Jako, że Włochy nie kojarzą się zbytnio z dobrym piwem, a wraz z żoną spędziliśmy naszą podróż poślubną właśnie w Toskanii, postaram się obalić nieco mit, iż włoskie browary nie mają wiele ciekawego do zaoferowania. Jeśli ktoś z forumowiczów odwiedzi ten uroczy region Włoch, może te informacje będą dla niego przydatne, gdy znudzi się już degustacją pysznego chianti classico.
Zacznę od tego, iż mieszkaliśmy w miejscowości Certaldo, która jest idealnym miejscem wypadowym do podróży po całej Toskanii (świetne połączenia kolejowe), a ponadto ma uroczą starówkę położoną na wzniesieniu, oraz nie jest tak oblegana przez turystów jak chociażby Florencja czy Piza.
W kilku kafejkach/pizzeriach przykuły moją uwagę bardzo zabawne etykiety na piwach, pochodzących jak się okazało z małego browaru w Montelupo.
Browar ten produkuje następujące piwa:
Castello 1203 (bitter ale) - moim zdaniem najsmaczniejsze piwo z tego browaru – o zdecydowanie głębszym smaku niż np. bursztynowe z Browaru na Jurze, a przy tym okraszone przyjemną goryczką,
Statale 67 ( golden ale) – lekkie piwko o lekko owocowych nutach w smaku, idealnie gaszące pragnienie,
Luponero – bardzo dobry stout,
Tourbillon – pszeniczne, mocno kwaskowate, w smaku czuć głównie goździki,
Montecru – piwo miodowe – nie pijam więc nie próbowałem.
Wszystkie powyższe piwa są niepasteryzowane i niefiltrowane ! Ich głównym mankamentem jest często zbytnia kwaskowatość oraz słaba piana.
Browar produkuje również dwa piwka o nazwie kult – typu pale ale, rozlewane do butelek 0,33 l o zawartości 3,5 % alk.
Barman w jednej z kafejek powiedział mi, iż w ostatnich 2-3 latach rozszerza się wśród Włochów moda na piwa z małych browarów i są one coraz bardziej dostępne. Niestety są dość drogie – butelka to wydatek ok. 4-5 Euro.
W Certaldo działa całkiem przyjemny irish pub, w którym z beczki leją Guinessa oraz MacFarlanda. Guinessa opisywać nie warto, ale beczkowy MacFarland jest nadspodziewanie dobry, czuć wyraźnie mocną karmelową słodowość, oraz jest naprawdę solidnie nachmielone.
W sklepach w Toskanii trudno kupić smaczne piwo, dominuje Birra Moretti, Heineken i Carrlsberg, ale trafia się często również Paulaner, Erdinger, Amstel. Odradzam szukanie piwa w dużych marketach, tam tylko masówka. Odradzam też konsumpcję koncernówek włoskich. Są na poziomie Lecha, zwykłe sikacze.
Najciekawszą piwną niespodzianką były zakupy w małym sklepiku w liczącej zaledwie 700 mieszkańców wiosce Monterrigioni, znanej głównie z idealnie zachowanych średniowiecznych murów. Zakupiłem tam piwo z kolejnego małego włoskiego browaru, tj. Birrificio Olmaia, a konkretnie „La 5”. Piwo jest niepasteryzowane i niefiltrowane, ale w smaku zwraca się uwagę na bardzo mocne nachmielenie, jakiego nie uświadczy się w polskich piwach. Przypomina raczej Krakonosa 12 - tkę.
Ciekawiej jest w knajpach.
W Lucce polecam małą kafejkę mieszczącą się na terenie dawnego amfiteatru rzymskiego, ulokowaną od strony wschodniej bramy ( nie pamiętam niestety nazwy). Z beczki leją tam Forsta (chyba premium) oraz Weihenstephanera Hefeweissbier. Polecam zwłaszcza spróbować Forsta, który jest mocno nachmielony, oraz bardzo treściwy w smaku. Bardzo zbliżony poziomem do Bierhalle Pilsa.
