W Boliwii raczej nie ma problemów z zakupem piwa. Jest w marketach (w sumie to widziałem tylko jeden, w Sucre), niewielkich sklepikach, w knajpkach serwujących tanie obiady, a nawet na bazarowych straganach z jedzeniem i napojami. W małych sklepikach w większych miastach często wejścia z ulicy broni metalowa balustrada, niekiedy zamknięta na kłódkę. Sprzedawczyni podaje wtedy piwo przez blaustradę wycierając je przy okazji szmatką z kurzu. Za zwrotne butelki 0,6 i 1 l pobierana jest kaucja, najczęściej 2 bolivianos. W obiegu są też bezzwrotne butelki 300 i 350 ml oraz puszki. Nie stwierdziłem występowania piwa beczkowego, ale może za mało chodziłem po knajpach.
Szczególnie malowniczo wyglądają wiejskie sklepy, jest w nich wszystko, przysłowiowe mydło i powidło, a do tego jeszcze trochę śmieci. Przy wejściu często wymalowana jest ręcznie (czasami od szablonu) reklama piwa Huari albo Paceňa.
Szczególnie malowniczo wyglądają wiejskie sklepy, jest w nich wszystko, przysłowiowe mydło i powidło, a do tego jeszcze trochę śmieci. Przy wejściu często wymalowana jest ręcznie (czasami od szablonu) reklama piwa Huari albo Paceňa.
Comment