Artykuł Tomka Kopyry: Bamberg bez lukru - komentarze

[kopyr]

A ogólnie, to browary Bambergu rosną w siłę,

A wiesz może dlaczego Maisel nie urósł w siłę?

[Seta]

Seta nie bądź śmieszny słód to najważniejszy koszt? Może w piwowarstwie domowym. Ja bym powiedział, że w ogóle koszt całego piwa nie jest najważniejszy w przypadku piwa w knajpie. Czynsz za lokal, obsługa, kuchnia, media itd. Przecież lokale w Polsce kupują 0,5l piwa za jakieś 1,8zł to skąd się bierze 12zł za 0,5l. Słód to jest śmieszny ułamek.
Niemcy są po prostu specyficzne - niska akcyza na piwo, niższa niż w Polsce stawka podstawowa VAT, no i piwo u nich ma wyjątkowe miejsce. Wódka w lokalu pewnie jest droższa niż w Polsce, chociaż... nie wiem.

Kopyr nie bądź śmieszny chodziło mi o koszt PRODUKCJI. Koszty wyszynku to co innego - na niego słód ma na niego równie mały wpływ jak akcyza i VAT...
Właściciele browarów restauracyjnych w Polsce postanowili więcej zarabiać na modzie jaka się u nas pojawiła. Ot cała tajemnica.
Ale z drugiej strony koszt utrzymania takiego lokalu w Wawie jest pewnie większy niz w Bambergu...

[Piwowar]

A wiesz może dlaczego Maisel nie urósł w siłę?

Stuprocentowej prawdy jeszcze nie znam, ale powodem zamykania tej wielkości browarów jest przeważnie brak następców, chętnych do przejęcia interesu. Z reguły 50-cio, lub 60-cioletni właściciel, nie mający spadkobiercy, nie inwestuje w zakład i ciągnie go aż do momentu, kiedy wydaje mu się, że może przejść w stan spoczynku. W ten sposób padają co roku browary, produkujące nawet po 50.000 hl piwa i więcej rocznie. Z ostatnich 15 lat mogę podać z pamięci n.p. Brauhaus Forchheim (dziadkowie wspólnicy mieli spokojnie po 80 lat), Brauerei Polster w Neunkirchen am Brand, Wellerbräu Schwabach (zarobił majątek na sprzedaży miedzianych kotłów), Brauerei Fröhlich w Dormitz, Hausmann w Lonnerstadt, Gentner w Wolframs Eschenbach (przejął po rodzicach browar i sprzedał 50 ton miedzi), Brauhaus Altdorf, Brauhaus Wilhermsdorf, Dornbräu Vach i.t.d. Przykładów mógłbym podać setki. Wszędzie tam, gdzie młodzi są zainteresowani dalszym prowadzeniem browaru, interes się kręci, nawet jeżeli produkuje się tylko 300 hl rocznie na potrzeby własnej restauracji. Maisel sprzedawał piwo w promieniu 100 km od Bambergu i produkował 100.000 hl piwa rocznie. Ich piwo sprzedawało 260 restauracji, więc w takim wypadku splajtować jest trudno. Postaram się zadzwonić tam w najbliższych dniach. Z reguły biuro nieczynnego browaru jest obsadzone, aż do momentu, kiedy sprzeda się wszystko, co ma jakąś wartość.

[kopyr]

Stuprocentowej prawdy jeszcze nie znam, ale powodem zamykania tej wielkości browarów jest przeważnie brak następców, chętnych do przejęcia interesu.

Nikt nie jest zainteresowany przejęciem takiego biznesu?

[Piwowar]

Młodzi ludzie są wygodni. Weźmy na przykład takiego Gentnera z Wolframs Eschenbach. Browar produkował 12.000 - 15.000 hl piwa rocznie. Odziedziczył go w zeszłym roku młody człowiek, który z piwowarstwem nie ma nic wspólnego. Zamiast zająć się zakładem, zwolnił pracowników i sprzedał wszystko co było miedziane, na czym zarobił majątek, bo wtedy ceny były naprawdę wysokie. Posiada jeszcze około 50 restauracji, które po kolei remontuje mu mój szwagier. Niezależnie od tego, jakie piwo te restauracje będą sprzedawały, on otrzymuje co miesiąc swoją dzierżawę. To są ludzie wychowani w dobrobycie, którzy nie posiadają już takich ambicji jak ich przodkowie.

[skitof]

Cytat:
"W sobotę musimy odrzucić browar Spezial, gdyż w tym dniu tygodnia jest czynny od 9 do 14 (sic!). Tak, w soboty ta piwiarnia jest czynna do 2 po południu. To był szok."

Nie wątpię. Pamiętam czasy, kiedy w Polsce alkohol sprzedawany był od 13.00, żeby ludzie przynajmniej do pierwszej pracowali jako tako.
Weekend miałeś świetny (często robisz takie wypady?), ale z tego, co piszesz, to świat piwa w Bambergu dziś i powiedzmy przed kilkoma laty zmienia się i to na gorsze. W Czechach też nie jest lepiej, a o Polsce lepiej nie mówić. Coś nieciekawie się robi.

