28.10.2004 Cyborg_marcel zaprasza do Antykwariatu (Warszawa)

[cyborg_marcel]

pod koniec pojawił się też Frater (przynajmniej w moim otworze gębowym...)

było miło i poza dyskomfortem, psychicznym, jaki wywołało moje rejestrowanie ww. wieczoru (ale które przydało się, kiedy baaardzo powolna pani z Hubertusa przytargała się z rachunkiem), nikomu (chyba) nie zrobiłam krzywdy
starałam się być grzeczna...

część towarzystwa wykruszyła się około północy... [praca...]

gratulacje dla wytrwałych: Słoneczko ze Słoniątkiem, DKrasnodebski i Emes

Cyborg dotarł do nory, wziął prysznic, posprzątał i położyl się spać o 3.00, ale po tylu wrażeniach ciężko było usnąć... pobudka o 7.10 rano, jazda tramwajem, autobusem i metrem, a potem 6 godzin w samochodzie... dotarłam jednak świeża i rześka do Wwia

za wszystkich, którzy zaszczycili mnie swoją obecnością

[cyborg_marcel]

złamane serce (o ile je posiadam)

zaiste, z Kocurem łączność w czasie wieczoru była utrzymana, a tym dziwnym miejscem, które słyszał było przejście dla pieszych pod palmą... przynajmniej możemy mieć pewność, że tego wieczoru miał uśmiech na pyszczku, słysząc nasze wygłupy
Pieczarek - odbierając telefon od Małejżonki był bardzo towarzyski,
odbierając telfon ode mnie - nie poznał mnie!!! jakaś plaga , czy cuś??? {musiał na drugi dzień zadzwonić i się upewnić od kogo był ten telefon poprzedniego wieczoru...}
chyba przestanę po forumowiczach wydzwaniać, bo to nie jest zbyt korzystne dla mojej psychiki

[yemiołka]

możesz do mnie wydzwaniać!

za psyche

[cyborg_marcel]

Yemiołka, bardzo chętnie aczkolwiek narażasz się na mój bełkot o dziwnych porach, który najwyraźniej przeraża część zagorzałych forumowiczów

za odważnych!