i jeszcze ostatnia fotka
Tour de Pivovary - relacja
Collapse
X
-
DZIEŃ 5
Rano było nam trochę głupio, że dostaliśmy nocleg za darmo w browarze, a nawet nie wypiliśmy ani jednego ichniejszego piwa. Kupujemy więc po Jeżku i urządzamy sobie śniadanie mistrzów
Piwo jednak nie zachwyciło. Po chwili próbujemy skontaktować się z Panem Kaliną-głównym piwowarem i kierownikiem browaru, który obiecał nam wycieczkę. Telefonu jednak nie odbierał, później jednak zadzwoniła do nas sekretarka i powiedziała, że szef dostał niespodziewany audyt z Lidla i nie da rady nas oprowadzić. Wysłał jednak technika, który pokazał nam cały browar. Pana Kalinę spotkaliśmy w części biurowej, wyszedł na chwilę od Lidlowych gości, aby nas przywitać. A my zdążyliśmy podarować mu przywiezionego z Trebici Red Ale. Szkoda, że nie udało się z nim pogadać dłużej, swoim podejściem i tak zdążył nam zaimponować.
Warzelnia browaru ma pojemność 300hl
Właśnie przebiegała końcówka zacieranie lub wysładzanie.
Piwo fermentuje i dojrzewa w tankofermentorach o pojemności 1200hl (jest ich chyba 21 sztuk)
Tutaj mieliśmy okazja spróbować z tanka wyśmienitego Granda czyli jasną osiemnastkę. Nie ma to jak dobrze zacząć dzień
Dalej zwiedzamy linie rozlewcze
KEGi
butelki
Warto też dodać, że rozlewa się tutaj również piwa z mniejszych browarów grupy Lobkowicz. Piwa zostają dostarczone w cysternach i butelkowane w Jihlavie.
Po chwili, mimo dosyć złej pogody, wsiadamy na rowery i jedziemy w lekkim deszczu trasami 16, 5129,5128 przez Batelov do miasteczka Horni Dubenky. Trasa niezbyt emocjonująca, trochę zieleni i kilka jaziorek – nic szczególnego. Po drodze dzwonimy do Pana Milana Kozlicka i umawiamy się na wizytę w jego browarku. Pan Milan miał sporo pracy z czyszczeniem KEGów ale mimo tego pokazał nam swój browar, poczęstował piwem i dał schronienie przed ulewą.
Browar znajduje się w prywatnym domu pana sladka
Zaczynamy od leżakowni gdzie mamy 6 tanków po 12hl
Piwa fermentują w otwartych kadziach (w jednym pomieszczeniu dolna i górna fermentacja). Pan Milan mówił nie jest to niebezpieczne i że żadne jego piwo nie poszło jeszcze w kanał.
Małe kadzie 2x3hl
duże kadzie 2x12hl
Do chłodzenie brzeczki Pan Milan używa chłodnicę zanurzeniową.
Piwo w tym browarze jest robione jak najbardziej z duchem craftu
Warzelnia o pojemności zaledwie 3hl opalana jest drewnem
Pan Milan myśli pomału o zwiększeniu mocy produkcyjnych browaru, bo jak mówi ma za dużo zapytań i szczególnie w okresie letnim (gdzie uczestniczy w festiwalach piwnych) nie może sprzedawać tyle piwa ile by chciał. Zapytałem z ciekawości o koszt takiego browaru. Łącznie z remontem pomieszczeń i z instalacjami Pan Milan zainwestował do tej pory 75.000€.
Piwo nie jest już wywożone do restauracji w Popelinie gdzie otwarto własny browar. Pan Milan chętnie warzy też ejle. Ale raczej zimą, gdy ma więcej wolnego miejsca w tankach. Ze względu na ulewę pan Milan pozwolił nam zostać u niego na altanie i poczęstował piwem. Normalnie w domu sprzedaje tylko piwo w PETach.