We Florencji raczej nie ma czasu na zwiedzanie pubów z uwagi na mnogość zabytków oraz kolejki po bilety, ale w pobliżu stacji kolejowej Santa Maria Novella przy placu o tej samej nazwie jest fajny pub irlandzki otwierany od 12:00, gdzie można schłodzić się np. beczkowym Harpem, Warsteinerem czy Strongbowem. Il Bovo otwierane dopiero od 19:00.
W Sienie i Pizie dominują knajpki z włoskimi koncernówkami, ale widziałem też parasole znanych niemieckich marek.
Kończąc wątek, choć podczas pobytu pijaliśmy głównie wina, to jednak oferta piwna nie była taka uboga jak się spodziewałem, ba, wyglądała całkiem solidnie. Ponieważ jednak jechaliśmy z nastawieniem głównie na zwiedzanie i poznawanie smaków miejscowej kuchni i wina, to nie było czasu porozglądać się dokładniej i poszukać innych miejscowych piw.
Wyjeżdżającym do Toskanii zasugerować mogę zwiedzanie raczej mniejszych średniowiecznych miasteczek takich jak Certaldo, San Gimigniano (średniowieczny Manhattan), Colle di val D’Elsa czy Monterrigioni, gdyż widoki są tam onieśmielające i naprawdę „toskańskie”, jak z filmów czy zdjęć. Wszędzie wokół wzgórza porośnięte oliwkami, winnicami oraz co rusz jakieś pamiątki z historii tego niezwykle bogatego historycznie regionu. Polecam przed wyjazdem zapoznać się nieco z historią tego regionu i zasięgnąć choć podstawy wiedzy na temat artystów i wynalazców niegdyś tam tworzących, gdyż znacznie uprzyjemnia to zwiedzanie, i pozwala lepiej zrozumieć niebywałą historię tego miejsca. Toskania to nie tylko Leonardo da Vinci, Michał Anioł czy Galileusz.
Niestety najbardziej znane miasta, zwłaszcza Florencja i Piza już teraz są niesamowicie zatłoczone, a gwar, spaliny i upał zniechęca do dłuższego w nich przebywania.
Kuchnia włoska wspaniała (rzecz jasna nie tylko spaghetti i pizza) – polecam zwłaszcza posiłki w Messer Bocaccio w Certaldo oraz Borgo Antico we Florencji. Lody w Caffe Bocaccio w Certaldo to po prostu poezja.
Mam nadzieje, ze ten krótki opis okaże się przydatny dla kogoś planującego wycieczkę do Toskanii.
Zacznę od tego, iż mieszkaliśmy w miejscowości Certaldo, która jest idealnym miejscem wypadowym do podróży po całej Toskanii (świetne połączenia kolejowe), a ponadto ma uroczą starówkę położoną na wzniesieniu, oraz nie jest tak oblegana przez turystów jak chociażby Florencja czy Piza.
W kilku kafejkach/pizzeriach przykuły moją uwagę bardzo zabawne etykiety na piwach, pochodzących jak się okazało z małego browaru w Montelupo.
Browar ten produkuje następujące piwa:
Castello 1203 (bitter ale) - moim zdaniem najsmaczniejsze piwo z tego browaru – o zdecydowanie głębszym smaku niż np. bursztynowe z Browaru na Jurze, a przy tym okraszone przyjemną goryczką,
Statale 67 ( golden ale) – lekkie piwko o lekko owocowych nutach w smaku, idealnie gaszące pragnienie,
Luponero – bardzo dobry stout,
Tourbillon – pszeniczne, mocno kwaskowate, w smaku czuć głównie goździki,
Montecru – piwo miodowe – nie pijam więc nie próbowałem.
Wszystkie powyższe piwa są niepasteryzowane i niefiltrowane ! Ich głównym mankamentem jest często zbytnia kwaskowatość oraz słaba piana.
Browar produkuje również dwa piwka o nazwie kult – typu pale ale, rozlewane do butelek 0,33 l o zawartości 3,5 % alk.
Barman w jednej z kafejek powiedział mi, iż w ostatnich 2-3 latach rozszerza się wśród Włochów moda na piwa z małych browarów i są one coraz bardziej dostępne. Niestety są dość drogie – butelka to wydatek ok. 4-5 Euro.
