Niektórym część artysyczna nie była dana. Na drugi raz wystarczy powiedziiec, że siękogoś nie chce, a nie wykorzystywać momnet noszenia stołów na szybki uot. Szukaliśmy Was z Artim po całej Warszawie ale cóż w d.... nóż. Dziękujemy Wam za nie zabawe. Choż przepraszma, w Tersie było bardzo dobrze więc nie za nie zabawre ale za chyłkiem wyjściem i zostawienie nas.
Ja też nie wiedziałem gdzie oni są, bo po giełdzie pojechałem sobie do domu i nie wiedziałem czy się gdzieś póżniej udam, ale po pewnym czasie po prostu zadzwoniłem do Irona gdzie siedzą, po odpowiedzi , że w Hubertusie, dołączyłem.
O to, że się szukało ekipy w ciemno, zamiast zadzwonić i się dowiedzieć, to chyba przesada zrzucać winę na innych Zresztą po giełdzie to z tego co wiem nie wszyscy poszli prosto do Hubertusa, jedni do domów, jedni chyba do szpitala odwiedzić kolegę, a jeszcze inni dołączyli nie będąc wcześniej w ogóle na giełdzie. Tak więc zawsze można iść taką drogą, że zawsze pod górę, albo kłody pod nogami, a potem narzekać
Witam-tym razem na Forum Browaru.Wczorajsza Giełda była dla mnie pierwszą taką imprezą w moim życiu.Wrażenia bardzo pozytywne-miła atmosfera,dobra organizacja no i przede wszystkim poznałem osobiscie paru ludzi,których do tej pory znałem tylko "korespondencyjnie".Parę drobiazgów kupiłem,parę sprzedałem,dokonałem paru wcześniej umówionych wymian( i nieumówionych też).Szkoda tylko,że nie mogę z "pewnych" względów jeżdzic na dalsze giełdy.Ale może za rok czy dwa będzie lepiej.
Szególne dzięki dla Darka99,Pieczarka i Zibiego.Choć ledwo pznałem to już Cię lubię Cyborgu (za to piwo,które trzymałaś w ręku).Was Małażonko i Ironie też. Załączam to co Wam proponowałem-Chociaż nie, nie tu bo mnie Art skarci za prywatę.
Tumry-przeslij mi te problemowe zdjęcia na;. molpiwny@op.pl-postaram się je przerobić.
Pozdrawiam Uczestników i wszystkich Forumowiczów-Wasze zdrowie
Także przyłączam się do podziękowań za wspaniałą giełdę
Zdobyłem tam szkło na którym bardzo mi zależało. Czekam już z utęsknieniem na kolejną.
Na Żurawiej w Hubertusie byłem po raz pierwszy, juranda mają tam przedniego, ale te litrowe kufle zbiły mnie z nóg dosłownie i w przenośni. Mam małe osobiste pytanko.... czy ja wczoraj paliłem?? Koniec wieczoru jakoś był taki dziwnie zamglony , ale musze się pochwalić że cale szkło zakupione na giełdzie dotarło do domu bez uszczerbku, a ślisko było jak diabli i droga była ostro pod górke.
Ostatnia zmiana dokonana przez witkowskiartur; 2005-02-06, 11:44.
KONIEC BROWARÓW WARSZAWSKICH.PONAD 150 LAT TRADYCJI DIABLI WZIĘLI
Giełdę zacząłem wcześnie, od godziny 4.30. Zostałem wpuszczony do środka razem z organizatorami. Możliwość przeprowadzenia giełdy wisiała na włosku ponieważ drzwi na salę nie dawały się przez 15 minut otworzyć. Niby klucze pasowały, ale jakoś nikt nie wiedział co trzeba dodatkowo nacisnąć, pchnąć aby klucz zaczął współpracować z zamkiem. Późno, bo gdzieś o 5.30 pojawił się Darek99. I od razu zaczął się martwić, że rok temu, pół godziny przed oficjalnym otwarciem giełdy był na niej większy ruch. Potem mina szybko mu się rozchmurzyła, bo ludzi zleciało się całkiem sporo.
Na giełdzie udało się dokonać kilka drobnych zakupów, kilka większych wymian. Całe szczęście, że nikt nie sprzedawał grodziszy i Małażonka nie musiała na mnie pomstować, jak to miało miejsce rok temu.
Po giełdzie miałem inne ważne sprawy do załatwienia w Warszawie i nie uczestniczyłem w części rozrywkowej. Nie wiem czemu mój telefon zrobił się "poza zasięgiem" i osobista żona nie mogła się do mnie dodzwonić. Zaczęła więc mnie szukać u Marusi we Wrocławiu. Gdy w końcu znalazła przez telefon usłyszała głos młodej kobiety i niemowląt. Oj, miałem co wyjaśniać po powrocie do domu.
Tak więc giełda udana i z przeżyciami. Za rok znowu będę.