Degustację zaczynamy od jasnej 12°
Javořický světlý ležák
Javořická pšenice 12°
Gdy deszcz trochę odpuścił dziękujemy panu Milanowi za życzliwość i razem z pozdrowieniami od niego jedziemy do Popelina, gdzie wcześniej regularnie dostarczał piwo. Teraz w Popelinie otwarto swój własny rodzinny browarek.
Do Popelina jedziemy 15km. Niestety deszcz znowu zaczął dawać się we znaki i przyjemnie nie było. Gdy pół godziny przed otwarcie hospody u Zemanu w Popelinie parkujemy rowery pod budynkiem spotykamy grupę ludzi. Jeden z przechodniów, później okazało się że to właściciel, pyta czy przyjechaliśmy na piwo. Odpowiadamy, że tak i zostajemy zaproszeni na zwiedzanie browaru. Właściciel i zarazem sladek z dumą pokazuje nam swoją nową inwestycję. Gdy dowiaduje się, że jesteśmy piwowarami domowymi, mówi że pewnie mamy na koncie więcej warek niż on . Sam przyznaje że warzyć się dopiero uczy.
Zwiedzanie zaczynamy w piwnicy.
Piwa fermentują w otwartych kadziach o pojemności 2x10hl
Tanki leżakowe to 6x10hl
myjka na KEGi
Warzelnia (już na parterze) w tylnej sali ma pojemność 5hl. Dzisiaj był dzień warzenia.
Całkowity koszt remontów i instalacji wyniósł 5.000.000 KC.
Potem przenosimy się do knajpy, która specjalnie dla nas została otwarta chwilkę wcześniej. Na ścianie oczywiście możemy znaleźć zdjęcie prezydenta CR Milosa Zemana który nie jest jednak spokrewniony z właścicielami .
Startujemy z pierwszym piwem pytając przy tym barmana (współwłaściciela) czy mają jakieś jedzenie, bo nie jedliśmy jeszcze obiadu. Tutaj niestety były tylko czeskie przystawki i kiełbasa oraz pizza (niestety mrożona). Barman szczerze jednak mówi, że kilkadziesiąt metrów dalej jest hospoda z jedzeniem. Za szczerość i życzliwość zamawiamy jednak tę nieszczęsną pizzę.
Popelín světlé výčepní
Popelín světlý Ležák
Popelín polotmavý Speciál
No i starczy nam już Popelina. Polecać tego browaru na razie nie można.
Jedziemy dalej. Do Jindrichuv Hradce zostaje jakieś 25km. Jedziemy trasą rowerową co chwilę mijając jeziora. Pogoda nas nie rozpieszcza. Koło 18 dojeżdżamy do położonego nad jeziorem Vajgar urokliwego miasteczka i po chwili meldujemy się w browarku Pánů z Růže, gdzie mieliśmy mailowo zarezerwowany nocleg. Browarek znajduje się w budynku oznaczonym wielkim szyldem Night Club – wygląda jednak na to że klub dla Panów już nie egzystuje i w jego miejscu powstał browar.
Dość mocno przemoknięci cieszyliśmy się na prysznic i piwo. Po wejściu do browarku okazuje się, że podobno rezerwacja była tylko do 18 (o czym nikt nas wcześniej nie informował) – na miejscu byliśmy o 18.15. Kelnerka powiedziała, że miejsce na nocleg jest, ale klucze ma szef, a on będzie dopiero koło 22, bo będzie warzył w nocy. Zaproponowała żebyśmy przebrali się na zapleczu i poczekali. No i tu popełniliśmy błąd, bo nie chciało nam się w deszczu szukać czegoś innego, a i zaproponowana cena była raczej bezkonkurencyjna. Stwierdziliśmy więc, że walniemy u nich jedno piwo i pójdziemy obejrzeć miasto oraz zawitać do drugiego miejscowego pivovarku.
Zaczęliśmy więc jasną 10
Jindřich světlé Výčepní
No i ruszamy już pieszo na rynek do browarku czarny orzeł.
Po drodze w końcu znajdujemy coś dla miłośników turystyki...
