Tiaaaaaaaaaaa. W ramach ćwiczeń graficznych miałem ochotę, tak dla żartu zaprojektować kilka etykiet do nieistniejących piw. Ten wątek nasunął mi lepszy pomysł. Zaprojektuję podstawki nieistniejących browarów. Potem postaram się je wydrukować tak po kilka sztuk, a potem ...
Drukowanie podstawek
Collapse
X
-
Widze, że z takim podejściem jak u niektórych nie ma sznas na zaprzestanie tego typu praktyk .
Niedługo pewnie będzie tak, że część kolekcjonerów będzie drukować coraz to nowe własne podstawki tylko po to aby zdobyć pieniądze na wafle drukowane przez kolegę .
Zastanawia mnie tylko to, że najwięcej takich kwasów dzieje się własnie wśród zbieraczy podstawek.pozdrawiam
www.BrowaryMazowsza.pl - kompendium wiedzy o piwowarstwie ziemi mazowieckiej
Comment
-
-
W związku z wczorajszą dyskusją, której byłem tematem, informuję: z treścią dyskusji zapoznałem się dopiero dzisiaj rano. Browar w Łasku posiada podstawki, które miałem na giełdzie w Radomiu. Moje "sponsorowanie" polegało na tym, że zakupiłem podstawki w browarze po kosztach druku tj. po 1,50 zł za sztukę. Sprzedałem 10 kompletów i zysk jaki osiągnąłem nie pokrył nawet kosztów paliwa na dojazdy do browaru i na giełdę. Milionerem więc nie zostałem. Kolega szukal sensacji, więc sobie zażartowałem. Nie mogę mieć 1200 szt. podstawek, jeśli cały nakład wg. browaru to ok. 500 szt. Browar piwo rozlewa w butelki, nie posiada pijalni, nie ma obawy o podstawki z ich reklamami.
Jeśli chodzi o podstawki Kipera straciłem dzisiaj kilka godzin objeżdżając pijalnie. Chciałem sprawdzić kolegę, który twierdził, że nie ma w nich podstawek. Z wszystkich pijalni 3 są zamknięte na sezon zimowy. W pozostałych podstawki były. W rozmowie z barmanami dowiedziałem się, że odwiedzali ich kolekcjonerzy osobiście, a także pisali listy z prośbą o podstawki. W kilku pijalniach powtarzał się list kolekcjonera z Gdańska. Browar Kiper również posiada podstawki.
Poczułem się tą dyskusją urażony. Na rynku kolekcjonerskim jestem obecny prawie 30 lat i nigdy nikt nie zarzucił mi nierzetelności. Mam wielu przyjaciół wśród kolekcjonerów, którzy mogą to potwierdzić. Nadmieniam,że nikt nie ma obowiązku kupowania u mnie. Można jeździć do browarów i załatwiać sprawy osobiście.
Wyjaśnienia moje uważam za ostateczne.
Z poważaniem J. Rozenberg.
Comment
-
-
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika grzeber(...)
Zastanawia mnie tylko to, że najwięcej takich kwasów dzieje się własnie wśród zbieraczy podstawek.
a dla dopełnienia czary goryczy są to chyba typowo polskie zwyczaje, nie słyszałem o takich praktykach za granicą, aż mnie korci aby za zgodą browaru wydrukować np coś z KonstancinaGdybyśmy nie mieli Warszawy w Generalnym Gubernatorstwie, to nie mielibyśmy 4/5 trudności, z którymi musimy walczyć. Warszawa jest i pozostanie ogniskiem zamętu, punktem, z którego rozprzestrzenia się niepokój w tym kraju - Hans Frank 14.12.1943 http://zamkidwory.forumoteka.pl
Comment
-
-
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika grzeberZastanawia mnie tylko to, że najwięcej takich kwasów dzieje się własnie wśród zbieraczy podstawek.
