Hrubieszów, Dwernickiego 4d, Browar Sulewski

Collapse
X
 
  • Filtruj
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • beaviso
    Sierżant Pijalniowy Zaprawiacz
    • 2010.02
    • 215

    Hrubieszów, Dwernickiego 4d, Browar Sulewski

    Browar Sulewski odwiedziłem wkrótce po jego otwarciu, 10.09.2013. Z tej wizyty stworzyłem recenzję na portal Gastronauci.pl, którą tutaj przytaczam - i zachęcam do wizyt. Piwo bardziej dla zwolenników chmielenia. Hrubieszów = chmiel, Zamość = słód, tyle w skrócie. Bardzo ciekawe piwo Dunkel - nie jest to pierwszy lepszy kawowy sikacz, tylko wielosłodowa kompozycja do degustacji. Nie wiadomo jak będą smakowały kolejne warki, bo p. Sulewski wspomniał mi w rozmowie o zamiarze wprowadzenia korekt - goryczka ma trafić na finisz, co mnie powinno ucieszyć, choć "pils" zawsze pozostanie tylko pilsem

    Uwaga - tekst długi, a w nim mało o piwie, a więcej o jedzeniu!

    Warto napisać opinię o Browarze Sulewski, i to dobrą. Z Pomorza na Zamojszczyznę wiedzie daleka droga, ale od wielu lat pokonuję ją 2-3 razy w roku na urlop. A urlop nie może odbyć się bez drobnych przyjemności. W aspekcie piwnym te przyjemności jeszcze do niedawna nie istniały, bo oferta w tamtych rejonach woła o pomstę do nieba, liczy się masówka, niska cena i alkohol "importowany" z Ukrainy (butelki PET po piwie Chmilnyje Micne walają się wszędzie). Pierwszą gwiazdą na niebie był Browar Zamość (to będzie odrębna opinia na Gastronautach). A od września zabłysnęła druga - i niech świeci takim blaskiem jak od początku.
    Informację o planowanym otwarciu Browaru Sulewski wraz z restauracją, które nieco się odwlekało, śledziłem od kilku miesięcy i tak się szczęśliwie złożyło, że nastąpiło ono na tydzień przed moim urlopem. Pojechaliśmy z żoną do Hrubieszowa i oto co w nim zastaliśmy. W całkiem nijakej mieścinie mieszczą się zabytkowe koszary, a w nich odnowiony budynek, widać że zainwestowano w to sporo kasy (hotel, restauracja, bar piwny oczywiście z nową instalacją warzelniczą). W dniu naszej wizyty restauracja nie była czynna (jeszcze oficlajnie nie otwarta), a gości obsługiwano w całkiem zacnym barze piwnym (zaś w nim obowiązywała podobno tymczasowa karta z restauracji). Bar od restauracji różni się tym, że wystrój jest w drewnie (nie ma obrusów, żyrandoli, etc.), ale kuchnia, no i rzecz jasna piwo, były te same. Wszystko było nowe, więc o czym tu mówić... Może o drobnych smaczkach, świadczących o niebagatelnym podejściu do sprawy. Zastawa obiadowa bardzo porządna, porcelana ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich (o ile mnie oczy nie myliły - UAE), sztućce pierwsza klasa, szkło do piwa także. Młynki do pieprzu i soli nie z Ikei, tylko marki Peugeot, a ta ceni się niebagatelnie. Niby detale, ale świadczą o klasie i zamiarach.
    Czas na jedzenie. Nie mogę pozbyć się wrażenia, że niektóre pozycje z menu zostały skopiowane z Browaru Zamość. Nie stanowią bynajmniej regionalnej tradycji, więc plagiat to raczej zamierzony. Ale wykonanie już inne. Na start poszły naleśniki ze szpinakiem zapiekane w serze pleśniowym. Naleśniki nafaszerowane tak od serca. Polewa z zapieczonego sera Dor Blue trochę nijaka, ale w porównaniu z sosem roquefortowym w Restauracji Ewa Zaprasza (Top 10 Gastruonautów) inna być nie mogła. Wcześniej podano biały chleb z domowym smalcem i ogórkami - miły gest, choć nie jestem zwolennikiem takich skrajnych killerów zdrowia. Drugi starter - sałatka warzywna z aromatycznymi polędwiczkami wieprzowymi - okazała się doskonała. Świetnie przyrządzone na grillu polędwiczki, soczyste i pachnące, do tego bardzo dobry sos orzechowy, dla mnie nowy smak, którego wcześniej nie próbowałem. Wielkość sałatki pasowała do regularnego dania (to że wziąłem je na starter, to wyłącznie łakomstwo). Po naleśnikach i połowie sałatki, a do tego paru piwach, które w międzyczasie kolejno degustowałem, byłem w zasadzie syty, choć główne dopiero miało nadejść. Elegancko podane dania były jednak tego warte. Wielkość porcji - regularna (nie przytłaczająca, ale też nie mało, tak w sam raz dla zachowania balansu między estetyką a krytyką). Dla mnie golonka (bo tego dnia akurat nie było steków z wołowiny). Bardzo poprawna, co w przypadku golonki jest w moich ustach akurat komplementem (bo zdeklarowanym fanem świńskich goleni nie jestem, choć lubię je tu i ówdzie potestować i porównać). Danie żony - grillowany filet z piersi kurczaka, na życzenie bez tłuszczu, podany z ryżem i jakimś warzywnym cudem (posiłkuję się menu ze strony i internetem - była to caponata, a jest to danie z przetartych bakłażanów i pomidorów plus kilku innych dodatków). Caponata smakowała naprawdę świetnie, zjadłem niemal całą, a żona cieszyła się swoją resztą - niewyszukaną, ale za to podaną ściśle według jej życzenia, co stanowiło ewenement na skalę krajową. Do tego pachnące gałązki rozmarynu, nie pamiętam już przy którymś daniu, ale kucharz ewidentnie lubi świeże zioła.