FOTO1
FOTO2
FOTO3
Browarek znajduje się w hotelu GRAND
warzelnie możemy podziwiać siedząc w głównej sali
Obsługa tego dnia była straszliwie powolna, pewnie przez to że piwo się mocno pieniło. Zamówiliśmy też kolację, nie pamiętam już co, ale pamiętam że smakowało. Mieli dwa rodzaje piwa, więc ruszamy z degustacją.
Vajgar 12% světlý ležák
Salamon 11% polotmavý ležák
Wracamy przed 21 do browarku Pánů z Růže aby dokończyć degustacje i w końcu się wykąpać.
Knajpa nie jest zbyt przyjemna, w środku stół bilardowy, automaty do gier, smród papierosów. Jest też nowootwarta piwoteczka (szafka przeszklona z około 30-50 piwami). Stoi tam sobie np. Matuska czy Kocour bez chłodzenia. W oczekiwaniu na szefa pijemy pozostałe piwa z karty.
Jindřich polotmavý ležák 11°
Vítek světlý ležák 12
Trochę spóźniony przyszedł w końcu szef. W szybkim tempie pokazał nam browarek. Już po kilku minutach można było w nim rozpoznać cwaniaka. Po chwili zaprowadził nas do naszego pokoju, wejście było od strony napisu o night clubie. Było kilka pokoji wszystkie pozamykane. Nasz pokój był obskurny z podwójnym łóżkiem, ale tego się spodziewaliśmy zważywszy na bardzo niską cenę. Nie spodziewaliśmy się jednak burdelowego wystroju, pościeli w panterkę itp. Prysznice i wychodek były na korytarzu, do naszej dyspozycji. No nic i tak chcieliśmy tylko się wykąpać i przespać. Gdy właściciel już poszedł, ruszyłem pod prysznic. Drzwi od jednego z pokoi były otwarte, czerwone światełko i wystająca noga jakiejś pani w szpilkach były wielkim zaskoczeniem - szef o tych atrakcjach nas nie poinformował. Burdel to jednak nie melodia przeszłości. Z prysznica rezygnujemy, jakoś nie mieliśmy ochoty na kąpiel po burdelowych gościach. W nocy też lekko nie było. Strasznie głośne gadanie i śmiechy na korytarzu, ciężko się spało, a do tego pokoje były na poddaszu i silnie padający deszcz też nie ułatwiał spania. Dołączyliśmy do grona wybrańców którzy spali w burdelu i nawet nie poruchali.
podsumowanie Dzień 5
70,96 km, 3 h 48 min 39 sek, średnia prędkość 18.62 km/h, max speed 60.97 km/h
Pivovar Jihlava, Jihlava
Kozlíček, Horní Dubenky
Popelín, Popelín
Pivovárek pánů z Růže, Jindřichův Hradec
Grand Hotel Černý Orel, Jindřichův HradecLP
Comment
-
-
DZIEŃ 6
Rano wstajemy dość wcześnie, bo zaplanowaną mamy 120km trasę przez Kamenice nad Lipou, Pacov, Chotoviny do Prčic. Niestety straszliwie leje. Wczoraj wieczorem dzwoniliśmy do browaru Kokeš w Kamenicy i niestety dzisiaj nie będzie nikogo kto mógłby nam pokazać browar i dać skosztować piwa. W Chotivinach do browaru nikogo nie chcą wpuszczać. Na trasie mielibyśmy, więc tylko browarek w Pacovie i potem nocleg w Prčicach. Jachać tak długą trasę z małą ilością browarów wraz z bagażami i w silnym deszczu niezbyt nam się uśmiecha. Sprawdzamy więc szybko dokąd jeżdżą pociągi z Jindrichuv Hradce, tak żebyśmy jutro wieczorem dali radę dojechać do Pragi. Szybko zapada decyzja i wyruszamy na pociąg do Pilzna. Po drodze żona załatwia nam nocleg niedaleko browaru U rytíře Lochoty oraz wysyła nam listę browarów w okolicy Pilzna i na trasie do Pragi. Szybko wbijamy wszystko w GPS i wymyślamy trasę. Dzisiaj pojedziemy na miejsce noclegu, wykąpiemy się i zostawimy sakwy no i pojedziemy w nie zważając na deszcz na zwiedzanie okolicznych browarków. Trasę planuję tak, żeby zaliczyć jak najwięcej nowych miejsc (sam już kiedyś byłem na wycieczce w Plzni i kilka browarków już widziałem).