W Certaldo działa całkiem przyjemny irish pub, w którym z beczki leją Guinessa oraz MacFarlanda. Guinessa opisywać nie warto, ale beczkowy MacFarland jest nadspodziewanie dobry, czuć wyraźnie mocną karmelową słodowość, oraz jest naprawdę solidnie nachmielone.
W sklepach w Toskanii trudno kupić smaczne piwo, dominuje Birra Moretti, Heineken i Carrlsberg, ale trafia się często również Paulaner, Erdinger, Amstel. Odradzam szukanie piwa w dużych marketach, tam tylko masówka. Odradzam też konsumpcję koncernówek włoskich. Są na poziomie Lecha, zwykłe sikacze.
Najciekawszą piwną niespodzianką były zakupy w małym sklepiku w liczącej zaledwie 700 mieszkańców wiosce Monterrigioni, znanej głównie z idealnie zachowanych średniowiecznych murów. Zakupiłem tam piwo z kolejnego małego włoskiego browaru, tj. Birrificio Olmaia, a konkretnie „La 5”. Piwo jest niepasteryzowane i niefiltrowane, ale w smaku zwraca się uwagę na bardzo mocne nachmielenie, jakiego nie uświadczy się w polskich piwach. Przypomina raczej Krakonosa 12 - tkę.
Ciekawiej jest w knajpach.
W Lucce polecam małą kafejkę mieszczącą się na terenie dawnego amfiteatru rzymskiego, ulokowaną od strony wschodniej bramy ( nie pamiętam niestety nazwy). Z beczki leją tam Forsta (chyba premium) oraz Weihenstephanera Hefeweissbier. Polecam zwłaszcza spróbować Forsta, który jest mocno nachmielony, oraz bardzo treściwy w smaku. Bardzo zbliżony poziomem do Bierhalle Pilsa.
We Florencji raczej nie ma czasu na zwiedzanie pubów z uwagi na mnogość zabytków oraz kolejki po bilety, ale w pobliżu stacji kolejowej Santa Maria Novella przy placu o tej samej nazwie jest fajny pub irlandzki otwierany od 12:00, gdzie można schłodzić się np. beczkowym Harpem, Warsteinerem czy Strongbowem. Il Bovo otwierane dopiero od 19:00.
W Sienie i Pizie dominują knajpki z włoskimi koncernówkami, ale widziałem też parasole znanych niemieckich marek.
Kończąc wątek, choć podczas pobytu pijaliśmy głównie wina, to jednak oferta piwna nie była taka uboga jak się spodziewałem, ba, wyglądała całkiem solidnie. Ponieważ jednak jechaliśmy z nastawieniem głównie na zwiedzanie i poznawanie smaków miejscowej kuchni i wina, to nie było czasu porozglądać się dokładniej i poszukać innych miejscowych piw.
Wyjeżdżającym do Toskanii zasugerować mogę zwiedzanie raczej mniejszych średniowiecznych miasteczek takich jak Certaldo, San Gimigniano (średniowieczny Manhattan), Colle di val D’Elsa czy Monterrigioni, gdyż widoki są tam onieśmielające i naprawdę „toskańskie”, jak z filmów czy zdjęć. Wszędzie wokół wzgórza porośnięte oliwkami, winnicami oraz co rusz jakieś pamiątki z historii tego niezwykle bogatego historycznie regionu. Polecam przed wyjazdem zapoznać się nieco z historią tego regionu i zasięgnąć choć podstawy wiedzy na temat artystów i wynalazców niegdyś tam tworzących, gdyż znacznie uprzyjemnia to zwiedzanie, i pozwala lepiej zrozumieć niebywałą historię tego miejsca. Toskania to nie tylko Leonardo da Vinci, Michał Anioł czy Galileusz.
Niestety najbardziej znane miasta, zwłaszcza Florencja i Piza już teraz są niesamowicie zatłoczone, a gwar, spaliny i upał zniechęca do dłuższego w nich przebywania.
Kuchnia włoska wspaniała (rzecz jasna nie tylko spaghetti i pizza) – polecam zwłaszcza posiłki w Messer Bocaccio w Certaldo oraz Borgo Antico we Florencji. Lody w Caffe Bocaccio w Certaldo to po prostu poezja.
Mam nadzieje, ze ten krótki opis okaże się przydatny dla kogoś planującego wycieczkę do Toskanii.
Comment