    Pora teraz na kilka słów o piwie, bo w końcu na nie teoretycznie tam pojechałem. Trzy gatunki - pils, pszeniczne i dunkel (nazwa tego ostatniego nieco myląca, bo nie jest to lekkie ciemne piwo, tylko złożone w smaku piwo wielosłodowe o barwie typowej dla mocnego koźlaka). W mojej ocenie, w konkurencji Browar Sulewski vs. Browar Zamość, porównując warki z początku września, rezultat wypadł jednak 1:2 dla Zamościa (o tamtejszym piwie napiszę we właściwej recenzji). Sulewski będzie bardziej odpowiadał miłośnikom piwa bardziej zdecydowanie nachmielonego, o wyraźnej goryczce. Piwa są bardzo różne - pils Sulewskiego jest wyraźnie pilsem (lekkie, goryczkowe piwo), podczas gdy Jasne Zamojskie to eksplozja zbożowego posmaku z bardzo subtelnym tylko chmieleniem. Dla mnie chmielenie w Hrubieszowie jednak ciut za mocne, a jasne piwa trochę za mało treściwe - ale to są moje subiektywne upodobania. Punkt za Dunkela - wg mnie zdecydowany nr 1 w ofercie tego restauracyjnego browaru, piwo inne, ciekawe i dobre. Właściciel Browaru, z którym rozmawialiśmy na koniec wizyty, wspominał, że planuje jeszcze poeksperymentować z piwem, więc testowanie kolejnych warek przed nami - na następnym urlopie za kilka miesięcy. Mówił jeszcze o stekach - w tym dniu nie było wprawdzie polędwicy (akurat chcieliśmy przetestować, bo cena była zachęcająca - ok. 40 zł za stek 200g), ale pan Sulewski wspominał, że steki w przyszłości będą. No i ma być T-bone, a może nawet jakaś importowana wołowina.
    Obsłudze lokalu warto poświęcić osobny akapit. Serdecznie dziękujemy za życzliwy i staranny serwis w wykonaniu pani (pani, nie dziewczyny, to tak dla dokładniejszego wskazania) - uśmiech, staranność i skuteczność od początku do końca. Uwaga! Po raz pierwszy i jedyny (wyłączając nasze zaprzyjaźnione miejsce w Sasinie) moja żona otrzymała w 100% dokładnie to, o co poprosiła. A, ze względu na silne rygory dietetyczne, jej prośby są specyficzne - choć bardzo proste. Grillowanie mięsa bez tłuszczu i podanie świeżych warzyw bez oleju... Niby trudno o coś prostszego - ale, jak pokazuje życie, także nic trudniejszego. Zwykle trafiają na jej talerz mięso czy ryba "z grilla" ociekające tłuszczem i sałatki polane sosem z olejem, mimo wyraźnej i uprzejmej prośby, jakby specjalnie na złość. Jednak nie w Hrubieszowie. Danie zostało podane idealnie, a pani kelnerka była szczerze zatroskana czy aby na pewno kucharz dobrze zrealizował to, co mu przekazała. Tak, bardzo dobrze, dziękujemy!
    Na koniec porozmawialiśmy z napotkanym właścicielem o wzajemnych piwnych upodobaniach i zaopatrzyliśmy się w ładną szklankę do pszenicy. Z Browaru Sulewski wyszedłem bardzo zmęczony (łakomstwo ukarane), ale bardzo zadowolony i z mocnym postanowieniem powrotu. Na nowe warki piwa i na steki, które mają się pojawić. Tak trzymać i powodzenia!
    Wystrój oceniam na pięć gwiazdek, bo odpowiada charakterowi miejsca i jest dopracowany. No i wszystko jest nowe, jeszcze zadbane, bez taniochy - mam nadzieję, że tak pozostanie. Jedzeniu również nie mogliśmy niczego zarzucić, jak i obsłudze. Miło jest zatem przyznać najlepsze oceny. Rachunek, jak na tamtejsze strony, pewnie nie najmniejszy, ale odnosząc to do skali kraju i tego, co pochłonąłem, był absolutnie godziwy.
    Na sam koniec jeszcze jedno. Jadąc w nieznane do Hrubieszowa, nie mogłęm opędzić się od cytatu z ulubionej "Kariery Nikodema Dyzmy" (piękna scena, gdy Dyzma-Wilhelmi chciał nająć się na fordansera) - i usłyszał: "Jak na Hrubieszów, to pan może jesteś dobry, ale tu jest Warszawa - Paryż północy.") Po wszystkim okazało się, że Browar Sulewski jest bardzo dobry - i to wcale nie tylko na Hrubieszów, ale i na Polskę (a na Hrubieszów jawi się wręcz jak wyrwany z absurdu...) Polecam!

