No więc tak: Startuję ok. 13-tej* z gazowni na Woli (Kasprzaka 25). Kto się dołącza i gdzie? Od razu zaznaczę, że po prawej stonie Wisły nie mam zamiaru jechać Wałem Miedzeszyńskim, tylko jakimiś mniejszymi uliczkami bliżej torowiska i odwiedzić po drodze kilka stacji kolejowych.
------ *)W wyjątkowych okolicznościach start może zostac przesunięty na 14-tą, ale to mało prawdopodobne.
E, to nie jest jeszcze tak źle. Bedziemy jechać z górką 1,5 godziny, więc ze dwie i pół godziny się posiedzi.
Nikt nie dołącza? Nawet pociągiem/autobusem?
Aha, no i gdzie się spotykamy?
Niestety ja również nie moge. Po wczorajszym dniu (jeszcze dobiłem się w domu importowanym piwem), rano zerwałem się na fakultety, głodny zwijałem się do obecnej godziny. Zanim zjem i się wybiorę to będzie za późno :/ może za tydzień? Do wyboru - rybitwa/falenica?
Najpierw o mało zgubiłem 4 dychy, które wyfrunęły mi z niezasuwakowanej kieszeni. Szczęście, że Slavoy jechał za mną i przyuważył.
Potem był klucz programu: w okolicach pl. Konstytucji jadę sobie blisko za Slavoyem, a ten nagle hamuje, bo z przodu jakiś koleś robi dziwne manewry samochodem. No to ja też po hamulcach, ale nie trzymałem rąk na klamkach, więc musiałem zrekompensować stracony ułamek sekundy większą siłą hamowania. Zrobiłem zgrabne motocyklowe stoppie, czyli stanąłem na przednim kole, po czym pierdut na asfalt. Nie powiem, było fajnie, ale widelec zyskał nowe, ciekawe płaszczyzny ruchu. Próbowałem jeszcze coś pokombinować, ale po rozmontowaniu widelca już zupełnie nie dało się go sklecić chociażby do jakiejś spokojnej jazdy. Slavoy pojechał do Falenicy, a ja z rowerem w dwóch rękach polazłem do autobusu...
Najgorsze, że koszty naprawy mogą wykluczyć mój wyjazd do Białej...
Na koniec okazało się w domu, że zgubiłem rękawiczkę. Ponieważ była ona tak naprawdę wkładką do rękawicy narciarskiej, mam teraz parę ładnych, zupełnie nieprzydatnych rękawic narciarskich.
Comment