[jacer]

Cytat:
"W sobotę musimy odrzucić browar Spezial, gdyż w tym dniu tygodnia jest czynny od 9 do 14 (sic!). Tak, w soboty ta piwiarnia jest czynna do 2 po południu. To był szok."

Nie wątpię. Pamiętam czasy, kiedy w Polsce alkohol sprzedawany był od 13.00, żeby ludzie przynajmniej do pierwszej pracowali jako tako.

chyba nie zrozumiałeś. Ten browar był czynny do 14.00.

Jak pisałem wcześniej w browarze Faeslla o godz. 12.00 w poniedziałek było sporo robotników w roboczych ubraniach oraz stali klienci, których pamiętaliśmy z soboty.

[kishar]

brak TEGOŻ samochodu dalej jest problemem, gdy jest nas czterech!!

Co do języka, mam nadzieję że mówisz z autopsji, bo ja patrzac po gościach hotelowych nie jestem takim optymistą.

chyba jaja sobie robisz!! nocleg, żarcie, zwiedzanie i piwo - wszedzie trzeba coś wiecej poza wspomnianym. a ja nie znoszę gości, którzy przyjeżdżaja jak włosi i myślą że ja ich zrozumiem :/ bo mówią dobrze po włosku

Koszty dojazdu nie są aż tak straszne przede wszystkim z Krakowa, aby dojechać do Czech, potem koleją do Chebu gdzie wsiadasz w pociąg bodajże do Marketdwitz i potem np. pociągiem do Norymbergi i dalej do Bambergu. Niemcy mają coś tak fajnego jak bilet weekendowy obowiązujący w danym landzie który kosztuje 27 euro i może na nim jechać bodajże 5 osób.

[Cooper]

Kopyr , świetny felieton. Masz talent pisarski i świetnie ubierasz fakty i obserwacje w słowa. Jako jeden z kolejnych forumowiczów obnażyłeś chory polski paradoks o naszych wysokich cenach za to co oferujemy (lokale , rodzaje piwa i ich "wybór" ).
Może i mi uda się za pare miesięcy na posumowanie mojej krucjaty do "Eire" zebrać to wszystko w jakiś zgrabny felieton ale niestety do tej pory nie prowadzilem dokumentacji piśmienniczej a pamięć ma - kiepska (zwłaszcza do cen). W zasadzie posiadam jedynie w miarę przyzwoitą (acz nie idealną) dokumentację fotograficzną.

[ART]

Kopyr , świetny felieton. Masz talent pisarski i świetnie ubierasz fakty i obserwacje w słowa. Jako jeden z kolejnych forumowiczów obnażyłeś chory polski paradoks o naszych wysokich cenach za to co oferujemy (lokale , rodzaje piwa i ich "wybór" ).
Może i mi uda się za pare miesięcy na posumowanie mojej krucjaty do "Eire" zebrać to wszystko w jakiś zgrabny felieton ale niestety do tej pory nie prowadzilem dokumentacji piśmienniczej a pamięć ma - kiepska (zwłaszcza do cen). W zasadzie posiadam jedynie w miarę przyzwoitą (acz nie idealną) dokumentację fotograficzną.

Fotorelacja też się nada

[naczelnik]

Ty naczelniku to wiesz co! No, nieważne

Nastepna raza

[piokl13]

Nie wiem od kiedy, ale jezyk angielski jest jezykiem obowiazkowym na wszystkich chyba stopniach ksztalcenia. Nic wiec dziwnego, ze wszyscy wladaja nim przynajmniej w stopniu dobrym.

Akurat. W zeszłym roku zajechaliśmy do Lubbenau. Jest to miejsce odwiedzane przez tysiące turystów. W centrum miasteczka informacja turystyczna. Obsługiwały 2 panie. Żadna z nich nie znała nawet słowa po angielsku.

[e-prezes]

Niemcy, podobnie jak francuzi i hiszpanie (nie wspominając o anglikach) mają wrodzoną alergię pokolonialną na naukę języków obcych. Kiedyś próbowałem dogadać się z węgrem po węgiersku i mimo szczerych chęci szło ciężko. Dla mnie niemiecki to tak jak węgierski - równie obcy. Z ochotą pojechałbym, ale świadomość, że nic nie zrozumiem mnie odstrasza. Btw, a samochodu dalej nie mamy

[kopyr]

Niemcy, podobnie jak francuzi i hiszpanie

Hiszpanie, to nie wiem, ale Niemcy na pewno nie mają podobnego podejścia jak Francuzi. Sytuacja, którą przytoczył piokl jest raczej wyjątkiem potwierdzającym regułę, niż tą regułą. W zdecydowanej większości miejsc użyteczności publicznej dogadasz się w Niemczech po angielsku.

[e-prezes]

Starsze pokolenie jednak jest oporne. Prędzej zmusisz ich do wyksztuszenia czegoś po polsku. Co roku przyjeżdża do nas bractwo strzeleckie z innego landu i sytuacja jest zawsze taka sama - tylko organizator - zniemczony polak zna jakiś inny język niż niemiecki.