    M.
    Last edited by beaviso; 2013-10-24, 01:21.
  • fans
    Sierżant Pijalniowy Zaprawiacz
    • 2010.04
    • 195

    #2
    Ze swojej strony dodam coś dla kolekcjonerów szkła.Wszystkie rodzaje są w cenie piętnastu złotych.Co moim zdaniem jest ceną nader przyzwoitą.Byłem tam miesiąc temu, miejmy nadzieję że cena się nie zmieniła.

    Comment

    • beaviso
      Sierżant Pijalniowy Zaprawiacz
      • 2010.02
      • 215

      #3
      Refleksje po 8 miesiącach od otwarcia:
      - lager bardziej jak lager, a nie goryczkowy pils,
      - pszeniczne bez zmian, Bawaria pełną gębą, dobre,
      - dunkel jakby mniej wytrawny, chyba wcześniej miał więcej charakteru,
      - karta menu zyskała pozycje "dla ludu" typu gołąbki, pierogi... A miało być tak pięknie :P
      - zniknęło parę pozycji z menu, akurat tych, które na początku egzystencji lokalu skosztowałem i pochwaliłem, rzekomo chodzi o to żeby menu było zmienne, ale już ja dobrze wiem o co chodzi - o rentowność :P
      - dla kucharza pochwała i karny kutas zarazem - naprawdę doskonale przyrządzony i idealnie wg życzenia półkrwisty stek z polędwicy, ale podanie go wraz z gotową mieszanką warzyw Hortex z patelni (wg karty - warzywa "confit") to żenua. Najdroższe danie z karty, świetny stek, a do niego warzywka z wora? Uczucia mieszane...

