Wycieczka i opis - tylko pozazdrościć
Tour de Pivovary - relacja
Collapse
X
-
Dzień 5:
Po porannym zwiedzaniu żateckiego centrum chmielarstwa, na trasę wyjeżdżamy nieco później niż zwykle, bo w okolicach południa. Naszym pierwszym celem są Mutejovice, a tam browarek który polecał mi jakiś czas temu przewodnik po browarze w Krusovicach. Starszy Pan trochę wyszedł poza koncernową linię i reklamował minibrowarek Na mnie reklama podziałała, bo miesiąc po zwiedzaniu browaru Heinekena do Mutejovic trafiłem.
Żeby tam jednak trafić musieliśmy się z kolega trochę napocić. Najpierw jedziemy po górkę dość ruchliwą ulicą 2.klasy trochę za miasteczko Holedec i skręcamy w spokojną już drogę w kierunku wsi Lhota i dalej do Necemic. Droga spokojna pośród lasów ze sporą ilością zjazdów i podjazdów. W Kounovie odbijamy w kierunku Mutejovic. Pojawiają się piękne pola i dużo chmielu.
FOTO 1
Po przejechaniu ok 25km dojeżdżamy do browarku w Mutejovicach. Kurcze jak to jest możliwe że w takim miejscu może prosperować całkiem spory i dobry browarek.
http://www.browar.biz/galeria.php?id=13488 (fotka Bastion)
Szybko siadamy na zewnątrz przy jednym z dwóch stolików przy bramie wjazdowej. Z tyłu na dziedzińcu jest jeszcze wielki taras ale tam nie obsługiwano. Zabieramy się energicznie za pierwsze piwo bo suszy straszliwie po jeździe.
Poddžbánský - Mutějovice, světlé kvasnicové 10%
barwa: jasne złoto, mętna
piana: bardzo obfita, drobnopęcherzykowa, piękna i sztywna czapa
zapach: silny chmiel, spodziewam się gorzkiego piwa
smak: bardzo pełny jak na 10, sporo słodu i silna goryczka, bardzo smaczne, jedyny minus jest taki że znika w mgnieniu oka, żałowałem że wypiłem tylko małe bo po jedzie na rowerze zniknęło w minutę.
Piwo ma IBU 40.
Smakowało wyśmienicie, szybko zamawiamy więc kolejne, niestety kelnerka rzadko wychodziła z budynku zobaczyć co słychać przy stolikach na zewnątrz, więc po chwili zmieniamy strategię i zamawiamy przy barze. Wnętrze głównego budynku piwowaru robi całkiem przytulne wrażenia. Na ścianach wiszą antyramy z etykietami (podobno zbierał je właściciel). Dziwne, że własne etykiety sprzedają po wysokich cenach.
Poddžbánský - Mutějovice, světlé kvasnicové 12%
barwa: jasne złoto
piana: ładna, drobnopęcherzykowa, maślana
zapach: silnie chmielowy
smak: pełna podstawa i bardzo smaczny silny chmiel przynoszący potężną goryczkę. Niesamowicie pijalne piwo, nie można oderwać ust od kufla
Piwo na chmielu červeňák i Sládek
Po wypiciu tego piwa poważnie zastanawiamy się nad tym czy nie zrobić sobie dnia przerwy. Takich piw nam było potrzeba. Chmielu się tu nie żałuje, co widać w każdym pitym piwie.
Zaczynamy rozglądać się za warzelnią i napotykamy młodego, miłego sladka, który mówi że za 30minut może nam pokazać instalacje. Czekamy więc, zamawiamy kolejne piwo i nawiązujemy kontakt z siedzącymi obok naszymi czeskimi odpowiednikami. Poznajemy dwóch chłopaków jeżdżących też na rowerach po browarach, dziś byli na jednodniowej wycieczce. Długo debatujemy o pobliskich browarach o naszych dalszych planach i wymieniamy uwagi. Chłopaki odradzają nam wizytę w Vojkovicach mówiąc, że piwa tam nie da się wypić i że higiena pracy woła tam o pomstę do nieba,a włosy z brody Pana sladka można znaleźć w piwie . Ja na to, że piwa to nie da się pić u Św. Floriana w Lokciu. Po chwili okazuje się że w obu miejscach piwo warzy ten sam sladek Wszystko staje się więc jasne. Tak czy siak i do Vojkovic i do Lokcia jeszcze pojedziemy i to niebawem. Czas mija w miłej atmosferze a na stół wjeżdżają kolejne piwa.
Poddžbánský - Mutějovice, černé kvasnicové 12%
barwa: czarna, pod światło rubinowa
piana: ładna, trwała, maślana, pokazowa
zapach: wytrawny palono-chmielowy
smak: wytrawne, smaczne i przede wszystkim gorzkie, początek kawowo-palony, mało karmelu którego pan sladek w piwie nie lubi i silna goryczka, rzadko spotykana w ciemniakach. Dla mnie wyśmienite piwo
Po chwili przychodzi Pan sladek i zaprasza na małą wycieczkę. Ruszamy więc w powiększonej grupie z czeskimi kolegami.
