No i byłem! W kwestii giełd jestem juz rozdziewiczony! Wzbogaciłem się o ok. 50 okazów, 5 zgubiłem, trochę wymieniłem, trzy Belfasty wypiłem i spociłem się jak dziki (małe pomieszczenia, kiepska wentylacja i kupa ludzia). W tygodniu wrzucę jakies zdjęcia, a narazie spadam do Krakowa!
Zdjęcia fajne, tylko szkoda, że nie widać na nich strasznego ścisku jaki panował w "salkach" Muzeum Woli. Uczestniczyłem już w kilkudziesięciu giełdach, zarówno w kraju i zagranicą ale takich warunków jeszcze nie widziałem Uważam, że to kpina i zachowanie nie w porządku wobec kolekcjonerów, którzy przyjechali do Warszawy z różnych stron Polski. Niejednokrotnie spędzili w pociągu wiele godzin i ponieśli niemałe koszty a zastali warunki podone do "puszki sardynek"::
Jako "założyciel" tematu i niejako zapraszający na Giełdę muszę z przykroŚcią i wstydem zgodzić się z opinią Żywca.
Dyrektor Muzeum, pan Karol Murawski, rok temu podczas II-giej Giełdy obiecywał wpuŚcić birofilów na muzealne salony. Słowa nie dotrzymał...
Tymczasem frekwencja znacznie wzrosła i salki zaplecza Muzeum całkiem się zaklopsowały.
To co widać na drzwiach Muzeum obok giełdowego afisza to rzeczywiŚcie klepsydra. Oby nie oznaczała symbolicznego końca tej imprezy!
grzech napisal/a Coś czepliwy jestem z rana, ale na drzwiach to ja widzę plakat (zwany niekiedy afiszem) i coś co przypomina klepsydrę. A gdzie banner ?
Dobra przesadziłem z tym bannerm. Była noc, piwko i w ogóle
Jak już nadmieniłem - zaduch wyciskał siódme poty, szczególnie podczas losowania gadżetów. Słyszałem jak ludzie mówili, że połowę towaru mają w torbach, bo za mało miejsca im przydzielono.
Comment