Najpierw z dworca jedziemy jakieś 7 km do pensionatu, a później jedziemy do Kyšic niespełna 15km. Tam w hostincu pod Lipou znajduje się powstały w 2013 minibrowar.
Instalacje znajdują się w osobnym budynku i nie są niestety widoczne z restauracji. Niestety nie udało się nam tam dostać, jednak lepiej dogadywać wszystko wcześniej...
Restauracja ma całkiem przyjemne wnętrze, drewniane stoły, kominek, ceglane elementy na ścianach. Ściany przyzdobione są podkowami oraz zdjęciami gospodarstwa rolnego. Ogólnie całkiem przyjemnie się tu siedziało. Widzieliśmy też ogromne porcje jedzenia podawane do stołu obok.
Piwa biorą swoją nazwę od pracowników starodawnych gospodarstw.
Zaczynamy degustację:
Čeledín světle Výčepní 10
Mouřenín polotmavý Ležák 11
Sedlák světlý Ležák 12
Lanbert pšeničný Speciál 13
Do kolejnego browarku nie mamy daleko. Wystarczyło pojechać na rowerach jakieś 10km i już jesteśmy w Rokycanech w minibrowarze U Stočesů.
Browarek naprawdę jest mini. Warzelnia ma pojemność jedynie 2hl.
Bezpośrednio za nią znajdują się otwarte kadzie fermentacyjne
W karcie sporo piw, bo aż 4 normalne, jedno smakowe i jakiś radler. Decydujemy się zamówić jedynie tackę z 6 piwami o pojemności 0,1l.
Spróbowaliśmy następujące piwa
Stočeská 11° světlý ležák
Patriot 12° světlý ležák -
Řepiš 12° polotmavý ležák
Weizengrimm 12° pšeničné
boruvkova 12
Piwa były solidne, bez większych zastrzeżeń, ale niczym też nie zachwycały.
Dobrze, że nie piliśmy więcej, bo droga do naszego kolejnego przestanku czyli do Šťáhlav jest dość silnie frekwentowana i to w dużej mierze przez tiry. Jechaliśmy trochę ponad 10km w silnym deszczu. Do browaru Radouš dojeżdżamy strasznie zmarznięci i przemoczeni.
Zaskoczeni byliśmy, że to nie browar restauracyjny i że nie damy rady się tu ogrzać, bo piwo można degustować tylko na ogródku.
Oprócz piwa można też wypić robiony tutaj cydr. Wyczepy znajdują się właśnie w pomieszczeniu z instalacjami do wyroby cydru.
Malutka warzelnia na 2,5hl znajduje się w pomieszczeniu obok. Na ścianach nad drzwiami wiszą nagie dziewczyny z piwem co umila sladkowi ciężką pracę.
obok znajdują się otwarte kadzie do fermentacji
W chłodzonym pomieszczeniu mamy mocno ściśnięte tanki leżakowe (5 sztuk, każdy chyba po 5hl)
Z racji braku miejsca na kolejne tanki, zdecydowano się częściowo przenieść leżakownię browaru do pobliskiego Starego Plzenca, gdzie w domu kultury znajduje się piwny klub i jakby firmowa knajpa pana Ilgnera. Dochodzą też słuchy, że tam może zostać otwarty nowy większy browar - ale jak narazie brakuje oficjalnego potwierdzenia. Pan Ilgner po zmianie miejsca zamieszkania z Šťáhlav do miasteczka Druztová, tam właśnie planuje przenieść swój dotychczasowy browar. Warto nadmienić też że Pan Ilgner ma bardzo utalentowanego piwowarsko syna, który pracuje w browarze Stara Skola w Chudenicach.