Warzelnia http://www.browar.biz/galeria.php?id=13508 (fotka bastion)
tanki http://www.browar.biz/galeria.php?id=13515 (fotka bastion)
Nas oprowadzał chyba syn sladka widocznego na zdjęciu.
Dowiadujemy się że warzą w tej chwili 70hl rocznie a mają możliwość uwarzenia ok. 90hl
Po chwili siedzimy już przy stole i jemy smaczny obiad. Do wypicia zostało jeszcze ostatnie ich piwo
Poddžbánský - Mutějovice, polotmavý Speciál
piwo ma ekstrakt 13 lub 14
barwa: ładna typowo polotmava
piana: niższa niż u pozostałych piw, drobnopęcherzykowa
zapach: pełny słodowy
smak: słodowa silna podstawa, lekki karmel i na końcu silna goryczka, smaczne
Wstać od stołu i jechać dalej było niewyobrażalnie ciężko. Ciągle chodziła nam po głowie pokusa: „pieprzyć jazdę, zostajemy degustować dalej”. Daliśmy jednak radę i z ciężkim sercem ruszamy dalej i opuszczamy ten raj piwosza.
Chęci już dużo nie było, a trasa do przejechania spora. Decydujemy więc, że będziemy jechać po najkrótszej możliwej trasie. I tak jedziemy różnymi drogami, raczej nie było zbyt widowiskowo bo trasa nie zapadła mi w pamięć. Jedziemy na pewno przez Nesuchynie, Chrastany, Jesenice i Zihle. Potem czekał nas straszliwy podjazd do Rabštejna nad Střelou gdzie na wzgórzu znajduje się kościół i gród. Spodziewaliśmy się jednak czegoś ekstra a było dość średnio. Później jedziemy drogą rowerową numer 3 na mapie i ta pozostanie mi w pamięci na długo, bo zamiast po leśnej drodze rowerowej, przechodzimy dobry kilometr po zarośniętym polu mijając równie zaskoczonych niemieckich rowerzystów. Potem jedziemy po asfaltowanej ścieżce, już dość mocno zniszczeni. Na horyzoncie ukazuje się już miasteczko Chyse niczym fatamorgana.
FOTKA 2
Na szczęście miasto było prawdziwe i znaleźliśmy w nim też wodopój a raczej piwopój
http://www.browar.biz/galeria.php?id=11965 (fotka dadek)
Pozwolę sobie przekopiować opis Dadka z tematu o browarze
„Chyše to mała, gminna miejscowość na zachodzie Czech, położona wśród lasów i wysokich wzgórz tworzących piękne i malownicze krajobrazy.
Głównym punktem Chyše jest neogotycki zamek otoczony starym parkiem ze stawami. W 1996 r. jako zapuszczoną ruderę, zamek sprzedano prywatnemu inwestorowi, a obecnie jest pięknie odrestaurowany. Wraz z nim nowego właściciela zyskał też budynek browaru stojący obok. Warzenia piwa zaniechano tu jeszcze przed wojną a stan obiektu był równie opłakany jak zamku. Teraz odzyskał dawny blask, i choć na mniejszą skalę, znów przed kilkoma miesiącami zaczął funkcjonować. W jednym z pomieszczeń dawnej słodowni urządzono restaurację w której mieści się też warzelnia. Łukowe sklepienia przechodzące w filary tworzą miły klimat dla piwnej i kulinarnej biesiady. W innym pomieszczeniu, w lewej części budynku, utworzono výčep. Tu można delektować się piwem na zewnątrz przy drewnianych ławach, pod parasolami”
http://www.browar.biz/galeria.php?id=11966 (fotka dadek)
Na zwiedzanie zamku i jego ogrodów nie znaleźliśmy czasu. Od razu usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy biesiadę. Byliśmy tak wypompowani, że o żadnym zwiedzaniu nie mogło być już mowy. Interesowało nas tylko piwo i jedzenie.
Prokop 11° světlý
alk. 4,2%
barwa: jasne, mętne złoto
piana: ładna, z drobniuteńkimi pęcherzykami, wysoka i maślana
zapach: świeży słodowo-kwaskowaty, drożdżowy
smak: świeży słodowo-drożdżowy, pełny z bardzo delikatną goryczką. W sumie całkiem ok chociaż zazwyczaj aż tak silnie drożdżowe leżaki mi nie podchodzą
Prokop 12° jantar
alk. 4,4%
barwa: ładne, ciemne złoto
piana: drobnopęcherzykowa, maślana
zapach: słodowo-karmelowy
smak: pełny ale zarazem i delikatny, aksamitny, słodowo-karmelowy, goryczka bardzo delikatna.W sumie nawet smaczne
Prokop 12° tmavé
barwa: czarna
piana: beżowa, sztywna
zapach: drożdżowo-karmelowy, bardzo delikatny, słabo wyczuwalny
smak: palony z bardzo silną kawą i z nieprzeciętną słodowością, uwieńczone cierpką goryczką. Bardzo dobry
Prokop Märzan 14
barwa: ciemne złoto
piana: ładna z grubymi dziurami ale sztywna
zapach: silnie słodowy z ejlowymi owocami i chmielem
smak: smaczna słodowa podbudowa, lekkie owocowe aromaty od chmielu (pomarańcz, tropikalne i lekki grejpfrut) potem spora doza goryczki.
