Nie zraziłem się do Czech bo w Pardubicach już było po "czesku". Po prostu źle trafiliśmy - zarówno okres świąteczny jak i wybór miasta (w sensie klimatu) nie był najszczęśliwszy.
Na taksy niestety mnie nie stać (wyjazd w okresie świątecznym poza miasto kosztowalby fortunę). Co do pensjonatu to ja wielokrotnie bywałem w takich włąsnie i nigdy nie było takich jazd.
Ten pesnjon to coś jak Pod Zaverką w Pradze w której było ekstra czy Villa Rosa w Libercu - czyli owszem mieszkają gospodarze ale obiekt ma status pensjonatu i wydaje rachunki (oczywiście je dostaliśmy). Dlatego zachowania właścicielki nas szokowały (przede wzystkim przestawianie naszych rzeczy bez zapytania nas czy choćby poinformowania).
Jeżdżę za granicę od wielu lat i po raz PIERWSZY zarządano ode mnie zapłaty z góry (nie mówiąc juz o napieraniu abyśmy od razu i szybko pędzili do bankomatu) za całość pobytu. Zawsze regulowałem zapłatę w przeddzień wyjazdu (na kwaterach) lub w ostatni dzień (w przypadku hoteli i pensjonatów).
I Hradec był pierwszym czeskim miejscem gdzie spotkałem się ze zmasowaną niechęcią do "obcych" co nigdy wcześniej w takiej skali nie spotkało mnie w Czechach (a zwiedziłem ich spory kawał i pijałem w naprawdę żulerskich żulbudach i nawet w tych gdzie siedzieli kryminaliści nie było takich spojrzen i niechęci jak w Hradcu w knajpach).
Cóż wazne doświadczenie - w okresie świątecznym jeździć sobie gdzies na narty biegówki czy na sanki a odpuścić miasta.
Na taksy niestety mnie nie stać (wyjazd w okresie świątecznym poza miasto kosztowalby fortunę). Co do pensjonatu to ja wielokrotnie bywałem w takich włąsnie i nigdy nie było takich jazd.
Ten pesnjon to coś jak Pod Zaverką w Pradze w której było ekstra czy Villa Rosa w Libercu - czyli owszem mieszkają gospodarze ale obiekt ma status pensjonatu i wydaje rachunki (oczywiście je dostaliśmy). Dlatego zachowania właścicielki nas szokowały (przede wzystkim przestawianie naszych rzeczy bez zapytania nas czy choćby poinformowania).
Jeżdżę za granicę od wielu lat i po raz PIERWSZY zarządano ode mnie zapłaty z góry (nie mówiąc juz o napieraniu abyśmy od razu i szybko pędzili do bankomatu) za całość pobytu. Zawsze regulowałem zapłatę w przeddzień wyjazdu (na kwaterach) lub w ostatni dzień (w przypadku hoteli i pensjonatów).
I Hradec był pierwszym czeskim miejscem gdzie spotkałem się ze zmasowaną niechęcią do "obcych" co nigdy wcześniej w takiej skali nie spotkało mnie w Czechach (a zwiedziłem ich spory kawał i pijałem w naprawdę żulerskich żulbudach i nawet w tych gdzie siedzieli kryminaliści nie było takich spojrzen i niechęci jak w Hradcu w knajpach).
Cóż wazne doświadczenie - w okresie świątecznym jeździć sobie gdzies na narty biegówki czy na sanki a odpuścić miasta.
Comment