Mam na myśli birofilię w znaczeniu wąskim czyli kolekcjonerstwo.
Był gdzieś wątek dotyczący etykieciarzy, którzy chcieli się policzyć i wyszło im chyba, że w całej Polsce jest może kilkudziesięciu liczących się zbieraczy.
Ale nawet nie o liczby mi chodzi. Podejrzewam że w wielu dziedzinach kolekcjonerów jest niewielu, ale maja do dyspozycji narzędzia takie jak publikacje naukowe, domy aukcyjne i ich katalogi, ekspertów którzy są w stanie w miarę rzetelnie ocenić, opisać i wycenić przedmiot.
Natomiast mam wrażenie ( może mylne ), że birofile mają tylko allegro i jego odpowiedniki oraz giełdy. Są skazani na siebie i ew. rady innych.
Czy jest jakieś miejsce, strona www etc, do którego można się zgłosić np. z kuflem znalezionym w piwnicy, aby uzyskać informację czy jest to śmieć czy może ostatni istniejący egzemplarz ?
Wiem, że zaraz odezwą się ludzie, którzy powiedzą, że szczątkowy bo szczątkowy, ale rynek u nas jest i jak ktoś płaci na allegro kilkaset złotych za butelkę to znaczy, że tyle jest warta. Pytanie tylko, czy jeśli w Polsce jest powiedzmy 10 osób gotowych tyle zapłacić i akurat zrządzeniem losu znajdą się one na jednej giełdzie i z jakiegoś powodu razem przeniosą się do lepszego świata, to ta butelka straci prawie cala wartość? Trochę przesadzam, ale mniej więcej o to mi chodzi.
Kończąc - czy waszym zdaniem birofilii bliżej do winiarstwa ( z aukcjami win po kilka tysięcy euro etc ) czy do zbierania obrazków z gumy Turbo
Był gdzieś wątek dotyczący etykieciarzy, którzy chcieli się policzyć i wyszło im chyba, że w całej Polsce jest może kilkudziesięciu liczących się zbieraczy.
Ale nawet nie o liczby mi chodzi. Podejrzewam że w wielu dziedzinach kolekcjonerów jest niewielu, ale maja do dyspozycji narzędzia takie jak publikacje naukowe, domy aukcyjne i ich katalogi, ekspertów którzy są w stanie w miarę rzetelnie ocenić, opisać i wycenić przedmiot.
Natomiast mam wrażenie ( może mylne ), że birofile mają tylko allegro i jego odpowiedniki oraz giełdy. Są skazani na siebie i ew. rady innych.
Czy jest jakieś miejsce, strona www etc, do którego można się zgłosić np. z kuflem znalezionym w piwnicy, aby uzyskać informację czy jest to śmieć czy może ostatni istniejący egzemplarz ?
Wiem, że zaraz odezwą się ludzie, którzy powiedzą, że szczątkowy bo szczątkowy, ale rynek u nas jest i jak ktoś płaci na allegro kilkaset złotych za butelkę to znaczy, że tyle jest warta. Pytanie tylko, czy jeśli w Polsce jest powiedzmy 10 osób gotowych tyle zapłacić i akurat zrządzeniem losu znajdą się one na jednej giełdzie i z jakiegoś powodu razem przeniosą się do lepszego świata, to ta butelka straci prawie cala wartość? Trochę przesadzam, ale mniej więcej o to mi chodzi.
Kończąc - czy waszym zdaniem birofilii bliżej do winiarstwa ( z aukcjami win po kilka tysięcy euro etc ) czy do zbierania obrazków z gumy Turbo
Comment