Jeżdżąc do Czech zawsze fenomenem dla mnie było to, że praktycznie na każdym dworcu był lokal z lanym piwem. Do dzisiaj w dużej mierze tak pozostało i chociaż te lokale niestety już nie maja tego klimatu (raczej są liftingowane i mniej w nich tej fajnej dworcowej tymczasowości a więcej sterylności) to jednak jest to wielki plus Czech.
A jak z tym jest u nas, kiedyś do lat chyba 80 też tak było jednak jak wiadomo alkohol ZŁO więc dzisiaj mamy sieciowe kawiarnie ale piwa możemy napić się dosłownie w kilku miejscach.
Kiedyś zawsze miło się spędzało czas w barze AS w przejściu podziemnym pod Dworcem Centralnym w Warszawie, we Wrocławiu zawsze się biegło na Skalaki w mega super barze przy-stacyjnym.
Dzisiaj taką oazą pozostał Dworzec Zachodni w Warszawie gdzie mimo ataku macsraka i nowoczesności na cześci podziemi to kilka barów broni się nadal.
Wczoraj wypiłem kilka piw w trzech z nich (dwóch nie pamiętam niestety nazwy)
- vis-a-vis zejścia z dworca autobusowego - tu jest hardcore , jeden z ostatnich takich barów chyba w skali całej Polski - tu nie ma miętkiej gry, towarzystwo zaprawione w bojach, w dupę pijane, z domieszką ukraińską. Ale paradoksalnie wszystko jednak grzecznie i bezpiecznie chociaż na pierwszy rzut oka tak nie wygląda. Tu się pali i nikt się nie przejmuje jakimiś durnymi zakazami - wolność
- kilka barów dalej idąc w kierunku peronów pkp kupowałem sobie kanapkę z kotletem mielonym (też ewenement, że ciągle są te kanapki mimo inwazji kebabów) i patrzę, a tu Kustosz mocny z petki za jedyne 8 zł hehehe, no to jak nie wypić jak wypić. Tu z kolei przemiły barman który wspominał jak to drzewiej się piwo piło (pogadaliśmy trochę o pilnowaniu swojego kufla bo piwo piwem ale dostać kufel to był problem, a bez naczynia to wiecie rozumiecie sami). Było tu bardzo miło, przyjemnie i czas leciał niezauważalnie.
- na koniec idąc już na autobus wpadłem jeszcze do baru "Na Luzie" - no co tu dużo pisać, nazwa odpowiada atmosferze, to taki najbardziej powiedziałbym osiadły bar, nie tyle przejściowo-dworcowy co po prostu "osiedlowy" - są tu stali klienci wesoło rozmawiający z barmanką. Na ścianach tablice rejestracyjne, różne wydruki rysunków satyrycznych i żartów więc można sobie też poczytać. Aż się nie chciało wychodzić. Super bar.
Ogólnie spędziłem wesoło i przyjemnie kilka godzin na dworcu Zachodnim i w tym czasie cofnąłem się w czasie tak ze 20 lat i powspominałem przy okazji te zabawy przy lanym łódzkim gdy specjalnie się przychodziło sporo przed pociągiem a i po podróży zawsze chociaż na dwa piwa się tam wpadało. To były czasy ech...
Ubolewam nad dwoma rzeczami - że w Polsce tak bardzo ograniczone są możliwości istnienia barów z piwem na dworach, a w zamian mamy tylko bezpłciowe sieciówki z mega drogą kawą i mega drogimi kanapkami oraz kebaby.
Druga to niestety oferta piwna która jest żadna - szczytem jest Łomża/Perła,a perełką Kustosz z Łódzkich browarów. I to na dodatek wszystko tylko z butelki.
Dworcowy bar z piwem ma swoją specyfikę i różni się od "normalnego" baru - zawsze czuję tą różnicę nawet jeżeli nie umiem jej dobrze nazwać. A bardzo ją lubię.
A Wy macie jakies wspomnienia z takich barów, a może są w Waszych miejscowościach bary na/przy dworcach? Lubicie z nich spędzać czas?
A jak z tym jest u nas, kiedyś do lat chyba 80 też tak było jednak jak wiadomo alkohol ZŁO więc dzisiaj mamy sieciowe kawiarnie ale piwa możemy napić się dosłownie w kilku miejscach.
Kiedyś zawsze miło się spędzało czas w barze AS w przejściu podziemnym pod Dworcem Centralnym w Warszawie, we Wrocławiu zawsze się biegło na Skalaki w mega super barze przy-stacyjnym.
Dzisiaj taką oazą pozostał Dworzec Zachodni w Warszawie gdzie mimo ataku macsraka i nowoczesności na cześci podziemi to kilka barów broni się nadal.
Wczoraj wypiłem kilka piw w trzech z nich (dwóch nie pamiętam niestety nazwy)
- vis-a-vis zejścia z dworca autobusowego - tu jest hardcore , jeden z ostatnich takich barów chyba w skali całej Polski - tu nie ma miętkiej gry, towarzystwo zaprawione w bojach, w dupę pijane, z domieszką ukraińską. Ale paradoksalnie wszystko jednak grzecznie i bezpiecznie chociaż na pierwszy rzut oka tak nie wygląda. Tu się pali i nikt się nie przejmuje jakimiś durnymi zakazami - wolność
- kilka barów dalej idąc w kierunku peronów pkp kupowałem sobie kanapkę z kotletem mielonym (też ewenement, że ciągle są te kanapki mimo inwazji kebabów) i patrzę, a tu Kustosz mocny z petki za jedyne 8 zł hehehe, no to jak nie wypić jak wypić. Tu z kolei przemiły barman który wspominał jak to drzewiej się piwo piło (pogadaliśmy trochę o pilnowaniu swojego kufla bo piwo piwem ale dostać kufel to był problem, a bez naczynia to wiecie rozumiecie sami). Było tu bardzo miło, przyjemnie i czas leciał niezauważalnie.
- na koniec idąc już na autobus wpadłem jeszcze do baru "Na Luzie" - no co tu dużo pisać, nazwa odpowiada atmosferze, to taki najbardziej powiedziałbym osiadły bar, nie tyle przejściowo-dworcowy co po prostu "osiedlowy" - są tu stali klienci wesoło rozmawiający z barmanką. Na ścianach tablice rejestracyjne, różne wydruki rysunków satyrycznych i żartów więc można sobie też poczytać. Aż się nie chciało wychodzić. Super bar.
Ogólnie spędziłem wesoło i przyjemnie kilka godzin na dworcu Zachodnim i w tym czasie cofnąłem się w czasie tak ze 20 lat i powspominałem przy okazji te zabawy przy lanym łódzkim gdy specjalnie się przychodziło sporo przed pociągiem a i po podróży zawsze chociaż na dwa piwa się tam wpadało. To były czasy ech...
Ubolewam nad dwoma rzeczami - że w Polsce tak bardzo ograniczone są możliwości istnienia barów z piwem na dworach, a w zamian mamy tylko bezpłciowe sieciówki z mega drogą kawą i mega drogimi kanapkami oraz kebaby.
Druga to niestety oferta piwna która jest żadna - szczytem jest Łomża/Perła,a perełką Kustosz z Łódzkich browarów. I to na dodatek wszystko tylko z butelki.
Dworcowy bar z piwem ma swoją specyfikę i różni się od "normalnego" baru - zawsze czuję tą różnicę nawet jeżeli nie umiem jej dobrze nazwać. A bardzo ją lubię.
A Wy macie jakies wspomnienia z takich barów, a może są w Waszych miejscowościach bary na/przy dworcach? Lubicie z nich spędzać czas?
Comment