Wrocław, Olszewskiego 128, Pod Strzechą

[Marusia]

Knajpa o świetnej lokalizacji - wreszcie ktoś pomyslał o "Przytułku u Marusi" - zaraz koło mojego mieszkania!

Wystrój jak na Strzechę przystało - drewno, drewniane ławy i stoły, super

Ale najlepsze na koniec - co leją? Żywiec, Warka, Warka Strong i.... Grunengolda z Palma!! Wszystkie piwa w cenie 3,5 zł za 0,5l.

Pan za barem powiedział, że nie wie, czy Grunengolda ma na stałe, bo to zależy, jak sie będzie sprzedawał. Muszę zatem chodzić tam codziennie choc na jedno

[slavoy]

Odp: "Pod Strzechą, pętla tramwajowa przy ul. Olszewskiego

Marusia napisał(a)
Grunengolda z Palma

Chyba z Belgii

[Marusia]

No właśnie, Belgia tam mi się z Palmem kojarzy, że stosuje te dwie nazwy wymiennie

[marcopolok]

A kiedy właściciel ulegnie wpływom - wiadomo kogo - i zainstaluje kijek z Lwówkiem?

[Marusia]

Ja to raczej będę się skupiać na tym , żeby utrzymał Grunengolda, który też fajnym piwkiem jest

[Marusia]

Wszystko wskazuje na to, ze w moim dzienniku piwnym silną pozycję zajmie browar Belgia.

Byłam dziś w końcu na testowaniu - firmowe szklaneczki, ale dla chętnych są również kufle, w tym litrowe - choć juz "nounejmy"

Menu jedzeniowe imponujące i niedrogo. Nawiązałam wstępny kontakt ze współwłaścicielem Nie mają za bardzo ochoty zgodzić sie na wyłączność jednego browaru (czyt.: Żywiec), więc Belgia powinna trochę poegzystować, zwłaszcza, że jest tańsza - i tu korekta mojego wcześniejszego wpisu: za 3,5 0,5 l leją właśnie Grunengolda, natomiast Warka Strong i Żywiec są za 4,5, a Warka za 4,00.

Zjazdy wrocławskie zatem oprócz mety noclegowej w Przytułku, oraz bazy imprezowej w pobliżu dworca kolejowego zyskały też pijalnię bliskoprzytułkową

[żąleną]

Marusia napisał(a)
Zjazdy wrocławskie zatem oprócz mety noclegowej w Przytułku, oraz bazy imprezowej w pobliżu dworca kolejowego zyskały też pijalnię bliskoprzytułkową

Panie i panowie, mamy kacownię! Albo zajezdnię, zależy od pory. Właśnie, od/do której czynny jest ten lokal?

Ahem... A jak by tak koleżanka z bratniej armii wyciągnęła (w sposób legalny) dla obok podpisanego szklaneczkę Grunengolda?

[Marusia]

żąleną napisał(a)
Panie i panowie, mamy kacownię! Albo zajezdnię, zależy od pory. Właśnie, od/do której czynny jest ten lokal?

Ahem... A jak by tak koleżanka z bratniej armii wyciągnęła (w sposób legalny) dla obok podpisanego szklaneczkę Grunengolda?

Mają czynne od 12.00 do ostatniego gościa - narazie.

A szklaneczkę, Żą, to najpierw dla siebie wyciagnę i pozwól, że nie tak od razu, nie bedę po pierwszej wzycią robić z siebie sępa

[Piecia]

Żą przyjacielu a możeby tak sie osobiscie pofatygować po tą szklaneczkę wszak Wrocław przecież rzut kuflem od naszych miast (też takiej nie mam ,zaraz się zapewne zrobi kolejka )

[żąleną]

Dla mnie Wrocław jest raczej rzut portfelem od Wawy...

Marusia, chyba sobie nie wyobrażasz, że pozwolę ci na wzięcie szklanki w celu wzbogacienia najpierw TWOICH zbiorów. Wrocławianie...

[Marusia]

Piecia napisał(a)
Żą przyjacielu a możeby tak sie osobiscie pofatygować po tą szklaneczkę wszak Wrocław przecież rzut kuflem od naszych miast (też takiej nie mam ,zaraz się zapewne zrobi kolejka )

daleko, czy nie, zapraszam, jak zwykle

[ppns]

Same pochwały o lokalu. Chyba się skuszę , i w najbliższy piątek
wstąpię na krótką chwilę do tego przybytku.

[Marusia]

Byłam wczoraj wieczorem zdegustować coś do jedzenia. Zamówiłam sobie krem z ziemniaków w chlebie (wiecie, taka micha wydrążona w bochenku chlebka). Pyyyyycha!!! Chlebek chrupiący, zupka z majerankiem i boczusiem, mniam, palce lizać. I to za jedyne 8 zł! Popite, naturalnie, dwoma Grunengoldami po 3,5 zł 0,5 l. Żyć, nie umierać

A miałam się odchudzać

[jerzy]

Byłem w niedzielę - REWELACJA!
Piwo - fajnie, że nie tylko "standard" z dużych browarów. Grünengolda pijałem dotychczas tylko z butelek i nawet mi na myśl nie przyszło, że się kiedyś napiję go z kija
Jedzenie - bardzo smaczne, acz tłuste. Wiadomo: "staropolskie". Porcje ogromne i tanie.

Podsumowując: na pewno będę tam bywał mimo, że knajpa jest po drugiej stronie miasta.

[Marusia]

Ponownie byłam wczoraj w towarzystwie Marcopoloka i Slavoya. Testowaliśmy kolejne potrawy i póki co na nic niesmacznego nie trafiliśmy. A nazwy w menu to czysta poezja - tam nie ma rosołu, tylko "wywar z wiejskiej kury", jak już cebulka, to "z babcinego ogródka" i tym podobne kwiatki. Skutek jest taki, że po lekturze karty dań człowiek już ma ślinotok