2 Razy pytałem czy to na pewno nie IPA ale odpowiedz była ciągle ta same, nie to Marzan. Na stole były opisane jeszcze inne specjalne, ale akurat się skończyły, podpinali nowego specjala, może im się popieprzyło.
Po chwili zamówiłem drugiego dostępnego specjala rauchbiera, ale smakował tak jak ten niby marzan. Byłem już totalnie skołowany. Na większą ilość próbek nie mogliśmy już sobie pozwolić bo do noclegu w dawnej szkole w Nahořečicach zostało jeszcze 10km.
Zapytaliśmy o etykiety ale podobno za barem nic nie mają, a etykiety ma nieobecny sladek w swoim zamkniętym biurze. Trudno...
Na szczęście trasa po nieruchliwych drogach minęła szybko i bezboleśnie. A sam zjazd do miasta był jednym z lepszych i szybszych jakie mięliśmy okazję poznać w Czechach. Na miejsce dojeżdżamy ok 2 minut przed burzą . Przed spaniem wypijamy jeszcze piwko z PETa zakupione w browarze.
Podsumowanie dzień 5:
95.5 km, 5 godzin 26 minut jazdy.
średnia prędkość 17.59 km/h,
zatec-kounov-mutejovice-nesuchyne-chrastany-knezeves-jesenice-zihle-rabstejn-chyse-nahoreciceLP
Comment
-
-
Relacja super. Dawaj do końca.2800 nowe piwa opisałem na forum
Moja "kolekcja" wypitych piw zagranicznych na koniec maja 2023 r. liczy 12 810 piw z 180 krajów
Kolekcja jest na stronie https://sites.google.com/view/sibarh-galeria/galeria
Comment
-
-
no i ja się przez to przegryzłem. bardzo chwalebna eskapada,
ale nawet sobie nie wyobrażam, że mógłbym tak się katować na rowerze.
kiedyś też tam pojadę, lecz będą mnie wozić, bo inaczej tego nie widzę.
pisz do końca, będzie materiał dla potomnych (i naśladowców).veni, emi, bibi
Comment
-
-
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika tfur Wyświetlenie odpowiedzino i ja się przez to przegryzłem. bardzo chwalebna eskapada,
ale nawet sobie nie wyobrażam, że mógłbym tak się katować na rowerze.
kiedyś też tam pojadę, lecz będą mnie wozić, bo inaczej tego nie widzę.
pisz do końca, będzie materiał dla potomnych (i naśladowców).
Comment
-
-
Dzień 6
Rano przywitała nas przyjemna pogoda. Po burzy znacznie się ochłodziło i było czym oddychać. Na trasę wyjeżdżamy dość wcześnie rano, chyba nawet przed 9. Do naszego kolejnego celu Velkego Rybnika nie wyruszamy najbliższą drogą, lecz planujemy znowu ok. 90km trasę dookoła Doupovskich gór, na których znajduje się poligon wojskowy. Już na początku naszej trasy jedziemy mocno pod górę w stronę miasteczka Kostrcany i dalej w kierunku miasta Valec. Droga jest wyśmienita na rowery, wąska asfaltowa dróżka, aut jak na lekarstwo, piękne lasy, a w oddali góry i cudowne widoki. Dzisiaj odbijemy sobie bezbarwny krajobrazowo wczorajszy dzień. Za miasteczkiem jest coraz ciekawiej. Sporo podjazdów, ale i długich zjazdów i serpentyn. Jedziemy dalej tą przyjemną i szybką trasą przez Mastov, Radonice, Kojetin. Między miasteczkami Vlkan i Uhoscany jest już wręcz rewelacyjnie, robimy mała przerwę żeby nacieszyć się szczytem i pięknym krajobrazem.
FOTKA 1
Za Uhoscanami widoki już się ostro psują, jedziemy z góry prosto na elektrownie niedaleko Kadania, które mimo pierwszego złego wrażenia okazuje się całkiem ładnym miastem. Mostem, z którego podziwiamy widok na miasto, przejeżdżamy nad rzeką Ohrze i zajeżdżamy do centrum trochę pozwiedzać w rowerowym ekspresowym tempie.
FOTKA 2
FOTKA 3
Rzeka przynosi nagłą zmianę krajobrazu, jedziemy wzdłuż Ohrze przeprawiając się przez zaporę wodną i dalej podążamy piękną, nowowybudowaną trasą rowerową do Klasterca nad Ohrzi.
FOTKA 4
Przed samym Klastercem droga wiedzie przez ładny park prowadzący do zamku.
FOTKA 5
Niestety tu dopada mnie spory kryzys związany z silnym bólem kolan. To pierwszy znak, że chyba już pora kończyć tę wycieczkę rowerową. Kolejne kilometry już się dłużą, a ból się nasila. Za sobą mamy dopiero 50% dzisiejszej trasy. Dalej jedziemy po trasie rowerowej wzdłuż rzeki. Ból kolan łączy się ze sporym głodem. Niespodziewanie u brzegu rzeki czekał nas ostry podjazd, ale opłacało się wjechać, bo widoki znowu odpłacają się za wysiłek.
