Wybraliśmy się wczoraj z Mikołajem do PDSL.
To moja pierwsza wizyta w tym lokalu - troszkę trzeba poszpiegować - takie cudowne połączenie przyjemności piwnej z wizytacją u konkurencji
Było dobrze, popłynęliśmy z Mikołajem aż miło, a dodatkowo dołaczył do nas Mason i też walczył dzielnie - wyszliśmy jako jedni z ostatnich.
Teraz o lokalu. Oceniam jako normalny piwny klient.
Przestronny, i mimo, że w suterenie, to z wysokim stropem – dobrze z racji lepszej wentylacji, choć niższy dałby większą przytulność.
Wystrój piwny, mi pasuje, może zbyt dużo kapslowej pstrokacizny ściennej. Genialna ścieżka świetlna Jacka Danielsa. Ciekawe lustrzane odbicie nazwy. Ładnie eksponowane butelki w lodówkach – przyciągają wzrok i kuszą. O wyborze lanych nie ma co pisać – nie ma innego takiego miejsca w Warszawie – przynajmniej do czerwca . Ceny nadal dobre. Muzyka na moje ucho właściwa, żadnej rąbanki, zresztą w miejscu gdzie siedzieliśmy była dość cicha. Minusem jest brak kuchni – niestety po 3 piwach muszę coś zjeść – obżarliśmy się z musu serkami, śmierdzącymi suszonymi rybkami, spleśniałymi kiełbaskami i czerstwym chlebkiem – wszystko bardzo dobre.
PDSBaru trafiła nam się Joanna ( fanka Purca ). Moim zdaniem przesympatyczna istota, wiedzy piwnej nie sprawdzałem. Joanno, lubimy Cię.
Pogadaliśmy sobie też miło przy piwku z szefem Michałem – wnioski pozytywne – nic tak dobrze nie zrobi warszawskim piwoszom, jak zdrowa konkurencja, a w stolicy jest miejsce na 10 multitapów i 4 czeskie baszty, gdyż dalej to piwna pustynia.
Sławek
PS. Chyba już jestem za stary na takie chlanie - to takie przemyslenie po dzisiejszym ranku
To moja pierwsza wizyta w tym lokalu - troszkę trzeba poszpiegować - takie cudowne połączenie przyjemności piwnej z wizytacją u konkurencji
Było dobrze, popłynęliśmy z Mikołajem aż miło, a dodatkowo dołaczył do nas Mason i też walczył dzielnie - wyszliśmy jako jedni z ostatnich.
Teraz o lokalu. Oceniam jako normalny piwny klient.
Przestronny, i mimo, że w suterenie, to z wysokim stropem – dobrze z racji lepszej wentylacji, choć niższy dałby większą przytulność.
Wystrój piwny, mi pasuje, może zbyt dużo kapslowej pstrokacizny ściennej. Genialna ścieżka świetlna Jacka Danielsa. Ciekawe lustrzane odbicie nazwy. Ładnie eksponowane butelki w lodówkach – przyciągają wzrok i kuszą. O wyborze lanych nie ma co pisać – nie ma innego takiego miejsca w Warszawie – przynajmniej do czerwca . Ceny nadal dobre. Muzyka na moje ucho właściwa, żadnej rąbanki, zresztą w miejscu gdzie siedzieliśmy była dość cicha. Minusem jest brak kuchni – niestety po 3 piwach muszę coś zjeść – obżarliśmy się z musu serkami, śmierdzącymi suszonymi rybkami, spleśniałymi kiełbaskami i czerstwym chlebkiem – wszystko bardzo dobre.
PDSBaru trafiła nam się Joanna ( fanka Purca ). Moim zdaniem przesympatyczna istota, wiedzy piwnej nie sprawdzałem. Joanno, lubimy Cię.
Pogadaliśmy sobie też miło przy piwku z szefem Michałem – wnioski pozytywne – nic tak dobrze nie zrobi warszawskim piwoszom, jak zdrowa konkurencja, a w stolicy jest miejsce na 10 multitapów i 4 czeskie baszty, gdyż dalej to piwna pustynia.
Sławek
PS. Chyba już jestem za stary na takie chlanie - to takie przemyslenie po dzisiejszym ranku
Comment