Mimo że zimno nam straszliwie zabieramy się za degustacje:
Pilsner Ilgner
Hoppy Ale 12
Radoush Stout
Piwa szybko nas rozgrzewają i łapiemy momentalnie dobry humor. Jakość piw jest naprawdę rewelacyjna, nie ma tu mowy o piwach jak wszędzie. Tutaj każde piwo jest niepowtarzalne i niespotykane. Myślę, że pan Ilgner ma naprawdę wielki dar i mam nadzieję, że jego nowe inwestycje będą się opłacać. Mam też nadzieję, że szybko spotkam jego piwo gdzieć na półce w piwotece. Miejsce godne polecenia i z prawdziwą piwną duszą.
Niestety tego dnia nie było pana sladka i nie mieliśmy okazji go poznać i przekazać pozdrowień od jego syna. Pozdrowienia zabraliśmy ze sobą z Chudenic z poprzedniego Tour de pivovary. Znając życie jeszcze kiedyś damy radę te pozdrowienia przekazać odpowiedniej osobie.
Dalej jedziemy zobaczyć ten dom kultury w Starym Pilzeńcu licząc, że może będą tam jeszcze inne piwa z tego browarku no i coś do jedzenia bo głód zaczyna nam doskwierać.
Niestety po przejechaniu 5km nie dostaliśmy nic do jedzenia. Powitała nas za to bardzo niemiła Pani, którą widocznie jako jedyni klienci męczyliśmy i przeszkadzaliśmy w oglądaniu telewizji. Na wyczepie były te same piwa co w browarze oraz dodatkowo Viliem Šejkspír i piwa z grupy Lobkowicz. Pijemy po Viliemie i jedziemy dalej.
Viliem Šejkspír
Ruszamy dalej bo musimy w końcu zjeść coś konkretnego. Po 10km dojeżdżamy do browarku, w którym już kiedyś byłem. Pivovarski dwór Purkmistr to ogromny kompleks z browarem, winiarnią, hotelem, salami konferencyjnymi i spa.
Pamiętam, że jadłem tutaj wspaniałą zupę gulaszową w chlebie. I tym razem gęsta pyszna zupa posłużyła nam jako główne danie.
Warzelnia znajduje się w głównej sali.
W karcie tego dnia obok standardowych piw dostępne były dwa ejle i za nie właśnie się zabieram.
Siam Ale 13
Purkmistr Ale polotmavý Speciál 13
Oba ejle niezbyt dobre, przede wszystkim za słodkie. Miejsce jednak warte odwiedzenia i chętnie tu jeszcze wrócę.
Czas pomału wracać do Pilzna. Jedziemy dalej rowerkami do browaru Pašák, który znajduje się blisko centrum miasta.
Trochę czasu zastanawialiśmy się co zrobić z rowerami, bo robiło się już ciemno, a nie bardzo było do czego się podpiąć. W końcu stwierdziłem, że nie zaszkodzi się zapytać na barze. O dziwo pozwolono nam wprowadzić rowery do środka, pomimo tego że gości był sporo. Wystrój całkiem przyjemny, ogólnie fajna miejska piwiarnia wraz z browarem. Malutka warzelnia na 2hl znajduje się koło baru.
Fajne miejsce żeby spotkać się ze znajomymi i pogadać. Dostępne były jedynie dwa piwa jansy i półciemy leżak.
Pašák světlý Ležák 12
Pašák polotmavý Ležák 12
Ruszamy dalej w stronę pensionatu. Po drodze zahaczamy jeszcze o browar znajdujący się już blisko naszego noclegu czyli o Minipivovar U rytíře Lochoty.
Niestety nie da się zobaczyć żadnych instalacji, bo są one w sali za kuchnią. Dało radę tylko rzucić okiem przez okno i wyglądało to tak jakby był tam jakiś remont. Dostępne było tylko jedno piwo miodowe własnego wyrobu i było ono zaskakująco dobre. Wypiliśmy chyba po 3 wielkie na zakończenie naszego dzisiejszego dnia.