      Aha, w prawie pustym lokalu na pierwsze piwo czekałem 10 minut. Albo i 15, bo najpierw zdążyłem dostać żeberka na przystawkę (no, na pewno świeżo grillowane... w mikrofali) Cholera, naprawdę mieszane uczucia.

      M.
      Last edited by beaviso; 2014-05-20, 20:13.

      Comment

      • becik
        Generał Wszelkich Fermentacji
        🍼🍼
        • 2002.07
        • 14999

        #4
        Lokal położony niedaleko trasy wylotowej na Chełm. Lokal to za mało powiedziane, świetnie wykorzystane i zaadoptowane kasyno wojskowe z dość sporym terenem wokół, gdzie można też i bez problemu zaparkować auto. W budynku mieści się hotel ale my skorzystaliśmy z agroturystyki dosłownie vis a vis browaru po drugiej stronie ulicy (mają własne stajnie, chętni mogą sobie pojeździć konno).
        W browarze akurat trwało wesele na piętrze, tak więc sala na parterze przy barze jak najbardziej otwarta dla pozostałych gości.
        Oprócz tego ogródek z parasolkami gdzie można palić więc skorzystaliśmy z tej opcji.
        Do ogródka kelnerzy nie chodzą, potrawy i piwo trzeba zamawiać przy barze i samemu odbierać. Na wynos też nie podają piw w firmowym szkle (bo znikają).
        W ofercie piwnej na dzień wizyty czyli 02.08 były dostępne 4 piwa, pszeniczne, lager, ciemne i pils. Pils był sprzedany jako piwo Okazjonalne (na nalewaku figurowała taka nazwa). Pod szyldem Okazjonalne będą dostępne inne piwa, z tego co się dowiedziałem we wrześniu będzie Marcowe. Smaki samych piw będę opisywać w piwo-konkretnie więc tu już sobie daruję. Piwa można zakupić na wynos w butelkach 0.5l lub w beczkach 5l.
        Nie ma możliwości zakupu na wynos piwa Okazjonalnego.
        Kuchnia bardzo dobra, spróbowana golonka oraz wątróbki drobiowe w winie. Cenowo w porównaniu z Warszawą bardzo przystępnie (golonka 27 zł, wątróbka chyba 18 zł) choć jak rozmawiałem z Panią, u której spaliśmy to na hrubieszowskie warunki niskimi one nie są.
        Obsługa bardzo miła, sympatyczna.

        Ogólnie super miejsce, można dobrze zjeść i wypić, gdyby nie odległość zaglądałbym częściej
        Gdybyśmy nie mieli Warszawy w Generalnym Gubernatorstwie, to nie mielibyśmy 4/5 trudności, z którymi musimy walczyć. Warszawa jest i pozostanie ogniskiem zamętu, punktem, z którego rozprzestrzenia się niepokój w tym kraju - Hans Frank 14.12.1943 http://zamkidwory.forumoteka.pl

        Comment

        • e-prezes
          Generał Wszelkich Fermentacji
          🥛🥛🥛🥛🥛
          • 2002.05
          • 19269

          #5
          Wg. informacji telefonicznej nowym piwem sezonowym jest koźlak alk. 7,0% vol. ekstrakt 16 Blg, który niestety już się kończy. Dziś lub jutro ma się już lać kolejne specjalne, czyli APA.

          Comment

          • e-prezes
            Generał Wszelkich Fermentacji
            🥛🥛🥛🥛🥛
            • 2002.05
            • 19269

            #6
            Browar robi od wczoraj big promocje na swoje piwa. Na FB niechętnie, acz potwierdzili chęć wysyłki kartonu piwa. Ceny bajkowe, wręcz...

