Prawdopodobnie w sobotę będę robić na popołudnie.Ale dowiem się w piątek.Po 15 dam znać!
Lwów zawsze polski,Bytom zawsze niemiecki.
1 FOLKSDOJCZ BROWARU :D
Da seufzt sie still, ja still und flüstert leise:
Mein Schlesierland, mein Heimatland,
So von Natur, Natur in alter Weise,
Wir sehn uns wieder, mein Schlesierland,
Wir sehn uns wieder am Oderstrand.
Niedziela,w samo południe obok gliwickiego Ratusza.
Kiszot,Adam16 i może Celt?
Przybywajcie
Lwów zawsze polski,Bytom zawsze niemiecki.
1 FOLKSDOJCZ BROWARU :D
Da seufzt sie still, ja still und flüstert leise:
Mein Schlesierland, mein Heimatland,
So von Natur, Natur in alter Weise,
Wir sehn uns wieder, mein Schlesierland,
Wir sehn uns wieder am Oderstrand.
Potwierdzam.
Gliwicki rynek, przy Ratuszu, w samo niedzielne południe. Do naszego grona przyjmiemy każdego chętnego. Jeżeli nas nie znasz to pamiętaj: koniec języka za przewodnika. Ja może będę miał moją słynną australijską zieloną Emu-czapkę z daszkiem. Na pewno będę ja, Kiszot z Lepszą Połową, może Celt (czekamy na informacje).
Szkoda że w tak nielicznej reprezentacji, ale byliśmy w składzie Fruńka, Kiszot i piszący te słowa.
Wystawa ciekawa, jednak tego co nas tam przyciągnęło, czyli kufelków jest 16 w jednej gablocie, poświęconej kuflom właśnie – zamykane cynowym wiekiem. Są jeszcze dwa maleńkie, rzeźbione, w gablotce obok z pokrywami fajansowymi. Bardzo ładne te kufle, jakby jednego sortu, przedstawiają postaci ludzkie (ogrodnik, jakieś damy i inne) i zwierzęta.
Niestety panuje w tym miejscu jak we większości muzeów, ścisły zakaz fotografowania. Na dodatek nie towarzyszy wystawie żadna publikacja, więc nie będzie skanów z tymi kuflami.
Jeszcze mała niespodzianka. Na ekspozycji stałej poświęconej historii Gliwic, jest jeszcze 7 kufli z XVII wieku, i wzmianka o handlu chmielem w mieście. A w części poświeconej przemysłowi, można zobaczyć dużego formatu zdjęcie browaru w którym dzisiaj mieści się Restauracja-Pub Stary Browar.
W czasie kiedy zwiedzaliśmy, kolejne ekspozycje, panie pracujące w muzeum pilnie poszukiwały w archiwum, publikacji na temat browarnictwa w Gliwicach. A ja tak niezobowiązująco zadałem pytanie przecież takie małe niewinne pytanie
Efektem było podanie informacji o „Zeszytach Gliwickich”, tom 20 str. 183-197; Kincel R. „Gliwice – miasto chmielu i piwa” (wyd. 1991r.). Niestety nie miały tego na składzie, więc będę musiał poszperać.
Ale panie były bardzo miłe.
Po zwiedzeniu muzeum połaziliśmy trochę po Rynku i okolicach. Pokazałem wycieczkowiczom pozostałości po fosie i resztki murów obronnych, a następnie poprowadziłem obydwie duszyczki do Starego Browaru, bo jeszcze tam nie były. Na miejscu był Złoty Bażant. Jak zwykle pytałem barmankę o możliwość zobaczenia niedostępnych, nieczynnych dwóch hal. Jak zwykle nic na ten temat nie wiedziała. Ale udało mi się nadziać wreszcie na szefa tego przybytku. Dowiedziałem się, że nie ma tam już nic z pozostałości browaru, tylko jakieś resztki po hurtowni, która mieściła się w tych pomieszczeniach. Jednak do środka nie wszedłem.
Sugerowałem, że fajnym pomysłem było by zrobienie w Starym Browarze... browaru. Wzbudziłem tym pewne zainteresowanie, ale na razie nie można liczyć na to byśmy mieli coś w rodzaju Somy, czy Spiża w GOP-ie.
Ale zostawiłem namiary na browar.biz.
I to by było na tyle o wizycie w muzeum i nie tylko. Kto nie był niech żałuje. Tym bardziej że potem jeszcze były zakupy w Chorzowskim Świecie Piwa. Ale to już nieco inna bajka.
Prószkowską manufakturę założył ostatni z rodu, Leopold Prószkowski w roku 1763. Było to jedno z pierwszych i największych przedsiewzięć tego typu na Górnym Sląsku. Fabryka znajdowała się po części w zamku, a po części w przyzamkowych zabudowaniach i rozwijała się od samego początku bardzo dobrze. Dzięki staraniom właściciela jej pracownicy byli nawet zwolnieni ze służby wojskowej. Gwałtowna śmierć Leopolda (zginął w pojedynku z niejakim Grafem Zedlitz 10.05.1769 roku we Wrocławiu) zakończyła pierwszą fazę rozwoju zakładu.
Latem 1769 roku fabrykę wraz z całymi dobrami Prószkowskich odziedziczył ich krewny Herzog Karl Maximilian Dietrichstein, który był właścicielem aż do roku1783. Za jego czasów fabryka zatrudniała 50 osób. Surowce wydobywano w Strzeleczkach, Zimnicach Wielkich, Chrząszczycach i Prószkowie.Zatrudniano wiele osób z niedalekich Moraw, gdzie prószkowskie wyroby fajansowe były powszechnie znane. Manufaktura posiadała swoje magazyny we Wrocławiu, Raciborzu, Nysie, Brzegu, Opawicy, a od 1781 roku także w Berlinie.
W 1783 roku dobra prószkowskie wraz z manufakturą kupił król pruski Friedrich II von Hohenzollern, który rozpoczął produkcję naczyń kamionkowych. Ostatni dzierżawca, Johann Friedrich Dickhut kupił fabrykę w roku 1823. W tym okresie interesy szły już coraz gorzej, między innymi z powodu silnej dolnośląskiej konkurencji. Po pożarze w 1853 roku manufakturę po 90 latach istnienia zamknięto.
Na zdjęciu dwa kufle manufaktury prószkowskiej z końca 18 wieku.
witam mam pytanie gdzie moge kupic butelke z tego browaru? albo cos z nim wiarzace. dziekuje za odp.
Witajcie!
mam prośbę o identyfikację tych kufli. Oba z "wykopalisk", bardzo ciężkie, grube szkło (ścianki jakieś 2-3 mm), na dnie symbol VH, oba mają znaki wskazujące na poziom 0,5 litra. To jakieś knajpiane? Czysta ciekawość, z góry dziękuję
...
Od stycznia Gliwice mogą pochwalić się nowym browarem, lub browarkiem, gdyż nie wiem czy to nie najmniejszy legalnie działający browar w naszym kraju. Jeżeli się mylę to sorki i proszę o sprostowanie.
Sprzęt to warzelnia o pojemności, tylko 200 l, a tanki są tylko dwa i maja...
Comment