemy nawet próbować porównywać naszej "kultury" picia z tą Czeską, różnorodności piw też niestety nie (mówię tu o czasach powiedzmy do 2012 roku). Niemcy to jak pisałem inna bajka. Dla mnie ciekawszym pytaniem od tego, które Ty stawiasz jest - jak długo ta rewolucja potrwa? Czy za 2 lata będziemy mieli apogeum, kiedy piwo kraftowe będzie w dobrym tonie pić i znać w gronie szeroko pojętej gimbazy i hipsterów, a potem moda przeminie i tacy ludzie przerzucą się np na cydry (a wraz z nimi producenci i uwaga "alkoholowego świata")? Mam duże wątpliwości, czy ta otwartość Polaków na nowe smaki, w którą postrzegam jako jeden z filarów sukcesu kraftu w Polsce, nie idzie w parze z szybkim nudzeniem się nowinkami i stałym poszukiwaniem nowych smaków/mód/napojów... Mam szczerą nadzieję, że za 2-3 lata sytuacja na rynku ustabilizuje się i zostanie z nami duża grupa osób kupująca piwa z browarów rzemieślniczych/regionalnych o ustabilizowanym smaku, dopracowanej recepturze i powtarzalności..

                    Comment

                    Przetwarzanie...
                    X