Przynajmniej 3/4 mojego zbioru to "odmaczanki". Czyli przeważająca wiekszość. Ostatnio dopiero zaczęły dochodzić do kolekcji biedne, dziewicze etykiety, które nigdy nie zetknęły się ze szkłem. Dla mnie etykieta do której mam sentyment to taka, od której piwo, było w odległości tych paru milimetrów grubiści szkła. (czyli najbardziej powinienem sobie cenić etykiety odmaczane w piwie... tylko piwa szkoda )
A tak zupełnie serio, to podobne problemy mają filateliści, jedni zbierają czyste znaczki, inni wycinają z kartek i kopert.
Odmaczanki od razu suszę w ręczniku, zaraz potem lekko przeprasowuję (choć nie zawsze), potem przekładam papierem. Na koniec trafiają do segregatorów. Zauważyłem iż nie można stosować zbyt gorącej wody - wtedy właśnie etykiety się marszczą i często złazi z nich farba. W zimnej wodzie zaś niektóre kleje nie puszczają.
Zbieram, o ile to możliwe, komplety tego co naklejone na butelki.
U mnie identycznie jak u Adasia - spora większość to etykiety "zdzierane" ze szkła. Niektóre trochę się marszczyły-być może była za ciepła woda albo źle je suszyłem. W każdym razie teraz zaczynam zdobywać "nówki nierdzewki" - vide dyskusja na temat przychylności browarów. To samo z kapslami - większość to z butelek, a nowe niezaciskane to ułamek kolekcji. Najważniejsze to dobry otwieracz, żeby nie niszczył kapsla. Już taki udało mi się zdobyć
Pamiętam moje zetknięcie z etykietami od Van Pura. Kolega prosił mnie żebym mu odkleił etykiety od butelek. Włożyłem butelkę do wody i nic. Nalałem cieplejszej wody i po długich męczarniach etykieta odlazła. Nie miała ona jednak barwy pierwotnej, lekko poszarzała i ogólnie straciła dobry wygląd. Poradziłem sobie w ten sposób, że odmoczyłem następną etykietę w roztworze glikolu etylowego i wody. Może to tłuszcz sprawił, że ta się nie odbarwiła i w dodatku wygląda jak nowa.
Niestety już więcej nie próbowałem odklejać ta metodą, bo zabrakło mi glikolu.
Ja zawsze odklejałem etykiety z butelek po lub przed konsumpcją
danego trunku. Ale ostatnio stwierdziłem, że trzeba pozbierać troszeczkę etykiet prosto ze źródła i w ciągu paru tygodni wzmocniłem swoją kolekcje dość znacznie.
Pozdrowionka
albeertos napisal/a Najważniejsze to dobry otwieracz
Najlepszym i nieśmiertelnym otwieraczem jest jednorazowa zapalniczka. 99% wypitych przeze mnie piw butelkowych zostało otwartych tym własnie sposobemi i nigdy kapsla nie zniszczyłem.
1 Napelnic butelke woda ciepla
2 Do wody cieplej butelke wloz
3. Ostroznie odklejaj po oczekaniu (w zaleznosci od kleju od 30 sekund do paru minut)
4. Osusz etykietki recznikiem - delikatnie
5. Odlozyc je na czas jakis okolo pol godziny, by wyschly lecz sie nie poskrecaly z suchoty :-)
6. Wlozyc do nieczytanej ksiazki, co kartke jedna.
7. Ksiazke umiescic pod prasa (zrobiona np. z 1/2 metra wysokosci innych ksiazek lub czasopism).
8. Po tygodniu wyjac (jesli cos wyglada licho to mozna poprawic zelazkiem (ostroznie)).
9. Wlozyc do koszulek A5 i do skoroszytu.
10. Ogladac od czasu do czasu.
Zbieram tylko etykiety z piw ktore pilem nigdy nie bede mial 30.000- po 3 latach mam okolo 250 sztuk (kompletow) (wiec wychodzi okolo 100 na rok) pewnie mialbym wiecej gdyby nie to iz w poczatku zbieractwa ograniczalem sie do zbierania etykiet od PTC "piw tylko ciemnych".
Ja odmaczam tylko w gorącej wodzie, a do butelki wlewam zimną, wydaje mi się, że wtedy lepiej schodzi. Etykietki jeszcze lekko wilgotne wkładam do Leksykonu leków (ponad 1000 stron).
Ważne jest żeby zmyć resztki kleju z etykietki. Odklejam tylko komplety.
Zbieram/odklejam tylko z własnoręcznie/własnoustnie wypitych.
Etykietek nie kolekcjonuję tylko przekazuję ARTowi do dalszego wykorzystania.
Ja etykiety odmaczam w dzbanku z ciepłą wodą i odchodzą bez problemów, czasami podwarzam nożykiem i wtedy sie nie marszczą potem susze na ściereczce następnie prasuje w grubej książce a potem do albumu. Odklejam całe komplety.
Wydaje mi się że moja niepoważna kolekcja ma dla mnie tylko wartość sentymentalną i nie widze sensu brania hurtem całej partii etykiet z browaru. Też wole mieć etykiety z piwa które piłem niż takie których na oczy nie widziałem.
A na marginesie:
Kapsle najlepiej otwierać butelka o butelke lub zapalniczką.
www.plhaft.prv.plPiwo to to co powoduje radość w moim życiu, napędza mnie do działania i jest moją motywacją. Jedynie kobiety są lepsze od niego :DD
Jesli chodzi o odmaczanie etykiet: woda musi miec okolo 50 - 60 stopni C. Nie nalezy zostawiac etykiet zbyt dlugo, bo moga calkowicie rozmoknac. Po kilku minutach wiekszosc odchodzi ladnie od butelki, ale czasami trafiaja sie egzemplarze, ktorych nic nie rusza. Kiedys, w akcie desperacji, ugotowalem "na twardo"
przedwojenne butelki z etykietami. O dziwo, odeszly idealnie
a kolory pozostaly bez zmian. (Przed wojna - to farby byly lepsze,
Wisla byla szersza, itd..., itp...). Wracajac do odmaczania, trzeba
dobrze splukac klej z etykiet - wtedy sie nie marszcza.
A potem wlozyc do starej ksiazki telefonicznej i czyms przycisnac.
Po 2 - 3 tygodniach beda "jak nowe" (a w kazdym razie malo uzywane).
Ja mam bardzo dobry sposób do otwierania butelek nie niszcząc kapsli: po prostu butelkę należy otwierać we framudze dzrzwi, trochę piwa się wyleje, ale kapsel jest nienaruszony.
Comment