Marusia napisał(a) Piwo z gotowca, które zrobiłam jedno, uważam za nie swoje piwo, czemu dałam zresztą wyraz na etykiecie, na której jest zamieszczona nazwa i zdjęcie paczuszki gotowca. To tak, jakby robić konkurs z dziedziny gotowania potraw - jeden wkłada serce w przygotowanie potrawy, a inny kupuje zupę w proszku i dodaje pieprz i jeszcze może nawet wygra, podczas gdy właściwie produkt nie jest przygotowany przez niego. Nie chcę tym postem absolutnie nikomu odbierać radości z robienia piwa z gotowca, ja jako ja po prostu nie osiągam satysfakcji z takiego warzenia. Howgh.
Ale taką radość odbierasz tym co napisałas i uważając że osoby warzące piwo z gotowca idą po łatwiźnie (uwaga, moja interpretacja) którym się nie chce zacierać etc., oni zapewne serca nie wkładają w to co robią, czy tak? No i oczywiście ich piwa są już z zasady gorsze, w sumie mozna zorganizować w przyszłym roku konkurs piw dla "lepszych i gorszych" bo niestety, w tym temacie taki podział już nastąpił, kolejny i zupełnie niepotrzebny
Nieźle, po prostu nieźle i miło dowiedzieć się, że częśc BA to "inni" kupujący zupę w proszku....
Kilka warek mam juz poza sobą, część była udana część nie, ale ta udana smakowała również moim znajomym i znajomym moich znajomych. dobrze się dowiedzieć, że są w sumie tylko amatorami zupek z torebek...
Gdybyśmy nie mieli Warszawy w Generalnym Gubernatorstwie, to nie mielibyśmy 4/5 trudności, z którymi musimy walczyć. Warszawa jest i pozostanie ogniskiem zamętu, punktem, z którego rozprzestrzenia się niepokój w tym kraju - Hans Frank 14.12.1943http://zamkidwory.forumoteka.pl
crizz napisał(a) Doskonale zrozumiałem intencję Marusi - o osobnych kategoriach dla piw z ekstraktów i piw ze słodu. Ale wątpię w uczciwość ludzi - pewnie tak samo jak organizatorzy dwóch konkursów, którzy jak dotąd nie zdecydowali się na taki podział. I pewnie się nie zdecydują. Każda butelka piwa wygląda mniej więcej tak samo.
Natomiast tekst Krzysztofa mnie rozwalił i uważam, że człowiek o takich poglądach nie powinien oceniać piw domowych.
Co masz mi do zarzucenia? To że doceniam pracę ludzi którzy potrafią przygotować sobie surowiec począwszy od śrutowania i sporządzić zacier itd nawet jeżeli skutek byłby taki sobie? Oni próbują i dojdą do swojej wypracowanej receptury i to ciężką pracą. Wyobrażam sobie ile to kosztuje wysiłku i wiem jak się człowiek czuje jak coś nie wyjdzie.
Jesteś zainteresowany browarem restauracyjnym napisz do mnie. Znam to od podszewki. www.twojmalybrowar.pl
Ooopss... No dobra.
Może nie ma czym się chwalić ale mam za sobą 38 warek. Jakieś 7,5 hl.
Kilka warek, tak na oko 80-90 litrów były "nieudanymi produktami". Wszystkie ze słodu, nie z gotowców. Twoja kpina nijak ma się do rzeczywistości. Miałem okazję, m.in. na Wrocławskich Warsztatach kosztować piw będących niewątpliwie szczytem osiągnięć domowych browarów. Niektóre z nich z trudem przechodziły przez gardło.