FOTKA 6
Na szczęście, bo zaczynałem umierać z głodu, w miasteczku Perstejn na naszej drodze pojawia się pension Betty, który warto było odwiedzić nie tylko ze względu na wielkiego schabowego z pieczarkami. Na stole zauważyłem kartkę reklamową świętojańskiego piwa z Vielkiego Brezna. Niestety barman mówił, że im jeszcze nie dowieźli bo do świętego Jana jeszcze kilka dni. Podczas jedzenia kotleta popijanego bezalkoholowym Staropramenem przyjechała dostawa i już po chwili kelner przyniósł mi szklaneczkę czerwonego piwa.
Velké Březno – Svatojánské Speciální 13°
Piwo warzone z dodatkiem ziół
barwa: ciemne złoto wchodzące w czerwień
piana: drobnopęcherzykowa, ładnie lepi się na szkle
zapach: słodowo-karmelowy, lekko owocowy (malina)
smak: pełny słodowo-karmelowy z silną gorzką goryczką. Smakowało jak typowe polotmave z silną goryczką, ziół tutaj jakoś specjalnie nie czułem.
Piwo i dobre jedzenie dodało trochę sił, więc twardo wsiedliśmy na rowery. Pierwsza górka szybko odebrała chęci i nadeszła dużo za wcześnie bo z 500m po wyjechaniu z hospody.
Znowu natura się odwdzięczyła za wysiłek, bo po wjechaniu na przewyższenie o różnicy poziomów ok. 150m mogliśmy już jechać spokojnie napajając się pięknymi górskimi widokami.
FOTKA 7
Trasą rowerową 204 jedziemy przez Straz nad Ohri. Do Jakubova trasa rowerowa robi się dość dziwna i ledwo przejezdna, co chwilę zakopujemy się w błocie i przedzieramy się przez chaszcze, choć i to ma swój urok. Do Jakubova dojeżdżamy już wykończeni. Tutaj na szczęście wjeżdżamy na asfalt. Po chwili znowu robimy przerwę na zdjęcia i wzmacniamy się batonami.
FOTKA 8
Dojeżdżamy do Vojkovic, jeszcze tylko kilka kilometrów i będziemy w browarku Forman w Velichovie. Niestety znowu zaczyna się podjazd. Wjeżdżamy jednak w szybkim tempie, chcąc wreszcie napić się piwa. Mijamy ojca z dzieckiem jadących na dwóch mini składakach. Jakież było nasze zdziwienie, gdy po minucie ojciec na tym miniskładaczku z uśmiechem na ustach wyprzedził nas szerokim łukiem pokazując nam może ze 3 zęby które mu jeszcze pozostały. Syn musiał być dumny z taty, nas w końcu ktoś straszliwie zagiął Po chwili pytamy o drogę do browarku, do którego Pan z synem nas odwożą.
FOTKA 9
Jak tylko weszliśmy do tej knajpy, choć to chyba za duże słowo do określenia tego miejsca, z ławy zerwał się kudłaty Pan i nie pytając o zdanie nalał nam dwa jasne piwa. Niestety po chwili rozmowy z Panem kudłaczem, który okazał się być sladkiem (Pan Novak) i jego dość mocno żulerskimi miejscowymi kompanami dowiadujemy się, że nie warzą już tu piwa. Myślą nad wymianą instalacji i wznowieniem produkcji, ale potrwa to jeszcze przynajmniej rok, a może i całą wieczność. Po chwili gdy Pan Novak dowiadując się skąd jesteśmy, przechodzi na całkiem płynny język polski. Knajpa była mocno brudna, chyba coś remontowali, jakoś nie mogę sobie wyobrazić, że tutaj może być warzone piwo.
Kilka zdjęć tego miejsca można znaleźć tutaj, choć dawne fotki niezbyt ukazują brudną rzeczywistość
Pan Novak pyta gdzie jedziemy dalej. Po chwili okazuje się, że może spotkamy się dzień później w Lokciu, bo Pan Novak tam warzy (jest też jeszcze drugi sladek). Sladek mimo pierwszego niezbyt dobrego wrażenia, okazał się bardzo miły. Ze sporym niedosytem jedziemy dalej, oczekując jednak, że wieczorem czeka nas piwa uczta.
Jedziemy z górki w kierunku Ostrova, mijamy most, myślimy że tak oto przyjemnie minie nam końcówka dzisiejszej trasy. Tak łatwo jednak nie było. Znowu pod górę i to ostro...
Dojeżdżamy do Ostrova, bardzo nam już się nie chce, więc śmigamy przez miasto bez rozglądania się czy jest tu coś interesującego do zobaczenia. Po jakimś czasie dojeżdżamy do Hroznecina i tu odbijamy już w kierunku długo oczekiwanego Velkego Rybnika. Jedziemy szybko ładną asfaltową drogą i po chwili jesteśmy już przed kempingiem ok 100m od browaru. Rozpakowujemy się szybko w domku i idziemy wykąpać się w jeziorze.