            Comment

            • pebejot
              Major Piwnych Rewolucji
              🥛🥛🥛🥛🥛🥛
              • 2010.01
              • 1575

              #7
              Restauracja jest czynna w godzinach 13.00 - 22.00, ale jeśli pojawią się pierwsi goście to otwierają wcześniej.
              Na początku marca w ofercie były cztery piwa: Lager, Weizen (7 zł), APA (9 zł) i Dunkel (6 zł).
              Na wynos wszystkie piwa dostępne w butelkach 0,5 l. z dedykowanymi etykietami, oraz w pięciolitrowych KEG-ach.
              Komplet etykiet można kupić za 10 zł, firmowe podstawki są bezpłatne.

              Comment

              • Pancernik
                Pułkownik Chmielowy Ekspert
                🥛🥛🥛🥛🥛
                • 2005.09
                • 9793

                #8
                Zawinąłem tam w miniony czwartek "nieco" nadkładając drogi.
                Obiekt robi wrażenie, o którym pisali beaviso (wyrwany z absurdu) i becik (świetny obiekt, dawne kasyno koszar carskich).
                Z zewnątrz wygląda rewelacyjnie, w środku jest część restauracyjna (białe obrusy, etc.), sala bankietowa i część "pubowo-browarowa", na piętrze hotel.
                Byłem w części "browarowej" już o 12:00 (napisane "jak byk" - od 13:00), ale przemiła pani nie widziała problemu, aby głodnego wędrowca nakarmić .
                Siedziałem sobie samiuteńki, gapiąc się na błyszczące jak... wiadomo co, miedziane kadzie (KS). W tej części drewniane stoły i krzesła, kute żyrandole i kinkiety - taki styl nieco surowy, ale wszystko ze smakiem i z materiałów wysokiej jakości.
                Zjadłem tylko sałatę Cezara, bo był upał, a ja miałem jeszcze drogę przed sobą. Porcja bardzo obfita, świeżo przygotowana, smaczna. Bardzo eleganckie i czyste toalety .
                Piwo wziąłem na wynos, dostałem je w bardzo zgrabnym, firmowym czteropaku. Gdybym MUSIAŁ się do czegoś przyczepić, to... krzesła trochę twarde i brak przypraw na stolikach... .

                Comment

                • Pancernik
                  Pułkownik Chmielowy Ekspert
                  🥛🥛🥛🥛🥛
                  • 2005.09
                  • 9793

                  #9
                  UWAGA-UWAGA.
                  Zgodnie z prośbą, stosowny pokal nabyłem.
                  Ale... wyczyściłem skrzynkę PW i... za bardzo nie pamiętam, komu...
                  Szczęśliwy potencjalny właściciel pokala proszony o ponowne zgłoszenie na PW .

                  Comment

                  • e-prezes
                    Generał Wszelkich Fermentacji
                    🥛🥛🥛🥛🥛
                    • 2002.05
                    • 19269

                    #10
                    Nie wiem czy nie Beerek62.

                    Comment

                    • Pancernik
                      Pułkownik Chmielowy Ekspert
                      🥛🥛🥛🥛🥛
                      • 2005.09
                      • 9793

                      #11
                      Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika e-prezes Wyświetlenie odpowiedzi
                      Nie wiem czy nie Beerek62.
                      Tajes! Dzięki za "indykację" .

                      Comment

                      • beaviso
                        Sierżant Pijalniowy Zaprawiacz
                        • 2010.02
                        • 215

                        #12
                        Piwo wyśmienite (choć brakowało tego dnia Pilsa i Weizena!), ale obsługa najgorsza z możliwych. Nie dość, że nieporadna, to leniwa i bezdennie tępa. Ostre słowa, ale takie się należą.