Ale najważniejszym źródłem "kwasów" wśród zbieraczy podstawek jest co innego. Wiadomo, że każde kolekcjonerstwo, to poniekąd ciężka choroba. Ale zbieranie wafli, to narkomania w podręcznikowym przykładzie. Najpierw zaczyna się od sporej kupki wafli otrzymanej za darmo od jakiegoś dilera, który szuka nowych klientów. Potem wpada w ręce jeszcze 100 czy 200 podstawek otrzymanych od "współćpaczy". Następnie jest uzupełnianie zbiorów o masówkę za 30 groszy. Dalej delikwent sięga po mocniejsze narkotyki, tfu, tfu atrakcyjniejsze wafle po 1-5 złotych. Potem, o ile go stać, zaczyna wydawać na wafle po kilkadziesiąt złotych za sztukę. Ci, którzy mają jeszcze co wynosić z domu, stają się degeneratami kupującymi nawet przedwojenne wafle po kilka stówek. Jakoś nie zaobserwowałem kogoś, kto by się wyłamywał z opisanego powyżej rozwoju "choroby". A tam gdzie są narkomani zawsze są producenci i dostawcy narkotyków. Nie zaobserwowałem też, aby kolekcjonerzy innych piwnych dupereli dochodzili do tak wyraźnych objawów choroby. Może poza zbieraczami etykiet, którzy za egzemplarze (a raczej ich szczątki) przedwojennych okazów płacą po kilkaset złotych. No, ale i tam są drukowane w domu fałszywki.
Przepraszam jeśli kogoś uraziłem, ale Amicus Plato, amicus Socrates, sed magis amica veritas.
Comment
-
-
Powiem tylko jedno, wiem co słyszałem na giełdzie i osoby które też tam były również to wiedzą.
Więcej w tym temacie zabierać głosu nie będe.pozdrawiam
www.BrowaryMazowsza.pl - kompendium wiedzy o piwowarstwie ziemi mazowieckiej
Comment
-
-
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika pieczarek(...) Może poza zbieraczami etykiet, którzy za egzemplarze (a raczej ich szczątki) przedwojennych okazów płacą po kilkaset złotych. No, ale i tam są drukowane w domu fałszywki.Gdybyśmy nie mieli Warszawy w Generalnym Gubernatorstwie, to nie mielibyśmy 4/5 trudności, z którymi musimy walczyć. Warszawa jest i pozostanie ogniskiem zamętu, punktem, z którego rozprzestrzenia się niepokój w tym kraju - Hans Frank 14.12.1943 http://zamkidwory.forumoteka.pl
Comment
-
-
Becik, już się dzielę moimi oberwacjami.
Dosyć częstą praktyką na giełdach jest ostatnio lizanie etykiet. Pytałem z ciekawości po co dorośli ludzie podejmują tak śmieszne działania. Wyjaśniono mi, że w celu sprawdzenia czy "przedwojenna" etykieta nie jest przypadkiem wydrukowana na atramentówce.
No, ale ja się nie znam. Opisuję tylko, co zobaczyło moje oko kompletnego laika. A może mi się tylko zwidziało? Bo faktycznie, żadnego konkretnego przykładu sfałszowanej etykiety nie mogę podać - nie moja działka.
Comment
-
-
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika becika dla dopełnienia czary goryczy są to chyba typowo polskie zwyczaje, nie słyszałem o takich praktykach za granicą, aż mnie korci aby za zgodą browaru wydrukować np coś z Konstancina
Comment
-
-
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika pieczarekBecik, już się dzielę moimi oberwacjami.
Dosyć częstą praktyką na giełdach jest ostatnio lizanie etykiet. Pytałem z ciekawości po co dorośli ludzie podejmują tak śmieszne działania. Wyjaśniono mi, że w celu sprawdzenia czy "przedwojenna" etykieta nie jest przypadkiem wydrukowana na atramentówce.
No, ale ja się nie znam. Opisuję tylko, co zobaczyło moje oko kompletnego laika. A może mi się tylko zwidziało? Bo faktycznie, żadnego konkretnego przykładu sfałszowanej etykiety nie mogę podać - nie moja działka.
