Wczoraj po wizycie u Ahumby włączył mi się tradycyjny szwędacz. Po dojściu z buta do wiaduktu na Powstańców Śląskich postanowiłem przejchać się jednotorową linią tramwajową na Boernerowo. Przystanek przed pętlą z tramwaju wygonił mnie widok pięknej knajpki.
Od razu na myśl przyszła mi Rybitwa. Choć wiadomo, iż wspomnianej nic już nie zastąpi, to owa knajpa (chyba bez nazwy) ma wiele z nią wspólnego. Po pierwsze sama konstrukcja obiektu i jego wielkość. Po drugie pani bufetowa - widać od początku, że baba z charakterem (i bejsbolem pod ladą na niepokornych ). Po trzecie przekrój klientów, czyli miescowi kolesie w średnim wieku, stanowiący stałą klientelę i spora rzesza rowerzystów powracających z niedalekich lasów. Nie zauważyłem za to żadnych studentów z pobliskiego WAT-u. Jakies niepijące pokolenie żołnierzy nam rośnie - niedobrze . Lokal dysponuje całkiem sporym ogródkiem - ławy i ławki "browarowe", a za popielniczki służą puszki po orzeszkach. Choć od ulicy odgradza tam tylko płot i tor tramwajowy, to z racji tego, że jest to już praktycznie warszawski koniec świata, jest tam dość cicho. Właściwie w tym miejscu już powoli zaczyna się las i lokal leży na jego skraju.
Do picia mamy Belfast zwykły zielony po 4 PLN, poza tym nibyKrólewskie i Tyskie.
Zdecydowanie wpadnę tam w najbliżym czasie na dokładniejsze oględziny i więcej niż jedno piwo, a że samemu kiepsko się siedzi w takiej knajpie, to może są jacyś chętni na wizytację po 16-tym października?
Dojazd autobusami 105 109 122 203 310 406 523 nocny 601 i oczywiście tramwaj 20.
Od razu na myśl przyszła mi Rybitwa. Choć wiadomo, iż wspomnianej nic już nie zastąpi, to owa knajpa (chyba bez nazwy) ma wiele z nią wspólnego. Po pierwsze sama konstrukcja obiektu i jego wielkość. Po drugie pani bufetowa - widać od początku, że baba z charakterem (i bejsbolem pod ladą na niepokornych ). Po trzecie przekrój klientów, czyli miescowi kolesie w średnim wieku, stanowiący stałą klientelę i spora rzesza rowerzystów powracających z niedalekich lasów. Nie zauważyłem za to żadnych studentów z pobliskiego WAT-u. Jakies niepijące pokolenie żołnierzy nam rośnie - niedobrze . Lokal dysponuje całkiem sporym ogródkiem - ławy i ławki "browarowe", a za popielniczki służą puszki po orzeszkach. Choć od ulicy odgradza tam tylko płot i tor tramwajowy, to z racji tego, że jest to już praktycznie warszawski koniec świata, jest tam dość cicho. Właściwie w tym miejscu już powoli zaczyna się las i lokal leży na jego skraju.
Do picia mamy Belfast zwykły zielony po 4 PLN, poza tym nibyKrólewskie i Tyskie.
Zdecydowanie wpadnę tam w najbliżym czasie na dokładniejsze oględziny i więcej niż jedno piwo, a że samemu kiepsko się siedzi w takiej knajpie, to może są jacyś chętni na wizytację po 16-tym października?
Dojazd autobusami 105 109 122 203 310 406 523 nocny 601 i oczywiście tramwaj 20.
codz. 10:30-1:00
facebook
Comment