Medová 12
Trochę się porobiliśmy, bo wbity w kawałek drzewa Exkalibur, mówił do nas „wyciągnij mnie” i kusił za każdym razem po drodze do toalety. Dobrze, że do łóżka nie było daleko. A i jeszcze informacja dla tych którzy ciągle mówią, że zatrzymał się tu czas. W marcu 2014 restauracja przeszła gruntowny remont. Warzelnia według informacji z internetu ma 5hl i jest raczej bardzo ciężko się do niej dostać.
PODSUMOWANIE DZIEŃ 6
62,07 km, 3 h 24 min 43 sek, średnia prędkość 18.19 km/h, max speed 67.68 km/h
Hostinec Pod lípou, Kyšice
U Stočesů, Rokycany
Radouš, Šťáhlavy
Pivovarský dvůr Purkmistr, Plzeň
U Sládka, Plzeň
U rytíře Lochoty, PlzeňLP
Comment
-
-
DZIEŃ 7
Wstajemy dość wcześnie, żeby szybko wyjechać na trasę. Dzisiaj ostatni dzień naszej wycieczki. Z Pilzna do Pragi mamy do przejechania trochę ponad 100km i to po dość górzystej trasie. Nie mamy niestety map co trochę utrudnia jazdę, ale posiłkujemy się GPSem i nie jest najgorzej. Udaje nam się dodzwonić do minibrowarku Radnice, gdzie sladek wraz z żoną dzisiaj warzą piwo i zapraszają w odwiedziny. Do Radnicy jedziemy coś koło 30km po całkiem urokliwej trasie przecinając już mocno wylaną rzekę Berounkę, która będzie nam towarzyszyła po drodze do Pragi.
FOTO 1
FOTO 2
W Radnicy w znalezieniu browaru pomogła nam woń warzonego piwa. Browarek znajduje się w małym domku nieopodal strumyka.
Warzelnia jest malutka, jedynie na 2,5hl więc nie ma się co dziwić że sladek ma pełne ręce roboty.
Fermentacja jest otwarta (2x5hl), ale przykryta dość szczelnie ciężkim szklanym deklem.
Piwo dojrzewa w Kegach
Wizyta była dość krótka, bo pan sladek był mocno zapracowany i nie miał czasu ani ochoty na pogaduchy. Kupujemy u niego dwa PETy jasną 10 i polotmavą 12.
Lżejsze piwo wypijamy na poczekaniu pod browarem
Radnice světlé Výčepní
a mocniejsze wypijamy dopiero w Pradze na dobranoc
Radnice polotmavý Ležák 12
Próbujemy wymyślić gdzie pojechać dalej i wpadamy na pomysł, że może uda się dostać do browaru rodziny Matuska w Broumach. Udało się dodzwonić do jednego z członków rodziny, który dość szybko zamknął nam furtkę do browaru mówiąc, że oni do browaru nie wpuszczają praktycznie nikogo i że nie szans aby nam go pokazali. No szkoda, rzadko gdzie w Czechach coś takiego się spotyka, no ale to już decyzja właścicieli. Ich sprawa jak podchodzą do klienta …
Z braku pomysłów i innych możliwości decydujemy się, że zajedziemy do Berouna do browaru Berounský medvěd, gdzie miałem przyjemność już kiedyś być. Opłacało się o tyle, że udało się po raz pierwszy rzucić okiem na instalacje browaru, które znajdują się poza przybrowarną restauracją.
Po drodze mamy okazję podziwiać piękne górskie widoki.
FOTO3
FOTO4
FOTO5
Browar znajduje się na fabrycznym terenie, można by nawet rzec, że na złomowisku.
W restauracji przybrowarnej zjedliśmy obiad oraz posmakowaliśmy kilku piwek. I jedno i drugie było na mocno przeciętnym poziomie.
Na pierwszy ogień poszła jasna filtrowana jedenastka Zlatý kůň
kolejnym próbowanym piwem było medové - polotmavý Ležák
Kiedy już mieliśmy odczepiać rowery postanowiliśmy obejść budynek dookoła. Opłaciło się bo drzwi od warzelni były otwarte i bardzo młody sladek pokazał nam swoje miejsce pracy. Warzelnia oraz pozostałe urządzenia zostały wykonane ze złomu którego wokół browaru jest pod dostatkiem. Warzelnia opalana jest drewnem i jest całkiem sporych rozmiarów. Wygląda na minimalnie 10hl a pewnie jest i więcej. Nie dziwią więc aż tak te ich niskie ceny.