FOTKA 10
Kąpanie to chyba jednak za dużo powiedziane. W wodzie byliśmy z 2 minuty. Szybko stwierdzamy, że w browarze będzie przyjemniej. Wskakujemy więc w suche gacie i decydujemy się na główną rozrywkę wieczoru.
http://www.browar.biz/galeria.php?id=17180 (browarek z zewnątrz)
Wnętrze browarku jest dość mocno kiczowate. Wszędzie wisiał jakieś rybie ozdoby. O obsłudze dużo w internecie czytałem, więc byłem przygotowany na najgorsze. Tuż po wejściu do browarku barmanka rzuciła suche dzisiaj jest mecz i nie obsługujemy normalnie. Takim tekstem nas jednak nie przegoniła, grzecznie mówimy, że się dopasujemy i zamawiamy pierwsze piwa. Do piłkarskiego meczu Czechy-Portugalia jeszcze trochę czasu, ale w lokalu już widać sporo miejscowych czekających na hit wieczoru. Pierwsze piwo zostało rzucone na stół, więc zabieramy się do roboty. Szybko zostajemy poinformowani, że jak chcemy jeść to tylko hotovki i tylko jeśli zamówimy teraz, bo potem jest przecież mecz. Zagryzamy zęby i zamawiamy jakąś kiełbase.
Velký Rybník, Staročeské bílé
pivo ležák světlé pšeničné, nefiltrované, svrchně kvašené, alc.4.8%, ekstr. 12
barwa: piękna złota, mętna
piana: bardzo drobniuteńka i dosyć niska
zapach: pszeniczno-kwaśny
smak: pszeniczno-kwaśny, cytrynowy. Pierwsze aż tak kwaśne piwo jakie piłem. Niezbyt udane
Zamawiamy jedno małe za drugim, staramy się o nic nie pytać i grzecznie zamawiać, żeby nie rozdrażnić lwa, czy raczej lwicy.
Velký Rybník, Jedenáctka
pivo ležák světlé, nefiltrované, alc.4.4%
barwa: ładne złoto
piana: drobne bąbelki, wysoka, ładna
zapach: słodowo-miodowy
smak: podobnie jak zapach słodowo-miodowy z bardzo delikatną goryczką
Nie jest źle ale ochów i achów też nie ma
Velký Rybník, Dvanáctka
pivo ležák světlé, nefiltrované, alc.4.8%
barwa: ładne złoto, ciemniejsze niż ich 11
piana: ładna, drobnopęcherzykowa, ładnie brudzi szkło
zapach: słodowo-karmelowy
smak: słód, karmel, leciutka goryczka, raczej płaski. Piszą o chmieleniu w czterech dawkach. Ja tu chmielu czuję mało
Velký Rybník, Sklepní pivo
pivo ležák polotmavé ochucené, nefiltrované, alc.4.8%, ekstrakt 12
barwa: brązowa, nieapetyczna, mi jednoznacznie się kojarzy z rzadkim gów..
piana: wysoka z dziurami ale sztywna
zapach: słodowo-karmelowy
smak: słodowo-karmelowy z silnym cierpkim posmakiem i silną goryczką. Ta cierpkość patrząc na opis piwa pochodzi pewnie od dębowej kory dodawanej do piwa
Jak już zauważam, że kelnerka lekko zluzowała i przestała traktować nas jak intruzów, spróbowałem podpytać czy są etykiety i czy możemy zobaczyć instalacje. Odpowiedź była wymowna i szybka. Suche NIE miało załatwić sprawę.
Velký Rybník, Tmavý ležák
pivo ležák tmavé, nefiltrované, alc.4.8%, ekstrakt 12
barwa: czarna, pod światło z brunatnymi przebłyskami
piana: beżowa, ładna z grubymi bąblami
zapach: polony i kawowy
smak: cierpki kawowo-palone z lekką słodowością i goryczką. Smaczne chyba najlepsze z dotychczas u nich pitych
Nawiązujemy kontakt z miejscowymi. Jak tylko dowiadują się że jesteśmy z Polski, zaczęły się podśmiewywania, że dobrze graliśmy, że mieszkamy szukania, że proszę pana pan za pana i takie tam inne standardy. Nam to jednak wcale nie przeszkadzało a i atmosfera się mocno rozluźniła.
Po jakimś czasie do knajpy wchodzi mała grupka, po części cygańska. Siedli i czekają. Po chwili dwóch najmłodszych ruszyło pod bar do zamrażarki z lodami żeby coś sobie wybrać. Wybrali, chcą zapłacić a barmanka z ryjem czy są ślepi przecież jest napisane, że lody podaje sprzedawczyni. Na to wstaje jeden z cyganów i mówi że ci dwaj nie są z Czech i że nie rozumieją po czesku i że przeprasza. Barmanka na to: może i nie są z Czech ale czytać chyba umiom ). Dodam tylko, że na zamrażarce faktycznie była kartka z odpowiednim napisem po czesku. Nowi goście posiedzieli jeszcze chwile, po pięciu minutach jednak wyszli bo nikt nie podszedł ich obsłużyć.
