Ponieważ byliśmy wczoraj z Asią "w okolicy" to podeszliśmy zobaczyć co też się dzieje na Lipowej i ... spotkaliśmy Panią Teresę na spacerze z Kaśką.
Przychodzi w zimie codziennie w miejsce po "Rybitwie", by dokarmiać stadko gołębi (które zawsze dokarmiała zimą, gdy lokal jeszcze istniał), które nie zważywszy że lokalu nie ma ciągle tam przylatuje.
U Pani Teresy wszystko dobrze - jest na emeryturze, podkurowała nadwątlone ciężką pracą i nerwami zdrowie, wychodzi z psami, leniuchuje, dwa razy była w Angli u Roberta i generalnie przynajmniej na razie nie zamierza otwierać "Rybitwy bis".
Tylko tak trochę się łezka kręci w oku wspominając biesiady "u Teresy"
Poznalibyście teraz ten teren?:
Przychodzi w zimie codziennie w miejsce po "Rybitwie", by dokarmiać stadko gołębi (które zawsze dokarmiała zimą, gdy lokal jeszcze istniał), które nie zważywszy że lokalu nie ma ciągle tam przylatuje.
U Pani Teresy wszystko dobrze - jest na emeryturze, podkurowała nadwątlone ciężką pracą i nerwami zdrowie, wychodzi z psami, leniuchuje, dwa razy była w Angli u Roberta i generalnie przynajmniej na razie nie zamierza otwierać "Rybitwy bis".
Tylko tak trochę się łezka kręci w oku wspominając biesiady "u Teresy"
Poznalibyście teraz ten teren?:
Comment