W nowoczesnym budynku OVO nieopodal Galerii Dominikańskiej otworzyła się przedwczoraj firmowa knajpa browaru Pinta. Wczoraj udałem się tam na zwiad.
Wystrój - klasyka kraftowa, czyli pomieszanie z poplątaniem, co drugie krzesło z innego zestawu, ogólny bałagan i miszmasz w duchu podążania za trendami wystroju. Jednym słowem: okropieństwo. Na szczęście, jest ogródek, który (spoiler alert) jest najlepszym elementem lokalu. Wewnętrzny dziedziniec OVO to ciche, urokliwe miejsce i siedzi się tam bardzo dobrze.
Obsługa - ciężko mi coś powiedzieć, nie wchodziłem w jakieś szczególne interakcje. Piwo nalali, pieniądze wzięli
Godziny otwarcia - od 12 do 2, codziennie.
Piwo - bodajże 21 kranów, z czego około 2/3 stanowi Pinta, a resztę - piwa gościnne. Oferta bogata, ale niestety kładą ją ceny. Otóż mamy tu Pierwszą Pomoc za 11 zł (za lagera w lokalu firmowym! ), około trzech piw (typu: Atak Chmielu, Bawarka) w cenie 12 zł, ze dwa piwa za 13 zł, potem już wyżej. Za takie np. SangriAle czy jakiegoś kwacha życzą sobie już 16 zł! Są też i piwa za 19 i więcej, ale tam już nawet nie patrzyłem, co to (nie, nie były to super duper bourbon barrel aged fresh creamy raspberry RISy, ot jakieś piwka które padły ofiarą premiumizacji).
Czyli mamy tu swego rodzaju kuriozum, lokal firmowy browaru oferuje piwa w cenie nierzadko wyższej niż inne multitapy. Oczekiwałbym czegoś odwrotnego. Tak to nie bardzo widzę powód, żeby się tam udawać. Jak to celnie powiedział mój kolega: "ja rozumiem, że pewnie mają tam wysoki czynsz, stąd konieczność takich cen, ale mnie, jako konsumenta, nic to nie obchodzi".
Jedzenie - to już gwóźdź programu. Klasyczne podejście nowofalowe, czyli: dobrze, drogo, mało. Mamy w ofercie takie sztosy jak zupa serowa za 18 zł, kanapka z... czymśtam, cholera, niewyraźne zdjęcie menu mi wyszło za 19 zł. Właściwie tylko frytki za 8 zł wyglądają uczciwie. Koledzy wzięli coś z segmentu "dania główne", kosztowało to jakieś 28-29 zł, tylko się smutno zaśmali widząc, ile tego jest. Ja już sobie podziękowałem. Jakość podanych produktów ponoć była bardzo dobra, ale co z tego, skoro zaraz po zjedzeniu zaczęli kombinować, gdzie by tu iść teraz, żeby zaspokoić głód? Porcje jak dla dzieci.
Ogólnie: lokal w 100% w duchu kraftu. Dla części to pewnie będzie plus, ja nie widzę powodu żeby tam wrócić.
Wystrój - klasyka kraftowa, czyli pomieszanie z poplątaniem, co drugie krzesło z innego zestawu, ogólny bałagan i miszmasz w duchu podążania za trendami wystroju. Jednym słowem: okropieństwo. Na szczęście, jest ogródek, który (spoiler alert) jest najlepszym elementem lokalu. Wewnętrzny dziedziniec OVO to ciche, urokliwe miejsce i siedzi się tam bardzo dobrze.
Obsługa - ciężko mi coś powiedzieć, nie wchodziłem w jakieś szczególne interakcje. Piwo nalali, pieniądze wzięli
Godziny otwarcia - od 12 do 2, codziennie.
Piwo - bodajże 21 kranów, z czego około 2/3 stanowi Pinta, a resztę - piwa gościnne. Oferta bogata, ale niestety kładą ją ceny. Otóż mamy tu Pierwszą Pomoc za 11 zł (za lagera w lokalu firmowym! ), około trzech piw (typu: Atak Chmielu, Bawarka) w cenie 12 zł, ze dwa piwa za 13 zł, potem już wyżej. Za takie np. SangriAle czy jakiegoś kwacha życzą sobie już 16 zł! Są też i piwa za 19 i więcej, ale tam już nawet nie patrzyłem, co to (nie, nie były to super duper bourbon barrel aged fresh creamy raspberry RISy, ot jakieś piwka które padły ofiarą premiumizacji).
Czyli mamy tu swego rodzaju kuriozum, lokal firmowy browaru oferuje piwa w cenie nierzadko wyższej niż inne multitapy. Oczekiwałbym czegoś odwrotnego. Tak to nie bardzo widzę powód, żeby się tam udawać. Jak to celnie powiedział mój kolega: "ja rozumiem, że pewnie mają tam wysoki czynsz, stąd konieczność takich cen, ale mnie, jako konsumenta, nic to nie obchodzi".
Jedzenie - to już gwóźdź programu. Klasyczne podejście nowofalowe, czyli: dobrze, drogo, mało. Mamy w ofercie takie sztosy jak zupa serowa za 18 zł, kanapka z... czymśtam, cholera, niewyraźne zdjęcie menu mi wyszło za 19 zł. Właściwie tylko frytki za 8 zł wyglądają uczciwie. Koledzy wzięli coś z segmentu "dania główne", kosztowało to jakieś 28-29 zł, tylko się smutno zaśmali widząc, ile tego jest. Ja już sobie podziękowałem. Jakość podanych produktów ponoć była bardzo dobra, ale co z tego, skoro zaraz po zjedzeniu zaczęli kombinować, gdzie by tu iść teraz, żeby zaspokoić głód? Porcje jak dla dzieci.
Ogólnie: lokal w 100% w duchu kraftu. Dla części to pewnie będzie plus, ja nie widzę powodu żeby tam wrócić.
Comment