                        W pustym lokalu zajęliśmy w czwartkowy wieczór ok. 19 jedyny stolik w 4 osoby, po kwadransie pojawiła się jeszcze jakaś para, usiadła niedaleko. Zostaliśmy totalnie zignorowani przez panią, która nie radziła sobie z obsługą niemal pustego baru (stało przy nim 2 czy 3 panów przez chwilę). O karty musieliśmy się upomnieć, piwo przynieśliśmy sobie sami z baru (czekając i przy nim dobre kilka minut), a zamówienia nigdy nie udało nam się złożyć... Złożyliśmy jedynie karty i czekaliśmy aż pani do nas podejdzie. Nie wiem, może w Hrubieszowie należy chrząkać, pstrykać palcami, wołać na kelnerkę. My tak nie potrafimy. Pani spojrzeń unikała, nas też. W końcu, kwitując to na wesoło, udaliśmy się do baru - co najmniej 30 minut po wejściu do pustego lokalu - żeby zapłacić za te dwa piwa i kupić kilka na wynos. Na pytanie o najbliższą stację Orlen, na której moglibyśmy zaspokoić głód hot-dogami nie otrzymaliśmy satysfakcjonującej odpowiedzi. "Aluzju nie paniała". Restauracji z taką obsługą ze świecą szukać. Pani kompletnie pomyliła swoje role, to było tak beznadziejnie żenujące doświadczenie, że nigdy jeszcze nawet zbliżonego nie udało mi się przeżyć. Na tyle beznadziejne, że pomimo zawiedzionych nadziei i burczenia w brzuchu przyjąłem je na wesoło. Panie Sulewski, jeśli Pan to kiedyś przeczyta, to proszę zastanowić się nad doborem personelu na salę. Pani pracująca 01.09.2016 w godz. wieczornych nie nadaje się do swojej roli. Cztery osoby przyjechały do pustego lokalu porządnie się posilić, a wyszła z tego pizza w Łaszczowie.

                        M.

                        P.S. Noszenie dań z kuchni do restauracji (pubu) przez korytarz hotelowy vis a vis wejścia do budynku chyba nie stanowi właściwej trasy żywności wg norm sanitarnych? A taką drogą docierają. Aha, dostrzegłem jedzenie, bo para, która przyszła po nas doczekała się natychmiastowej obsługi. Nie wiem, widocznie byliśmy niewidoczni. Dziwne, bo na początku przywitaliśmy się w barze, anonsując zamiar odbioru kegów pozostawionych tam przez p. Sulewskiego po telefonie od zaprzyjaźnionego z nami znanego kolekcjonera z Gdańska. Na szczęście nie wracaliśmy z tymi kegami od razu do Gdańska, głodni, bo nocowaliśmy "tylko" 50 km od Hrubieszowa, a po drodze trafiliśmy jakąś pizzerię.
                        Last edited by beaviso; 2016-09-12, 23:21.

                        Comment

                        • beaviso
                          Sierżant Pijalniowy Zaprawiacz
                          • 2010.02
                          • 215

                          #13
                          Boże, co za porażka, nigdy czegoś podobnego nie przeżyłem, musiałem jechać aż do Hrubieszowa żeby uwierzyć, że takie rzeczy się jeszcze zdarzają. I to piszę ja, autor pierwszego postu w tym wątku, jakże odmiennego.

                          Comment

                          • leona
                            D(r)u(c)h nieuchwytny
                            • 2009.07
                            • 5853

                            #14
                            Dotacja skonsumowana, dopłaty do zatrudnienia i stworzenia miejsc pracy rozliczone, okres rozliczeniowo-kontrolny dawno się skończył, a klient to może mu skoczyć tam gdzie pan może pana Sulewskiego w dupę pocałować.

                            Comment

                            • keto
                              Porucznik Browarny Tester
                              • 2009.07
                              • 388

                              #15
                              Niestety muszę potwierdzić słowa Beaviso odnośnie obsługi, taką sytuację mieliśmy co najmniej 2 razy. Razem z żoną zaglądamy tam dość często (mamy blisko).
                              Pozdrawiam
                              Artur

                              Comment

                              Przetwarzanie...
                              X