Sobota 28 czerwca 2003, do Falenicy rowerkiem na Zwierza w bączkach

Collapse
X
 
  • Filtruj
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • żąleną
    D(r)u(c)h nieuchwytny
    • 2002.01
    • 13239

    Sobota 28 czerwca 2003, do Falenicy rowerkiem na Zwierza w bączkach

    Knajpa nazywa się Kuźnia.

    Mój rower nazywa sie Romet Meteor. Chętnie zapozna się z rowerami (pod)warszawskich forumowiczów i w tym celu proponuje wybrać się do w/w Kuźni w tę sobotę.

    Chętni?

    Last edited by żąleną; 2003-06-24, 19:55.
  • witkowskiartur
    Kapitan Lagerowej Marynarki
    • 2003.03
    • 561

    #2
    Jako wynalazca tegoż zacnego przybytku, mogę stawić się na miejscu, ale niena długo, ze względu na imieniny Piotra i Pawła, na których należy stawić się w stanie umytym i trzeźwym.

    KONIEC BROWARÓW WARSZAWSKICH.PONAD 150 LAT TRADYCJI DIABLI WZIĘLI

    Comment

    • witkowskiartur
      Kapitan Lagerowej Marynarki
      • 2003.03
      • 561

      #3
      A i zapomniałem zapytać, o której godzince mogliby dojechać wszyscy zainteresowani?
      Ja z doświadczenia proponuje coś koło południa (12.00), kiedy kończy się powoli ruch na targu.

      KONIEC BROWARÓW WARSZAWSKICH.PONAD 150 LAT TRADYCJI DIABLI WZIĘLI

      Comment

      • żąleną
        D(r)u(c)h nieuchwytny
        • 2002.01
        • 13239

        #4
        witkowskiartur napisał(a)
        Ja z doświadczenia proponuje coś koło południa (12.00), kiedy kończy się powoli ruch na targu.
        Co prawda w piątek jest impreza forumowa, ale niech będzie. Szybciej wytrzeźwieję.

        Zatem póki co jest nas 3: oprócz nas jedzie jeszcze mój kumpel.

        Comment

        • slavoy
          Pułkownik Chmielowy Ekspert
          🥛🥛🥛
          • 2001.10
          • 5055

          #5
          O ile kondycha po piątkowym spotkaniu pozwoli, Slavoy również stawi się ze swoim bicyklem.
          Dick Laurent is dead.

          Comment

          • witkowskiartur
            Kapitan Lagerowej Marynarki
            • 2003.03
            • 561

            #6
            Można powiedzieć, że czterech. Okazało się, że będę trochę wczesniej koło 10, bo jedziemy z kumplem kupić ruską pompę na targu.

            KONIEC BROWARÓW WARSZAWSKICH.PONAD 150 LAT TRADYCJI DIABLI WZIĘLI

            Comment

            • Małażonka
              Major Piwnych Rewolucji
              • 2003.03
              • 4602

              #7
              Byście przywieźli jednego malutkiego bączusia dla mnie (tylko ze śliczną etykietką), będę bardzo wdzięczna.

              Comment

              • żąleną
                D(r)u(c)h nieuchwytny
                • 2002.01
                • 13239

                #8
                slavoy napisał(a)
                O ile kondycha po piątkowym spotkaniu pozwoli, Slavoy również stawi się ze swoim bicyklem.
                Jestem umówiony z Zyźkiem o 10 na pętli autobusowej na Torwarze. Oczywiście i tak powiem ci o tym w piątek na spotkaniu, jednak lepiej, żebyś miał to na piśmie.

                Comment

                • witkowskiartur
                  Kapitan Lagerowej Marynarki
                  • 2003.03
                  • 561

                  #9
                  Zatem na miejscu pojawicie sie gdzieś koło 11. Będziemy czekać z Maćkiem na miejscu.
                  Lokal nie jest duzy, jakś się znajdziemy. A i jeszcze jedno Zwierzyniec nie jest w bączkach (takich jak np zdrojowe), ale w butelkach przypominających niemieckie granaty na trzonku (z II wojny)

                  KONIEC BROWARÓW WARSZAWSKICH.PONAD 150 LAT TRADYCJI DIABLI WZIĘLI

                  Comment

                  • Małażonka
                    Major Piwnych Rewolucji
                    • 2003.03
                    • 4602

                    #10
                    Granata też chcę - pamiętajcie o mnie!