Rozumiem zatem wypowiedzi jurora mającego za zadanie katować się tymi wielce trafionymi w dychę dziełami warzenia.
becik napisał(a) Ale taką radość odbierasz tym co napisałas i uważając że osoby warzące piwo z gotowca idą po łatwiźnie (uwaga, moja interpretacja) którym się nie chce zacierać etc., oni zapewne serca nie wkładają w to co robią, czy tak? No i oczywiście ich piwa są już z zasady gorsze, w sumie mozna zorganizować w przyszłym roku konkurs piw dla "lepszych i gorszych" bo niestety, w tym temacie taki podział już nastąpił, kolejny i zupełnie niepotrzebny
Becik, z Tobą nie ma dyskusji, ponieważ wkładasz w me usta (palce?) słowa, których nie napisałam i których nie miałam na mysli. Jeśli tak bardzo chcesz rozumieć to w ten sposób, to proszę, mnie w to nie wciągaj. Jeżeli nie chce Ci się zrozumieć, o co mi chodzi, to Twoja sprawa, ale też sporo wysiłku włożyłam, żeby jasno naświetlić moje racje, które przesiałeś przez jakieś dziwne sito. Po raz kolejny pytam, czy ktoś uważa, że wkład pracy własnej w piwo zacierane jest porównywalny do wkładu w piwa z ekstraktu, jednak zamiast odpowiedzi zostaję obrzucona wygodnymi interpretacjami moich słów
Całe to oburzenie wynika z nieuzasadnionych kompleksów osób warzących z ekstarktów - sami widocznie niektórzy z Was uważają, że to coś gorszego - ja niczego takiego nie napisałam.
Wiem, że upalna pogoda wpływa może na zacietrzewienie, zatem gwoli poluźnienia atmosfery proponuję oficjalne przezwiska dla osób warzących - liga zacieraków i liga oranżadek
Lepiej milcząc uchodzić za idiotę, niż odzywając się rozwiać wszelkie wątpliwości.
------------------------------------------------------------------
Jasne czy ciemne? Jasne, że ciemne!
slado napisał(a) Ooopss... No dobra.
Może nie ma czym się chwalić ale mam za sobą 38 warek. Jakieś 7,5 hl.
Kilka warek, tak na oko 80-90 litrów były "nieudanymi produktami". Wszystkie ze słodu, nie z gotowców. Twoja kpina nijak ma się do rzeczywistości. Miałem okazję, m.in. na Wrocławskich Warsztatach kosztować piw będących niewątpliwie szczytem osiągnięć domowych browarów. Niektóre z nich z trudem przechodziły przez gardło.
Rozumiem zatem wypowiedzi jurora mającego za zadanie katować się tymi wielce trafionymi w dychę dziełami warzenia.
Przy okazji, stosuj proszę polskie literki.
Logika nie jest chyba Twoja mocna strona. A propo mojego warzenia, to raczej troche wiecej warek zrobilem, liczac jako jedna warke jeden fermentator, bo ja mam tych fermentatorow 5, trzy 30 litrowe(w tym jeden tylko do rozlewu), dwa 15 l, a regularnie warze od ponad roku. Nawet pokusilem sie o zrobienie piwa doslownie od zera, od zakupu ziarna, poczekanie na kielkowanie itd i to nawet kiedys opisalem w na forum Browamatora. Ale polemika jak widze jest zbedna
A czcionki to bede uzywal tak jak dotychczas, mozesz nie czytac jak Ci sie nie podoba.
Marusia napisał(a) Wiem, że upalna pogoda wpływa może na zacietrzewienie, zatem gwoli poluźnienia atmosfery proponuję oficjalne przezwiska dla osób warzących - liga zacieraków i liga oranżadek
Już wcześniej ktoś proponował przedziwne podziały, bardziej szczegółowe.
Składam wniosek oficjalny aby uwzględnić tych co będą stosowali własnoręcznie zesłodowane ziarna jęczmienia a nawet pszeniczki a nawet takich co granulat sprasują z własnych szyszek, z własnej plantacji. A co...
emes napisał(a) Logika nie jest chyba Twoja mocna strona. A propo mojego warzenia, to raczej troche wiecej warek zrobilem, liczac jako jedna warke jeden fermentator, bo ja mam tych fermentatorow 5, trzy 30 litrowe(w tym jeden tylko do rozlewu), dwa 15 l, a regularnie warze od ponad roku. Nawet pokusilem sie o zrobienie piwa doslownie od zera, od zakupu ziarna, poczekanie na kielkowanie itd i to nawet kiedys opisalem w na forum Browamatora. Ale polemika jak widze jest zbedna
A czcionki to bede uzywal tak jak dotychczas, mozesz nie czytac jak Ci sie nie podoba.
