Ja będę i Fruńka tyż, ale to już wjysz.
Sobota z *****, 15 września 2001, Wrocław
Collapse
X
-
Browar Hajduki.
adam16@browar.biz
Wspieraj swój Browar! Stań się Premium - Użytkownikiem!
Krasnoludki są na świecie, a w każdym razie w Chorzowie ;) a dowodem jest to, iż do domowego piwa siusiają :D - mam KWASIŻURA :D
-
-
hehe, z jakiej tam ostatniej, chyba dla Ciebie
Comment
-
-
-
To juz dzisiaj...
Impreza "U Marusi" - wstępny program
1. Piatek 19.19 - odbiór gości z Dworca Gł. we Wrocku i wizyta w *****
2. Podróż na Biskupin i w zalezności od nastroju sen, lub dalej piwo (lodówka juz zaopatrzona)
3. Sobota: pobudka o godzinie bliżej nieokreślonej, śniadanie, zwiedzanie Wrocławia - na tyle, na ile goście sobie zażyczą, ale napewno ich zaciągnę na wieżę katedry.
Uczestnicy stali: Adam16, Fruńka, Marusia
Uczestnicy dochodzący: Art, Maja, Krzysiu, Misiekk, Kudłaty, Maryhh.
Comment
-
-
A KTO MÓWI O SOBOCIE.
ja piszę o dwóch dniach.
Comment
-
-
W piatek, zahaczając wpierw o ***** na piwko, odebralismy z Krzysiem z dworca Adama16 i Fruńkę. Nie było to proste, gdyż mieli sie odznaczać czerwona torbą z napisem "Tyskie", a na peron z ich pociągu wyległ opór czerwonych toreb, co zaowocowało inicjatywą (na szczęście stłumioną po pierwszej wpadce) Krzysia w kierunku zaczepiania obcych facetów.
Jak juz się znaleźliśmy popędziliśmy z powrotem do ***** gdzie zasiedliśmy przy Szwejku, który nota bene tego dnia był wyjatkowo ohydny W przerwach między łykami odbierałam smsy typu: "czy jesteście jeszcze na stacji?Kudłaty z drugiego peronu". Wyprowadziłam kolegę z błędu i po chwili przybył ze swoją dziewczyną do *****. Po kolejnej chwili dobila Maja z osobnikiem bliżej niezidentyfikowanym, ale sympatycznym.
Do piwa przygrywał i przyśpiewywał nam Przemek, tamtejszy bard etatowy o niesamowitym zreszta głosie. Ogólnie atmosfera była na tyle sympatyczna, że mój plan o wcześniejszym położeniu się spać oczywiście runął nie mówiąc o ilości Szwejków, które na drugi dzień jeszcze plątały nam myśli w głowie.
Sobota rozpoczęta została śniadankiem, na które przybył również Maryhh. Pogoda piękna, nic dodać, nic ująć. Po śniadanku i zbiorowej degustacji jednej maciupkiej buteleczki Fortuny, zaposiadanej przeze mnie dzięki nieocenionej uprzejmości Krzysia uderzylismy "na miasto".
"Zwiedzanie" rozpoczęliśmy od Spiża, piwo tamtejsze, jak wiadomo, ma właściwości lecznicze, a wszak my po Szwejku potrzebowaliśmy lekarstwa. Następnie poszliśmy na wieżę Katedry popodziwiać panoramę Wrocławia. Po drodze zahaczyliśmy o przystań, żeby obejrzeć rozklad jazdy stateczków. Okazał się on później jednak mało przydatny, gdyż po kolejnych trzech podejściach do rejsu zrezygnowaliśmy z tej imprezy jako że na stateczkach panuje inny wymiar czasowy zupełnie nie kompatybilny z naszymi zegarkami - co przybywaliśmy na miejsce, widzieliśmy już tylko "ogon" odplywającego delikwenta.
Na szczęście katedra nas nie zawiodła, widoczność też była doskonała (prawie).
Kolejnym punktem programu był sklep "Piwosz", gdzie jak zblazowani znawcy krytykowaliśmy asortyment sklepu - nie, żeby był zły, ale te uwagi rzucane na temat smaku różnych piw, hehehe....
W Piwoszu dotrał do na Art (to nasz Admin, jakby kto nie wiedział) .
Cholera, nie mam czasu, żeby opisać resztę, w każdym razie wieczorem pojechaliśmy z powrotem do "U Marusi" gdzie odwiedził nas jeszcze Misiekk.
Ogólnie wszystko zagrało, ale np. koleżanka Maja ma wp... bo zawiodła nas swoją nieobecnością w sobotę, nie mówiąc o Jano.
A kolega Kudłaty też się gdzieś zapodział.
Comment
-
-
Czytami czytam i żałuję, że mnie tam nie było.....
Ale ja się chrzciłem i goscilłem....
Pozdraw dla Marusi
Comment
-
-
wp... przyjmuje na klatę, choć chciałabym jeno na swe usprawiedliwienie dodać, że - jak już wielu wiadomo - jestem MatkaPolka chwilowo zasmarkanego dziecięcia, którego ojciec pojawił się w sob. w domu o godz. 01:30 [po polnocy!] czasu środkowoeuropejskiego itd.itp......
na swe drugie usprawiedliwienie dodam, ze sprowadzilam jeszcze w pt. na manowce mojego domniemanego męża Krzysia, zabierając do z Dworca Gł. o 03:04 [po polnocy] czasu środkowoeuropejskiego do ******, gdzie przebywalam do godz.05:10 [po polnocy] czasu środkowoeuropejskiego, a Przepiór nie wiadomo do której i pewnie dostał patelnią w łeb, jak już wrócił, ale co tam... swoje trzeba przejsc...
howgh!
Comment
-
Comment