Knajpa na obrzeżu miasteczka akademickiego, w przyziemiu modernistycznego domu jedno/wielorodzinnego. Nie chciałbym być niesprawiedliwy, ale piwnej atmosfery raczej brakuje, coś w rodzaju lokalu dla nieco biedniejszych tzw lemingów i studentek z mniejszych miejscowości lubiących dowartościowujące "klimaty".
Piwo w butelkach, brak nalewaka. Ale jak na lubelską przeciętność, więcej niż nieźle. Lwówek: Książęce, Ratuszowy, Belg; Czarnków: Noteckie w dwóch wariantach i Eire, Jurajskie Pils, Pils z Manufaktury, Kormoran Zdrój Świętokrzyski, Czarny Kot i dwa inne wynalazki dla Dionizosa, Miłosław: Pilzner i Marcowe, oraz Komes Podwójny, Amber - Grand, Lwowskie 1715, jakiś Obołoń, do tego Oettinger, tego ostatniego, jak powiedziała pani za barem, właściciel nakazał nie sprzedawać byle komu, ale osobom znajomym i "znającym się na piwie". Ciekawe. Kiedy zamawiałem jedno z piw i pani szukała, z lodówki wyłonił się Flensburger. Co sprowokowało mnie do rozważań dotyczących tego, co tam jeszcze dla wybranych może być. Ale raczej amerykańskich piw z małych browarów nie należałoby się spodziewać.
Plusy lokalu: blisko miasteczka akademickiego, otwarty od 10. 00, więc można piwo wziąć do śniadania, jedzenie wygląda też na ciekawe, choć nie próbowałem.
Co do atmosfery: trzeba byłoby pewnie częściej bywać, żeby się zorientować, ale jakoś fascynacja piwami "niszowymi" nie współgra mi z brakiem nalewaka, z wystrojem i klientelą.
Piwo w butelkach, brak nalewaka. Ale jak na lubelską przeciętność, więcej niż nieźle. Lwówek: Książęce, Ratuszowy, Belg; Czarnków: Noteckie w dwóch wariantach i Eire, Jurajskie Pils, Pils z Manufaktury, Kormoran Zdrój Świętokrzyski, Czarny Kot i dwa inne wynalazki dla Dionizosa, Miłosław: Pilzner i Marcowe, oraz Komes Podwójny, Amber - Grand, Lwowskie 1715, jakiś Obołoń, do tego Oettinger, tego ostatniego, jak powiedziała pani za barem, właściciel nakazał nie sprzedawać byle komu, ale osobom znajomym i "znającym się na piwie". Ciekawe. Kiedy zamawiałem jedno z piw i pani szukała, z lodówki wyłonił się Flensburger. Co sprowokowało mnie do rozważań dotyczących tego, co tam jeszcze dla wybranych może być. Ale raczej amerykańskich piw z małych browarów nie należałoby się spodziewać.
Plusy lokalu: blisko miasteczka akademickiego, otwarty od 10. 00, więc można piwo wziąć do śniadania, jedzenie wygląda też na ciekawe, choć nie próbowałem.
Co do atmosfery: trzeba byłoby pewnie częściej bywać, żeby się zorientować, ale jakoś fascynacja piwami "niszowymi" nie współgra mi z brakiem nalewaka, z wystrojem i klientelą.
Comment