Z racji, że mamy jeszcze trochę czasu do nocy, decydujemy się pojechać jeszcze do browarku Bobr w miasteczku Zadní Třebaň. Do wyboru mieliśmy dwie trasy, jedna to trasa samochodowa (dystans ponad 20km), a druga to trasa według GPS oznaczona jako trasa piesza (dystans 13km). Lenistwo wygrało i wybraliśmy krótszą trasę. Szybko jednak stwierdziliśmy na własnej skórze, że był to ogromny błąd. Trasa biegła wzdłuż rzeki Berounki i była bardzo mocno zalana. W rezultacie brodziliśmy prawie po kolana w wodzie z rowerami i próbowaliśmy tę trasę pokonać. Trzy razy zastanawialiśmy się czy nie lepiej wracać z powrotem, bo trasa nie była już nawet nie przejezdna, lecz praktycznie nie do przejścia z rowerami. Daliśmy jednak jakoś radę, przemoczeni od pasa w dół dotarliśmy jakoś do celu. Przynajmniej było dużo śmiechu i dobre wspomnienia. Siły straciliśmy jednak sporo. A tak wyglądała Berounka, w której mieliśmy nieprzyjemność się „wykąpać”.
FOTO6
Browar Bobr był niestety tego dnia zamknięty. Pozostało nam jedynie zwiedzanie browaru przez zamknięte okno.
Bobra oczywiście próbujemy w knajpie przy browarze.
Bobr světlý Ležák 11
Bobr polotmavý Ležák 12
Nasza piwna poróż po mału dobiega końca. Po drodze do Pragi zahaczamy jeszcze o browar MMX w Letach, gdzie kończyliśmy nasz poprzedni rocznik Tour de Pivovary. Ten betonowy kloc nie jest co prawda najlepszym miejscem na koniec tak zacnej wycieczki. Chcieliśmy kończyć w browarku w Trebonicach ale niestety Pan sladek poinformował nas telefonicznie, że niestety nie będzie go w domu. Przed browarem mieliśmy trochę szczęścia, bo spotykamy sporą grupę norweskich rowerzystów górskich, którzy nocowali w browarze i mieli przed nim zorganizowane profesjonalne miejsce do mycia rowerów. Korzystamy więc z okazji i już po chwili rowery mamy czyste jak w dniu zakupu.
Pijemy szybkie piwko przed betonowym klockiem.
MMX, American Pale Ale 13
To już jest koniec, pozostaje nam już tylko dojechać te kilka ostatnich kilometrów na praski Barandov i cieszyć się, że jutro nie będziemy już musieli pić piwa, ani wsiadać na rower...
PODSUMOWANIE Dzien 7
111,15 km, 6 h 12 min 54 sek, średnia prędkość 17.88 km/h, max speed 57.29 km/h
Minipivovar Radnice, Radnice
Berounský medvěd, Beroun
Bobr, Zadní Třebaň
Pivovar MMX, Lety u DobřichovicLP
Comment
-
-
Uff udało się to wszystko opisać, choć łatwo nie było. Już wiem dlaczego poległem w zeszłym roku.
Łącznie podczas sześcioipółdniowego Tour de pivovary 3 przejechaliśmy 602km, odwiedziliśmy 31 browarów i wypiliśmy 33L piwa na głowę. Za rok postaramy się trochę opamiętać i nie przesadzać
ciężko jednak będzie bo
Při jízdě na kole, mám hroznou žízeňLP
Comment
-
-
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika karol1000 Wyświetlenie odpowiedzi(...)
Łącznie podczas sześcioipółdniowego Tour de pivovary 3 przejechaliśmy 602km, odwiedziliśmy 31 browarów(...)