Po chwili kolejna afera, bo mecz już ma się zaczynać, a telewizor nadal wyłączony. Miejscowi zaczynają coś tam gadać do barmanki, a ona na to że ona tu jest od obsługiwania a nie od włączania telewizora! Po chwili jednak pojawił się właściciel, włączył telewizor w 3 minucie meczu, postawił krzesło przy barze i nic nie mówiąc ani nie pozdrawiając swoich gości zaczął oglądać mecz.
Velký Rybník, Žitná třináctka
pivo speciální světlé, nefiltrované, spodně kvašené, alc.5.5%
barwa: ładne, pełne złoto
piana: drobnopęcherzykowa, ładna i sztywna
zapach: słodowo-żytni
smak: silnie słodowy, lekko żytni, lekko karmelowy z mizerną goryczką. Niezbyt mi podeszło
Już po 5 minutach można było się dowiedzieć, że szef nie jest fanem Milana Barosa a raczej że bardzo go nie lubi. Każdy kontakt tego piłkarza z piłką kończył się narzekaniem i ostrym tekstem, który rozbawiał całą salę. W przerwie postanowiłem zagadać do szefa, bo jeśli barmanka nie ma ochoty być miła, to może szef lepiej zareaguje na piwnych maniaków. Szybko zawołał żonę, która też do najmilszych nie należała ale sprzedała nam etykiety i pokazała bardzo szybko browarek, zakazując robienia zdjęć bo jest nieposprzątane. Cel jednak zrealizowaliśmy.
Velký Rybník, Puškvorcový Ale
pivo speciální světlé ochucené, nefiltrované, alc.5.5%
co to do diabła ten puszkworec i co on robi w moim piwie? Wikipedia mówi że to tatarak. Także zabieram się za tego szuwarowego ejla
barwa: ciemne, mętne złoto
piana: dość niska i średnio trwała
zapach: silnie tropikalny i słodki
smak: też dosyć słodki i tropikalny, chmiele delikatne i lekko schowane przynoszą niezbyt silną goryczkę. Za słodkie jak dla mnie
Po wypiciu po jednym małym z każdego rodzaju, barmanka zebrała się na chwilę bycia miłą i spytała czy podać drugą kolejkę. Tego wieczoru piliśmy jeszcze sporo, boski Ronaldo pogrążył Czechów, a my cieszyliśmy się że łóżko było blisko.
Podsumowanie dzień 6:
92.6 km, 5 godzin 27 minut czystej jazdy,
średnia prędkość 16.96 km/h,
nahorecice-valec-mastov-kojetin-kadan-klasterec n.ohri-perstejn-straz n.ohri-vojkovice-velichov-ostrov-hroznetin-velky rybnikLP
Comment
-
-
Dzień 7
Dnia siódmego budzimy się ze sporym kacem. Niechęć do jazdy jednak już chyba za nami. Po zjedzeniu śniadania nad brzegiem jeziorka wyruszamy na ostatni odcinek tegorocznego tour de pivovary.
Jedziemy szybką asfaltową drogą przez wioskę Sadov, mijamy autostradę i jesteśmy już na przedmieściach Karlovych Varów. Jedziemy najpierw pod muzeum Becherovki gdzie planowany jest browarek. Po cichu liczyliśmy, że może trafimy na pierwszy tydzień jego funkcjonowania. Na recepcji dowiadujemy się, że niestety nie mamy szczęścia bo lokal w najbliższym czasie nie będzie jeszcze otwarty, ale w planach jest i zdaje się właśnie montowane są instalacje. Kupujemy małe upominki dla dziewczyn, żeby nie było że tylko siedzieliśmy w Libercu i piliśmy piwo i jedziemy przejechać się po tym jakże uroczym kurorcie. Przed około rokiem byłem w Karlovych, więc szybko pokazuje koledze miasto i ruszamy dalej, tak żeby odwiedzić jeszcze dwa browarki i złapać pociąg powrotny.
FOTKA 1
Jedziemy drogą rowerową wzdłuż Ohre i dalej leśną drogą wzdłuż torów kolejowych do Doubi. Dalej wiedzie nas przyjemna leśna droga wzdłuż Ohre, aż do zamku w Lokciu. Ten odcinek Ohre jest bardzo znany ze spływów kajakowych. Malowniczo położona rzeka i piękne skały wśród drzew umilają nam drogę. Musimy przeprawić się przez mostek na którym nogi same się uginają z niepewności i strachu bo odczuć można silne bujanie.
FOTKA 2 (z internetu)
Po przejechaniu ok. 30 km dojeżdżamy do Lokcia, gdzie oprócz zamku na wzgórzu, bajecznych widoków otaczającej miasto rzeki i skał, czeka na nas piwko w browarze św. Florian.
Tutaj też byłem już kiedyś na wycieczce i pamiętam, że ostrzegani zamówiliśmy jedno piwo na próbę w 3 osoby i mocno się napociliśmy, żeby ten trunek dopić. Pamiętam, że tak słabego piwa w czeskim mikrusie jeszcze nie piłem. Tym razem było już dużo lepiej. Na miejscu byliśmy ok. 11 czyli zaraz po otwarciu browarku. Nikogo oprócz nas, kelnerów i sladka tu nie było, więc mogliśmy w spokoju pogadać i obejrzeć instalacje browaru.
