Z wystawców można było zauważyć stoiska: Kormorana, EDI-ego, Koreba i hurtowni Dars.
Była to ostatnia edycja, bo jak wynika z wypowiedzi organizatora na http://www.lubin.pl/za-rok-rozbuduja-festiwal-kwiatow/ , będzie rozbudowywany inny festiwal organizowany równoległe.
Tylko pierwsza edycja obfitowała w dużą ilość wystawców, m.in. Pinta, Haust, Na Jurze.
Wcześniej narzekano na podobny termin innej większej imprezy w pobliskim Wrocławiu, ale tam już od zeszłego roku nie było konkurencji. Niestety nic się nie poprawiło, tyle dobrze że piwa kraftowe można było zakupić na stoisku Darsa.
Ważne dla browarów ze względu na zyski. Jedne odpuszczają, a na inne zawsze przyjeżdżają. Zazwyczaj wynajęcie od organizatora stoiska słono kosztuje, więc jeśli frekwencja na festiwalu nie gwarantuje zbytu i potencjalnych klientów hurtowych nie ma tam na pęczki to jaki jest sens tam jechać? Może wzorem Chmielaków niektóre browary po jednej wizycie już tam nie wracają.
Tutaj jeszcze ważne było to, że za wejście na każdy dzień imprezy płaciło się 5 zł, co na liczbę wystawców (Kormoran, EDI, Koreb, Dars) nie gwarantowało dużej frekwencji.
Na festiwalu kwiatów frekwencja była mimo wysokich cen biletów, więc można sądzić, że po prostu nie ma zapotrzebowania w elektoracie na taki festiwal. Dobrze wiecie, że wiele takich przedsięwzięć organizuje się na siłę, dodatkowo używając wobec głównych sponsorów, najczęściej samorządów, nieprawdziwych informacji. Dobrym przykładem jest tzw. "koncert gwiazdy" o znikomej frekwencji, napędzony jedynie jazgotem na fejsie.
Może po prostu ludzie w święta państwowe mają coś ciekawszego w planach, niż nawalić się drogimi wynalazkami?
Tak! Większość ma w planach nawalić się przy grillu tanimi koncerniakami, a także biedronkową czystą, niekoniecznie dobrze schłodzoną.
Sorry - nie mogłem się powstrzymać.
P.S. Byłem na pierwszym (teoretycznie najlepszym) festiwalu w Lubinie i już wtedy odnosiło się wrażenie, że taka impreza nie ma racji bytu w tym regionie, zupełnie inny "target".
Comment