Oliwa wszak śliską jest...
Oczywiście nudną będę, jeśli w swoim i Maćka imieniu podziękuję Organizatorom za samą Giełdę: Wojtek, Darek jesteście wielcy! Znowu wykonaliście niezły kawał roboty owocujący doskonałą organizacją Giełdy. Szkoda tylko, że Darek nie dotarł do Hubertusa na piwo, miałam bowiem wielką ochotę owo Mu postawić! No, cóż co się odwlecze, to nie uciecze...
Jeśli zaś chodzi o samą zabawę w Hubertusie - to dziękuję wszystkim za wspólną zabawę, będąc jednocześnie pod wrażeniem ilości oliwy, którą Witkowskiartur zużył przy okazji konsumpcji pizzy Nic dziwnego, że potem droga wydawała się Mu śliską... Jeśli chodzi o pretensje Zythuma - traktuję je jako bezpodstawne, gdyż:
1. Parokrotnie wspominaliśmy przy Nim, że wybieramy się do Hubertusa;
2. To nie my zapomnieliśmy naładować komórki, a jedynie On;
3. Dla chcącego nic trudnego, mogłeś się bowiem Zythumku odezwać do Ani, wziąć do nas numer (o ile go nie pamiętasz) i nawet od Teresy do nas przedzwonić... Tak przy okazji przekazuję Ci informację wysłaną do nas wczaraj przez Miłkę w imieniu Pułasia: niestety Pułaś nie dotrze...
PS. Arturze, oliwiłeś się wczoraj nieźle, ale nie podpalałeś się....
Dodam, że nie dla wszystkich zakończył się wieczór w Hubertusie, potem część osób, słownie z sześć, przenieśliśmy się na Powiśle, które okupowaliśmy aż do zamknięcia, chyba coś ok 23.
Z Hubertusa warto nadmienić , że dobre jedzenie robią. Bardzo dobry podają tam gulasz węgierski Bogracz, ale najlepiej powiedzieć wcześniej, żeby kucharz zrobił na ostro. Do tego podają to w takim zawieszonym naczyniu nad palącą się świeczką. Wygląda to bardzo fajnie i jest to bardzo praktyczne. I to za całe 9 złotych.
Zalety Hubertusa bardziej zacząłem dostrzegać na Powiślu, kiedy zgłodniałem, nie mówiąc już o WC. Ale to nieważne, takie przyziemne sprawy
1. Brak energii w telefonie był oczywiście moją winą choć po prostu było jej dużo poprzedniego dnia.
2. My poszlismy do Hubertusa gdzie Was NIE zastaliśmy - stąd mój post. Być może poszliście tam nie od razu po giełdzie i chodziło mi o to, że jeżeli są jakieś ustalenia to może warto je przekazywać.
3. Nie mogłem tego wykonać bo punkt a)
W sumie może nie warto tego ciągnąć dłużej, myślę jednak, że na przyszłość warto gdy zmieniają się ustalenia poinformować pozostałych. W końcu nie każdy musi mieć obowiązek posiadania telefonu - i co wtedy, ma być skazany na brak możliwości spotykania się?
Co do Giełdy to była super. Mnie nawet wciągnął wir handlu choć maksymalizacja zysku nie była moim celem
U Teresy cicho trzaskały polana w kominku i była mocno schyłkowa atmosfera - jak to w zimę w Rybitwie ale każdy kto raz jej zaznał na pewno będzie chciał poczuć ją drugi raz.
Ostatnia zmiana dokonana przez zythum; 2005-02-06, 16:34.
To inaczej miało być, przyjaciele,
To nie o to walczyliśmy, burząc mur,
Nie ma pracy, nie ma chleba, próżny trud!
Czy naprawdę aż tak wiele chcemy?
Chleba i pracy chcemy! Pracy i chleba!
Rządzący światem samowładnie
Królowie banków, fabryk, hut
Tym mocni są, że każdy kradnie
Bogactwa, które stwarza lud.
może teraz będzie lepiej - na fotce Koleżeństwo z Tychów
nie z Tychów, a ze Szczecinka
Gdybyśmy nie mieli Warszawy w Generalnym Gubernatorstwie, to nie mielibyśmy 4/5 trudności, z którymi musimy walczyć. Warszawa jest i pozostanie ogniskiem zamętu, punktem, z którego rozprzestrzenia się niepokój w tym kraju - Hans Frank 14.12.1943http://zamkidwory.forumoteka.pl
No to ja również dołączam podziękowania za giełdę. Było miło i symaptycznie. Podstawek troszkę doszło. Ludzi się poznało. W sumie całkiem miły wyjazd. Ale nie ma to jak w domku, własnie przyjechaliśy i poniżej będą fotki zrobione przez Nas.
Poniżej wzmacniacz z Trojmiasta z Jurkiem z Warszawy
Comment