Asortyment się zmienił od poprzedniej wizyty i piwo też było o niebo lepsze niż ostatnio, choć nadal leży poniżej czeskiej mikrusowej przeciętnej. Ceny z tego co pamiętam także trochę obniżono i kupno piwa nie boli tak bardzo jak przed rokiem czy dwoma.
Florian světlý Ležák 11
alk. 4,3%
barwa: ładna złota
piana: dosyć szybko opada
zapach: świeży słodowy
smak: pełny, słodowy, silnie nagazowany albo woda z wysokim magnezem bo ostro szczypie w język. Wszystko dopełnia smaczna goryczka. Szału nie ma ale nie jest źle
Florian tmavý Ležák 11
alk. 4,3%
barwa: czarna z czerwonymi przebłyskami
piana: beżowa, szybko opada do pierścienia
zapach: świeży słodowy, prażony, lekko żytni
smak: pełny, silnie prażony i palony, na końcu goryczka i pozostający w ustach żytnio-kawowe nuty, wytrawne i smaczne
Florian Rauchbier 14
barwa: czarna z czerwonymi przebłyskami
piana: drobnopęcherzykowa, beżowa, wysoka, pięknie oblepiająca szkło
zapach: słodowo-palony, lekko wędzony
smak: słodowo-palony, delikatna goryczka, lekko wędzony. Po wypiciu piwa bekałem węglem co dziwne
Szybko wskakujemy na rower, bo zaczyna się robić późno, a my chcemy jeszcze spróbować i obkupić się u Permona. Za naszymi plecami pojawił się piękny widok na gród w Lokciu.
FOTKA 3
Odpuszczamy już jazdę trasą rowerową i jedziemy drogą ze sporym natężeniem ruchu, prosto spod browarku w Lokciu do Sokolova. Odcinek ok 10km pokonujemy w szybkim tempie. W centrum jedziemy najpierw na dworzec kolejowy kupić bilety na pociąg, a potem wbijam w GPSa adres browaru Permon w Lomnicach pod Sokolovem i ruszamy w dalszą drogę. Na miejscu browaru znaleźć nie możemy, miejscowi odsyłają nas z jednego miejsca w drugie, myląc browar z winnicami. W końcu pytamy o drogę Pana z nadzoru dróg którego wypatrzyliśmy, gdy już zrezygnowani wracaliśmy w kierunku Sokolova. Pan poinformował nas, że z tego co wie to browar jest w klasztorze w Sokolovie, a nie w Lomnicy. Zadzwonił nawet do kumpla, żeby nie wprowadzać nas w błąd, po czym opisał nam drogę i ruszyliśmy w kierunku Sokolova w poszukiwaniu klasztoru. W sumie przez przejazd do Lomnic musieliśmy nadrobić dobre 10km i straciliśmy sporo czasu który mogliśmy poświęcić na degustacje. Nie było jednak aż tak źle i szybko spragnieni i głodni docieramy pod klasztor.
FOTKA 4
Tutaj pytamy strażnika gdzie jest browar. Ten trochę zdziwiony mówi, że mamy jechać dziedzińcem ale, że tam nie ma żadnej knajpy ani nic co by nas mogło interesować. Nas to jednak nie zraża i wjeżdżamy na tyły klasztoru.
Przy otwartych drzwiach siedziało dwóch facetów i majstrowało coś przy butelkach.
Pytamy czy możemy się u nich napić piwa. Oni mówią że napić nie, ale możemy kupić tylko szybko bo nie maja czasu, bo zaraz ktoś przyjedzie po dostawę. Chwile jednak pogadaliśmy i od słowa do słowa po chwili byliśmy z przemiłym właścicielem z rozświeconymi piwnymi oczami w środku browaru. Z braku czasu zrobiło się dobre 30min w których szef opowiadał o Permonie o browarach jakie miał, pokazał gdzie i jak robią piwo i rozgadał się tak bardzo że zapomniał o obowiązkach.
Na koniec szef obdarował nas etykietami, kalendarzami, mapą pivovarów, pivnymi broszurami i przeterminowanym filtrowanym piwem, którego sprzedawać już nie może, ale piwo w chłodni nie mogło się jeszcze popsuć. Obkupiamy się w pełni tak, że nie mogliśmy się spakować Mamy kilka szklanych butelek i kilka PETow na drogę do pociągu. Przemiło było na koniec piwnego maratonu spotkać takiego zapaleńca, dla którego piwo to nie tylko biznes ale dużo więcej.
Z uśmiechem na ustach jedziemy szybko pod wskazany przez właściciela adres żeby najeść się i napić piwa w knajpie u Permona. W ekspresowym tempie zamawiamy jedzenie i piwko. Od zamówienia jedzenia do odjazdu pociągu zostaje nam ok 45min więc pojawia się lekki stres. Na szczęście kelner zapewnia, że zdążymy i po chwili delektujemy się już piwem i przepysznym jedzeniem.