                    Comment

                    • slavoy
                      Pułkownik Chmielowy Ekspert
                      🥛🥛🥛
                      • 2001.10
                      • 5055

                      #11
                      witkowskiartur napisał(a)
                      Zwierzyniec nie jest w bączkach (takich jak np zdrojowe), ale w butelkach przypominających niemieckie granaty na trzonku (z II wojny)
                      Znamy, znamy te granaty. W Białej Podlaskiej w tym roku niejedna taka buteleczka została wygulgulowana
                      Dick Laurent is dead.

                      Comment

                      • żąleną
                        D(r)u(c)h nieuchwytny
                        • 2002.01
                        • 13239

                        #12
                        witkowskiartur napisał(a)
                        Zatem na miejscu pojawicie sie gdzieś koło 11.
                        Mała poprawka: przyjedziemy jednak o 12, a jeśli wśród nas nie będzie Slavoya, zrobimy mu forumowy lincz, bo to pod jego wpływem ta obsuwka.

                        Ale zjawimy się na pewno. Również Pułaś się deklarował, że przytelepie się pociągiem.

                        Comment

                        • żąleną
                          D(r)u(c)h nieuchwytny
                          • 2002.01
                          • 13239

                          #13
                          Żyję.

                          Comment

                          • Marusia
                            Marszałek Browarów Rzemieślniczych
                            🍼🍼
                            • 2001.02
                            • 20221

                            #14
                            żąleną napisał(a)
                            Żyję.
                            Sądząc po ciszy w eterze, to tylko Ty przeżyłeś
                            www.warsztatpiwowarski.pl
                            www.festiwaldobregopiwa.pl

                            www.wrowar.com.pl



                            Comment

                            • slavoy
                              Pułkownik Chmielowy Ekspert
                              🥛🥛🥛
                              • 2001.10
                              • 5055

                              #15
                              żąleną napisał(a)
                              Mała poprawka: przyjedziemy jednak o 12, a jeśli wśród nas nie będzie Slavoya, zrobimy mu forumowy lincz, bo to pod jego wpływem ta obsuwka.
                              taaaaak wszyyystko przez tego Slavoya. Tylko że Slavoy dojechał na Torwar o 10:30, dwie minuty po tym jak kolega Żąleną zadzwonił że zaspał i właśnie wyjeżdża
                              ]żąleną napisał(a)
                              Żyję
                              No nie byłem pewien czy żywy dojedziesz.
                              Dla niewtajemniczonych: Kolega wlał w siebie 13 granatów Zwierzyńca, po czym zepsuł jedyny obecny w jego pojeździe hamulec. Musiało mu się fajnie jachać

                              Impreza była udana. Zwierzyniec zakączany małosolniakami i kiszoną młodą kapustą TO JEST TO! A że nie wspomnę o przedniej swojskiej kiełbasie.
                              Pyszny Zwierzyniec pysznym Zwierzyńcem, ale Belfast to ma działanie rewelacyjne, ale po kolei.
                              Roztaliśmy się Żą na moście Siekierkowskim (czy jak on się tam nazywa. Ten nowy, co go na żadnej mapie nie ma.). Jadę sobie w kierunku Służewca i zaczynam czuć, że moja d... ma już serdecznie dość, nogi też już doskwierają trochę. Dojeżdżam do stacji metra Wilanowska i stwierdzam że już dalej nie dam rady. Out. Wsadzam rower w metro, póżniej w WKD i do chaty. Patrzę na zegar - 21:00, na 21:20 na WKD w śródmieściu nie zdążę, a czekać na dworcu godzinę nie za bardzo mi się uśmiecha. Jakież było moje zdziwienie, gdy spostrzegłem iż stoję obok knajpy (przy starej pętli trolejbusowej). Trza było wejść! Co prawda towarzystwo w środku puszczało z szafy grającej hity w klimatach Stachursky'ego i inne bingo-bongo, ale w ogródku można sobie było spokojnie przyklapnąć. Wzięłem Belfasta (5zł), usiadłem... łyk... drugi... piąty... ...czuję że ból tyłka wytrzęsionego na ultraniewygodnym siodełku odchodzi w niepamięć, a w nogi wstępuje nowa siła. Za niecałą godzinę wukadka będzie na stacji Warszawa Raków. Dam radę? Chyba Tak!
                              Na Rakowie byłem po niecałych dwudziestu minutach. Ale co? Będę stał czekał? Przejadę się dalej! Ognia!
                              Dolegliwości niestety powróciły cztery stacje dalej. W pobliżu nie było knajpy... Po parunastu minutach wsiadłem do rzeczonej WuKaDki....
                              Dick Laurent is dead.

                              Comment

                              Przetwarzanie...
                              X