Służbowy Piwny Tydzień - część IVa (14.XII)
Z Czech wróciłem w sobotę i dzisiaj (14.XII) miałem robić przerwę w smakowaniu Piva. Trudno jednak było usiedzieć w domu dysponując wspominanym w poprzednich częściach biletem, więc po śniadaniu znalazłem się na dworcu i...
...wybór padł na BWE do Poznania.
Zasadniczo nie przygotowany do wizyty w tym mieście (nie planowałem odwiedzać Brovarii) - celem był spacer po Starówce i po dwóch, trzech godzinach powrót do domu. A docent krzyczał na mnie przy ostatnim piwnym spotkaniu , że będąc tak blisko pszenicznego koźlaka, nie zajrzałem nań. Trudno
Gdy znalazłem się na Rynku, zastałem na jego fragmencie jarmark przedświąteczny. Były nawet wielkie namioty, w których można było zakupić wiejskie jadło: najlepsze kiełbasy, kaszanki, szynki i co tam jeszcze tylko możliwe. Tylko jakieś ceny miastowe im wyszły
Swarzędzka 32zł/kg
Nie w kiełbasach tkwi jednak klucz tego tematu, a w Piwie (i bez zdziwienia proszę! ). Zaplanowana na dziś przerwę musiałem przerwać. W jednym z namiotów dostrzegłem stanowisko browaru Fortuna. Według oświadczenia obsługującego nalewak - jasna 13 (5zł/0,4l). Niestety plastiki, ale za to firmowe - z resztą na jarmarkach nie oczekuję szkła. Z dumą mijałem kolejne policyjne patrole zatrzymując się co kilka chwil na kolejne łyki.
Jednakże nie Fortunę powtarzałem do potraw konsumowanych na różnych stanowiskach a niefiltrowane z Korebu. W tej samej cenie co Fortuna, ale dla mnie znacznie ciekawsze, świeższe, bardziej wyraziste i z fajno, gęsto piano
Koreb ostatnimi czasy gości na większości tego typu imprez w Polsce, nie licząc już nawet regularnych wizyt w warszawskim BlueCity.
Można było zakupić pięciolitrówkę niefiltrowanego z Łasku, ale w dość wysokiej cenie (55zł) - nawet w Warszawie jest za 50zł.
W przeciwieństwie do Chmielaków Krasnostawskich, na tym jarmarku było więcej stanowisk kojarzących się (jakkolwiek) z Piwem. Chociażby wiele punktów sprzedaży chleba ze smalcem i to z ciekawymi dodatkami (kiełbasa, cebula, ogórek).
Także spacer poznański siłą rzeczy ograniczył mi się do popijania niefiltrowanego korebiańskiego z przegryzieniem pysznymi pierożkami z mięsem i kapustą.
Z Poznania wróciłem Panoramą, bo chciałem dotrzeć na 20 do domu. I pomysleć, że jedyne koszty tej wycieczki, to Piwo i jadło...
Z Czech wróciłem w sobotę i dzisiaj (14.XII) miałem robić przerwę w smakowaniu Piva. Trudno jednak było usiedzieć w domu dysponując wspominanym w poprzednich częściach biletem, więc po śniadaniu znalazłem się na dworcu i...
...wybór padł na BWE do Poznania.
Zasadniczo nie przygotowany do wizyty w tym mieście (nie planowałem odwiedzać Brovarii) - celem był spacer po Starówce i po dwóch, trzech godzinach powrót do domu. A docent krzyczał na mnie przy ostatnim piwnym spotkaniu , że będąc tak blisko pszenicznego koźlaka, nie zajrzałem nań. Trudno
Gdy znalazłem się na Rynku, zastałem na jego fragmencie jarmark przedświąteczny. Były nawet wielkie namioty, w których można było zakupić wiejskie jadło: najlepsze kiełbasy, kaszanki, szynki i co tam jeszcze tylko możliwe. Tylko jakieś ceny miastowe im wyszły
Swarzędzka 32zł/kg
Nie w kiełbasach tkwi jednak klucz tego tematu, a w Piwie (i bez zdziwienia proszę! ). Zaplanowana na dziś przerwę musiałem przerwać. W jednym z namiotów dostrzegłem stanowisko browaru Fortuna. Według oświadczenia obsługującego nalewak - jasna 13 (5zł/0,4l). Niestety plastiki, ale za to firmowe - z resztą na jarmarkach nie oczekuję szkła. Z dumą mijałem kolejne policyjne patrole zatrzymując się co kilka chwil na kolejne łyki.
Jednakże nie Fortunę powtarzałem do potraw konsumowanych na różnych stanowiskach a niefiltrowane z Korebu. W tej samej cenie co Fortuna, ale dla mnie znacznie ciekawsze, świeższe, bardziej wyraziste i z fajno, gęsto piano
Koreb ostatnimi czasy gości na większości tego typu imprez w Polsce, nie licząc już nawet regularnych wizyt w warszawskim BlueCity.
Można było zakupić pięciolitrówkę niefiltrowanego z Łasku, ale w dość wysokiej cenie (55zł) - nawet w Warszawie jest za 50zł.
W przeciwieństwie do Chmielaków Krasnostawskich, na tym jarmarku było więcej stanowisk kojarzących się (jakkolwiek) z Piwem. Chociażby wiele punktów sprzedaży chleba ze smalcem i to z ciekawymi dodatkami (kiełbasa, cebula, ogórek).
Także spacer poznański siłą rzeczy ograniczył mi się do popijania niefiltrowanego korebiańskiego z przegryzieniem pysznymi pierożkami z mięsem i kapustą.
Z Poznania wróciłem Panoramą, bo chciałem dotrzeć na 20 do domu. I pomysleć, że jedyne koszty tej wycieczki, to Piwo i jadło...