Czy w związku ze znacznym zwiększeniem terenu imprezy jest szansa na to, że kolekcjonerzy nie będą ogłuszani łomotem płynącym z głośników?
W poprzednich latach w namiocie i jego najbliższym otoczeniu nie dawało się wytrzymać. Odbywało się to wszystko na zasadzie znanego z kawału o blondynkach: skąd mogę wiedzieć, co myślę, zanim nie usłyszę tego, co mówię? Podobnie muzycy nie mogli wiedzieć co śpiewają, zanim tego nie usłyszeli. A że głośniki zagłuszały dokładnie wszystko, więc grali i śpiewali coraz głośniej. Nie zważając w najmniejszym stopniu na giełdowiczów.
Czy istnienie kilku scen daje możliwość, że giełda i muzycy (skoro już w jej czasie muszą grać, bo tak wymyślił jakiś nawiedzony kaowiec) nie będą sobie nawzajem przeszkadzali? Albo, że będą grali tylko pół godziny?
Nie wykluczam, że histeryzuję w tej sprawie, ale podobne opinie słyszałem w poprzednich latach od wielu osób. Więc pewnie jest w tym coś na rzeczy.
W poprzednich latach w namiocie i jego najbliższym otoczeniu nie dawało się wytrzymać. Odbywało się to wszystko na zasadzie znanego z kawału o blondynkach: skąd mogę wiedzieć, co myślę, zanim nie usłyszę tego, co mówię? Podobnie muzycy nie mogli wiedzieć co śpiewają, zanim tego nie usłyszeli. A że głośniki zagłuszały dokładnie wszystko, więc grali i śpiewali coraz głośniej. Nie zważając w najmniejszym stopniu na giełdowiczów.
Czy istnienie kilku scen daje możliwość, że giełda i muzycy (skoro już w jej czasie muszą grać, bo tak wymyślił jakiś nawiedzony kaowiec) nie będą sobie nawzajem przeszkadzali? Albo, że będą grali tylko pół godziny?
Nie wykluczam, że histeryzuję w tej sprawie, ale podobne opinie słyszałem w poprzednich latach od wielu osób. Więc pewnie jest w tym coś na rzeczy.
Comment