E to chyba był jeden z tych Twoich ćpunów i krypto etykieta właściwie pasek nasączony LSD
Comment
-
-
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika pieczarekNo, ale ja się nie znam. Opisuję tylko, co zobaczyło moje oko kompletnego laika. A może mi się tylko zwidziało? .Czymże jesteś śmierci ! Gdzie jest twój oścień?
Skoro my istniejemy, śmierć jest nieobecna,
skoro tylko śmierć się pojawi nas już nie ma.
Epikur z Samos.
Comment
-
-
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika J-43...Moje "sponsorowanie" polegało na tym, że zakupiłem podstawki w browarze po kosztach druku tj. po 1,50 zł za sztukę. Sprzedałem 10 kompletów i zysk jaki osiągnąłem nie pokrył nawet kosztów paliwa na dojazdy do browaru i na giełdę... cały nakład wg. browaru to ok. 500 szt... Jeśli chodzi o podstawki Kipera... pisali listy z prośbą o podstawki...."Ma jednak kraj polski napój warzony
z pszenicy, chmielu i wody, po polsku
piwem zwany; a gdy nic nadeń lepszego
do pokrzepienia ciała, jest nie tylko rozkoszą
mieszkańców, lecz i cudzoziemców
wybornym smakiem"
Jan Długosz, Historie Piwne
Moja strona www w początkowym okresie budowy
Comment
-
-
Darek, osoby, które lizały etykiety, to postacie bardzo znane w kolekcjonerskim świecie. Nie mam powodów, aby im nie wierzyć w sprawie tego sposobu sprawdzania autentyczności etykiet. Ale jeśli piszesz, że wygodniej jest przyjąć za pewnik, że mi się zwidziało, to właśnie w ten sposób traktujmy tę sprawę. Mi jest to zupełnie obojętne, ponieważ ani etykiet ani wafli nie zbieram.
Comment
-
-
Miałem głosu nie zabierać, ale po wyjaśnieniu Jurka podsumuję ten etap dyskusji: Najwięcej dymu narobiły osoby, które zbieraczami są krótko, lub bardzo krótko. Niektórzy pewnie po raz kolejny się obrażą, ale przyjmijcie do wiadomości, że browar.biz i jego towarzystwo nie jest wyrocznią w świecie piwnego kolekcjonerstwa. Znam zbieraczy, którzy działają trzydzieści lat i dłużej, i dyrdymały, które tu niektórzy wygadują, przyjmują wzruszeniem ramion.
Klinicznym przykładem takiego nic nie znaczącego chciejstwa jest gadanie o godzinach otwarcia giełd. Giełdy zaczynały się od 6 rano, zanim większość z udzielających się tutaj wyszła z piaskownicy. Jeżeli organizator tak zarządza, to są trzy możliwości - można przybyć na szósta, można przybyć później, a można też nie przybyć w ogóle. Jest to wzorowy wręcz przykład wykorzystania wolności osobistej, więc jeśli ktoś zamierza sobie wycierać gębę niechęcią do wczesnego wstawania, niech zrozumie, że NIE MA PRZYMUSU BYWANIA NA GIEŁDACH.
Podobnie z tymi waflami. Nie ma przymusu ich posiadania. Nie ma przymusu kupowania, nie ma w ogóle przymusu kolekcjonowania czegokolwiek. Przykre jest to, że część dyskutantów zna kolekcjonerstwo jedynie z Allegro, które nie jest portalem kolekcjonerskim, a handlowym. Allegro jedynie podnosi ceny, bo to, co tam jest po złotówce, na giełdach jest po 30 - 40 groszy, a przy większych wymianach czy zakupach jeszcze taniej. Dla mnie zasada jest prosta - jeśli proponowana cena jest dla mnie za wysoka, oddalam się, co najwyżej uśmiechając się szyderczo.
A następnym razem, zanim ktoś zacznie kogoś oskarżać o złodziejstwo, wypadałoby poznać sprawę głębiej, a tak niektórzy wyszli na idiotów.
Comment
-
Comment