Chciałeś argumentów. Dostałeś. Jeśli masz inne doświadczenia przy większej ilości warek to jesteś wyjątkiem od reguły.
Nie oceniaj proszę mej logiki. Nikt nie dał Ci prawa do tego.
Żądając argumentów, również je przedstawiaj, nie ograniczaj się do krytyki wyliczając ilości fermentorów.
slado napisał(a) Chciałeś argumentów. Dostałeś. Jeśli masz inne doświadczenia przy większej ilości warek to jesteś wyjątkiem od reguły.
Nie oceniaj proszę mej logiki. Nikt nie dał Ci prawa do tego.
Żądając argumentów, również je przedstawiaj, nie ograniczaj się do krytyki wyliczając ilości fermentorów.
Szkoda zanudzac innych uzytkownikow forum, ale mam taka uwage. Jesli komus cos zarzucasz, to napisz dlaczego tak myslisz i z czym dokladnie sie nie zgadzasz. A Ty piszac ze ja nigdy nie warzylem, zamiast napisac z czego to wnioskujesz, to robisz autoreklame ile ty piw nawawarzyles jakby to bylo jakims argumentem. W sredniowieczu warzono piwo i nawet dokladnie nie wiedziano na czym ten proces polega i czesto efekty byly dzielem przypadku.
Wypowiadajac swoje zdanie chyba raczej powinienes zacytowac dokladnie to z czym sie nie zgadzasz i zaargumentowac skad masz takie wnioski.
Nie sądzicie przypadkiem, że cała ta sprawa z "oranżadkami" jest po prostu żałosna?
Ja nie mam żadnych kompleksów, choć moje dwie dotychczasowe warki były z gotowców. Chyba jednak wielcy piwowarzy zapomnieli, że oni też od czegoś zaczynali i w bardzo wielu przypadkach były to gotowce.
Po gotowcach zwykle przychodzi czas na samodzielne chmielenie ekstraktów (właśnie taka będzie moja trzecia warka), ale to przecież też jest chodzenie na łatwiznę? Nie przychodzi wam do głowy, że być moze ktoś nie chce rzucać się od razu na głeboką wodę i ma ochotę dochodzić stopniowo do zacierania? Zdarza się też (znam takie przypadki), że ludzie nie warzą ze słodów ponieważ autentycznie nie mają na to czasu, a jedak mają ochotę uwarzyć samodzielnie piwo. No ale to ekstrakty, więc co to za piwo...
Argumentujecie, że uwarzenie piwa z ekstraktów czy gotowca to jak zrobienie zupy z torebki. Owszem, teoretycznie tak, ale zapomnieliście o paru sprawach. Pisałem już, że można nie mieć czasu na coś więcej. Poza tym jest jeszcze satysfakcja, że coś zrobiło się samodzielnie, serce które wkłada się w głupią rehydratację drożdży czy obserwowanie dzień po dniu jak przebiega fermentacja. Ale czy to ma jakieś znaczenie, skoro piwo i tak będzie pośledniej kategorii, skoro robione jest z ekstraktów?
To jest snobizm, prosę państwa i to snobizm idiotyczny, bo w gronie domowych piwowarów powinniśmy się wspierać, a nie stwarzać durne podziały. Co z tego że ktoś warzy z ekstraktów czy gotowców? Istotne jest, że w ogóle robi piwo w domu, może kiedyś wejdzie na wyższy poziom wtajemniczenia. Chyba że wcześniej zrezygnuje, poczytawszy takie opinie...
Przyszła mi do głowy mała propozycja dla snobów: co tam samodzielne śrutowanie jęczmienia czy uprawa chmielu. Kupcie sobie kawałek ziemi, posiejcie jęczmień i róbcie co rok żniwa. Wtedy będziecie piwowarami pełną gębą!
To by było na tyle. Wracam do moich zupek w torebkach...
Comment