Comment
-
-
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika karol1000 Wyświetlenie odpowiedziPři jízdě na kole, mám hroznou žízeň
moje piwne mapy // Piwny Informator (facebook) // Browarek Camelot
Lepiej siedzieć w gospodzie nad piwem i rozmyślać o kościele, niż siedzieć w kościele myśląc o gospodzie
Comment
-
-
Czwarty tour de pivovary za nami.
Jakos nie było kiedy napisać ale udało się nam w lipcu w największych upałach sięgających 38C przejechać 673 kilometrów, zwiedzić 36 browarów i wypić 32 litry piwa na głowę i to wszystko w 7 dni. Większej relacji z braku czasu nie będzie. Może uda się chociaż wpisać kilka słów o każdym z browarów i wrzucić jakieś zdjęcia - chociaż chyba się tylko łudzę.
Na wyjeździe spotkaliśmy się w Żamberku z Darkiemd, Marusią i Slavoyem. Pozdrawiamy serdecznie.
Zaczęliśmy w Vrchlabi gdzie niestety przez awarię rowerów już pierwszego dnia nie udało się nam wjechać na Śnieżkę. Daliśmy radę dojechać tylko do browaru Andula. Dalej pojechaliśmy na Hradec Kralove i poźniej do Żamberka. Kolejne noclegi mieliśmy w Jeseniku i Troubelicach, a ostatnie dwa dni spędzieliśmy w okolicach Olomouca objeżdżając prawie wszystkie browary jakie się tam znajdują.
Tegoroczna lista wyglądała tak:
Andula Freisovy boudy
Hendrych Vrchlabí
bašta Vrchlabí
Miletín
Lindr Mžany - niestety jeszcze zamknięty
Propper
Kubík
U Hušků
Rambousek - byliśmy chyba ostatnimi osobami którym było dane widzieć ten browarek
Mordýř
Kujeba
Faltus
Litomyšl
Clock Potštejn
Jelen Žamberk
Holba
Kolštejn
Jeseník
Bravůr Loučná nad Desnou
Sobotín
Rýmařov
Trubadúr
Litovel
Chomout
Melichárek
Jadrníček
Kosíř
U Císařské cesty
U krále Ječmínka
U Tří Králů
Zubr
Parnik
Osečan
Svatovar
Mačák
Svatováclavský
MoritzLP
Comment
-
-
Czy w każdym z tych browarów złożyliście wizytę od tzw. środka?
Comment
-
-
Hendrych Vrchlabí - browar przez szybę, knajpę od środka
Miletín - tylko knajpai ogródek, browar nie był dostepny bo właściciel jest gburem
Kolštejn - tylko knajpa, bo browar w podziemiach i niedostępny tego dnia
Litovel - wjazd pod bramę browaru, nawet kawałek za bo strażnik nas wpuścił na dziedziniec
Jadrníček - tylko knajpa i palarnia sliwowicy, browar w remocnie
Zubr - wjazd pod bramę browaru plus knajpa w browarze
W reszcie albo zwiedzanie browaru albo instalacje lub conajmniej warzelnia widoczne z restauracjiLP
Comment
-
-
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika karol1000 Wyświetlenie odpowiedziNa wyjeździe spotkaliśmy się w Żamberku z Darkiemd, Marusią i Slavoyem. Pozdrawiamy serdecznie.
Comment
-
-
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika karol1000 Wyświetlenie odpowiedziRambousek - byliśmy chyba ostatnimi osobami którym było dane widzieć ten browarek
moje piwne mapy // Piwny Informator (facebook) // Browarek Camelot
Lepiej siedzieć w gospodzie nad piwem i rozmyślać o kościele, niż siedzieć w kościele myśląc o gospodzie
Comment
-
-
Niestety na 99% tak. Pan Rambousek ma problemy zdrowotne, nie może dźwigać ani się wysilać. Z workiem przyczepionym pod koszulę oprowadził nas po browarze. Prawdopodobnie ostatnia warka pojechała na Litwę na imprezę rodzinną. Przemiły człowiek i niebywały wręcz ekspert dbający o najdrobniejszy szczegół. Niestety nie dane było mi spróbować jego piwa.LP
Comment
-
Comment