Wrażenia całkiem pozytywne
Po wejściu do lokalu wita nas przeszklona leżakownia. Dwie główne sale znajdują się poziom wyżej. Na jednej jest dość skromnych rozmiarów warzelnia, długi bar, stoliki i kanapy, na drugiej tylko stoliki i scena. Jeszcze wyżej coś w rodzaju galerii. Wnętrza raczej ciemne, urozmaicone kolorowymi żyrandolami na sali barowej. W telewizorze podłączonym do głośników na sali leci coś a la Viva, na szczęście niezbyt głośno. Ogólnie lokal nowoczesny, sprawiający wrażenie, że najlepsza atmosfera będzie tutaj przy dużej ilości ludzi.
W menu tradycyjna mieszanka stylów - każdy znajdzie coś dla siebie, od żeberek po staropolsku po pizzę, a przy tym wszystko przejrzyste i człowiek nie dostaje zawrotu głowy przed wyborem. Ceny całkiem przystępne. Jedzenie podane w solidnych porcjach i bardzo smaczne. Wspomnę np. o duecie kremów: pomidorowy i z groszku zielonego w jednej misce, pół na pół, przedzielone czekoladową kreską, z grzankami. Świetny pomysł i znakomicie przyprawione danie. Poza tym stek z rekina z kupą dodatków po bardzo przystępnej cenie.
Pozytywne wrażenia piwne opiszę w Piwo-konkretnie. Ceny: jasne 7 zł za 0,5, ciemne i pszeniczne 7,5. Dostępne też pojemności 0,3 i 1 l. Podane w szkle z firmowym logo (ja akurat piłem ze szklanki, ale ponoć mają też kufle - nie widziałem ich, bo to dla mnie naczynie nienadające się do picia piwa) i takiż wafel. Na jego drugiej stronie krótki zarys historii browarnictwa zamojskiego.
Świetna informacja! W kwietniu, podczas urlopu, na pewno odwiedzę ten lokal i podzielę się wrażeniami. Wcześniej nie, bo do Zamościa mam jedyne 620 km Miła niespodzianka na tej piwnej pustyni, gdzie w lokalach królują koncerny (i od biedy, niestety cienka, Perełka), a poza nimi gust (i kieszeń) niewybrednych konsumentów od lat podbija masowo przemycane Chmilnyje Micne w litrowych PET-ach.
A cóż to, nie ma browarbizowiczów w Zamościu i okolicach? Wnioskuję, nie ma, bo nie uwierzę, że są, a jeszcze nie odwiedzili. Mogli co prawda być i nie podzielić się wrażeniami, jakiekolwiek by one nie były - ale to też trudno mi pojąć.
Ja na pewno napiszę, co w browarze słychać po drugiej wizycie, w kwietniu. Choć do Zamościa mam ponad stówę.
Ja mam jakieś 270 km, ale mam chytry plan nieco "zaokrąglonego" przejazdu na przełomie marca i kwietnia do Ustrzyk Dolnych - chcę "zawinąć" do Lublina i Zamościa, wiadomo, po co... .
A cóż to, nie ma browarbizowiczów w Zamościu i okolicach?
No nie wiem? Ale jeśli zapytasz czy są na browarbizie zamościanie, to powiem są!
Z rozmowy z przemiłą panią piwowar wywnioskowałem, że chciałaby wprowadzić inne piwa niż "święta trójca" ale... Koźlak, raczej na okres zimowy. Natomiast w najbliższym czasie miałoby to być marcowe. Kiedy? Nie wiadomo? Szef pewnie wie.
Ciekawostką jest to, że druga warka Zamojskiego Jasnego jest mocniej chmielona i niestety klienci mówią, że za gorzka. Dla mnie jest to piwo na poziomie IBU <20, niemal bez goryczki, aż ciekawi mnie jakie było to pierwsze?
Z sześciu tankofermentorów aktualnie pod parą są dwa. Czyli szału nie ma, 2/3 mocy stoi odłogiem.
Kuchnia w porządku. Można zjeść od 13 zł (schabowy) do kilkudziesięciu. Codziennie do 17tej jest zestaw dnia, zupa plus drugie za 15 zł. Bardzo mi to pasi bo to takie polskie polendne menu.
Piwo dobre, może nawet bardzo dobre ale zartomatuję przy kolejnej wizycie.
Ciekawostką jest to, że druga warka Zamojskiego Jasnego jest mocniej chmielona i niestety klienci mówią, że za gorzka. Dla mnie jest to piwo na poziomie IBU <20, niemal bez goryczki, aż ciekawi mnie jakie było to pierwsze?
Kurde takie newsy zawsze mnie smucą. W sumie to trochę kuriozalna sprawa, klienci chcą piwa jasnego ale absolutnie nie tolerują najmneijszej goryczy...nic dziwnego dlaczego piwo z sokiem i miodem tu u nas szał.
Ciekawostką jest to, że druga warka Zamojskiego Jasnego jest mocniej chmielona i niestety klienci mówią, że za gorzka. Dla mnie jest to piwo na poziomie IBU <20, niemal bez goryczki, aż ciekawi mnie jakie było to pierwsze?
To żart jakiś? W Bielsku-Białej w Miejskim też klienci narzekali na goryczkę, ale tam było spokojnie powyżej trzydziestki IBU.
Jasne jest naprawdę dobrym piwem tyle, że nie pilsem (co bardzo wyraźnie podkreśliła pani piwowar). Mi najbardziej przypomina Monachijskie Dagome warzone w Czenstochovii.
Nie ma tego złego... W rozmowie nie padł TEN typowy, polski, jak świerzop i dzięcielina styl piwa
Ciekawostką jest to, że druga warka Zamojskiego Jasnego jest mocniej chmielona i niestety klienci mówią, że za gorzka.
Dzięki leona za tę wiadomość. Chociaż raczej powinienem być na ciebie zły, bo teraz oto chcąc zdążyć przed końcem obecnej warki i nastaniem trzeciej, prawdopodobnie mniej chmielonej, trzeba by się wybrać w najbliższym czasie, nie dopiero w kwietniu. A z tym może być problem, jeśli się wydaje pieniądze jeszcze niezarobione...
W moim pierwszym poście tutaj zapomniałem wspomnieć o jednej rzeczy, która bardzo mi się podoba. W menu nie ma żadnych przedmów, słów wstępnych i wprowadzeń; nie ma opisów poszczególnych piw, z których wynika, że wszystkie są takie same; nie ma bajek o długich wieczorach piwowara przy namyśle nad recepturami oraz o tym, że piwo trafia do rozlewu tylko wtedy, gdy jest godne ust klientów. Jest na odwrocie wafla skromnie opisana (bo może skromna?...) historia piwowarstwa zamojskiego, podsumowana jakże sympatycznym - szczególnie dla zamościan zapewne - zdaniem "Piwowarstwo wróciło do Zamościa".
Comment