Permon světlé Výčepní
ekstrakt 10, alko. 3,8%
piwo do spróbowania tylko w wersji beczkowej.
barwa: jasne złoto, mętne
piana: wysoka, drobnopęcherzykowa, sztywna
zapach: słodowy, z wyraźnym chmielem
smak: pełna słodowa 10 z wyraźną kwaskowatą nutą i przyjemną goryczką. Smaczna klasyka
Od razu po zjedzeniu wskakujemy na rower i jedziemy na stację, gdzie czeka już na nas pociąg. Oddajemy rowery do specjalnego wagonu i jedziemy w drogę powrotną do Liberca. Popijając piwko w kufelkach zakupionych na początku wyprawy w Kocourze z uśmiechem na twarzach i z uczuciem miłego wyczerpania, patrząc w okno mijamy stacje, które wcześniej mijaliśmy na rowerach.
Permon Světlý ležák filtrovaný 11
Piwo dostałem w prezencie od właściciela browarku w Sokolovie. Piwko kilka dni po dacie spożycia ale trzymane w chłodzie więc było ok
barwa: złota
piana: grubobąbelkowa, trwała
zapach: słodowo-karmelowy
smak: słodowo-karmelowy, z miłą, delikatną goryczką
Permon Světlý ležák nefiltrovaný 12
alk. 4,5%
barwa: piękne, lekko mętne złoto
piana: nietrwała ale i piwo pite już dość ciepłe w pociągu
zapach: silnie słodowy, lekko chmielowy
smak: pełny słodowy i silną, dobrą dawką chmielu i z delikatnymi karmelowo-miodowymi nutkami. Smaczny, klasyczny, ale niczym specjalnym się nie wyróżniający
Permon Sokolov, ležák polotmavý 12
alk. 4,5%
barwa: bardzo ciemne, złoto, przejrzyste
piana: drobnobąbelkowa, szybko opada ale i piwo ciepłe
zapach: świeży słodowy z karmelem i żytnią nutką
smak: słodowo-karmelowy, lekko kwiatowy, z lekką goryczką. Pod koniec już lekko mdłe ale ogólnie jest dobre
gaz: za niski
W Libercu pakujemy się do pociągu jadącego do Cernousów, oddalonych o kilka kilometrów od Zawidowa czyli polskiej granicy. Tutaj już po ciemku znowu rowerami wracamy do Zawidowa na nocleg u mojej rodziny, gdzie przy meczu półfinałowym piłkarskich mistrzostw Europy popijamy specjalne piwa od Permona.
Permon, Hořký Pomeranč
alko 6,4%, ekstrakt 17
barwa: złota, ładna
piana: bardzo szybko opada
zapach: silna pomarańczowa skórka
smak: całkiem przyjemny, początek słodowy, potem cierpka goryczka z gorzkim pomarańczowym posmakiem. Ciekawe piwo
opakowanie: butelka 0,33 z etykietą z górnikiem, bardzo estetyczna
Permon, Extra Premium Světlý Speciál
alko. 6,4%, ekstrakt 17
barwa: ładne ciemne złoto
piana: drobnopęcherzykowa
zapach: silnie słodowy
smak: silnie słodowy, lekko karmelowo-kwiatowy, z gorzką smaczną goryczką, czuć moc w tym piwie ale nie czuć samego alkoholu, goryczka w Permonach jak zwykle smaczna i cierpka
gaz: ok
Permon, Extra Premium Tmavý Speciál
alko. 6,5%, ekstrakt 17
barwa: czarna
piana: beżowa, szybko opada
zapach: kawow-czekoladowy
smak: silny palono-kawowo-słodki z delikatną goryczką, trochę za słodki jak dla mnie. Czuć moc
Permon, Borůvka Extra Premium
alko. 6,5%, ekstrakt 17
barwa: czarna, piwo na bazie ciemniej 17
piana: nietrwała, zostawia pierścień
zapach: silny jagodowy aromat
smak: początek kawowy i palony, potem silny jagodowy aromat i cierpka goryczka typowa dla Permona
Podsumowanie dzień 7:
Velky Rybnik - Karlovy Vary - Loket - Sokolov, Cernousy - Zawidów
65.7 km, 3 godziny 51 minut jazdy,
średnia prędkość 17.07 km/hLP
Comment
-
-
I tak jesteśmy już na końcu naszej sportowo-piwnej wycieczki. Pozostaje jeszcze dojechać na drugi dzień z Zawidowa do Zgorzelca, wsiąść w niemiecki pociąg, dojechać do Berlina i potem do domu.
W sumie podczas pierwszej i mam nadzieję nie ostatniej edycji Tour de pivovary udało nam się przejechać 680 kilometrów, osiągnąć maksymalną prędkość 69,8 km/h, zawitać do 15 browarów i wypić 23 litry piwa na głowę
Mam nadzieję, że zapału wystarczy na przyszły rok i uda się zorganizować drugi czeski Tour de pivovary.
Tym którzy czytając dobrnęli do końca gratuluję. Pisarzem nigdy nie byłem, mam jednak nadzieję, że opłacało się pisać i że ktoś przeczytał całość. Może nawet ktoś pójdzie w nasze ślady. Jakby co to służę pomocą.Last edited by karol1000; 2012-10-14, 15:03.LP
Comment
-
Comment