Aż dziwne, że ten browar jeszcze nie został opisany na forum.
Działający (podobno) od 2021 roku obiekt to dziwaczny twór browaru restauracyjnego, połączonego ze stacją benzynową, zlokalizowany przy skrzyżowaniu dróg w miejscowości Dziekanowice, kilkanaście kilometrów od Wieliczki.
Z całą pewnością jest to peryferyjne miejsce, ale z dobrym dojazdem dla osób niezmotoryzowanych.
Z Krakowa Głównego dojeżdżamy pociągiem aglomeracyjnym kolei Małopolskich do Wieliczki (ostatnia stacja Rynek Kopalnia), a następnie łapiemy mikrobus, uruchamiany również przez Koleje Małopolskie, którym jedziemy do miejscowości Dziekanowice.
Docierają tam linie A8, A9 i A17. Przejazd trwa kilkanaście minut, bilet zakupiony u kierowcy kosztuje 5 zł. Przystanek jest niemal pod samym browarem przy rondzie.
Dwupoziomowa restauracja ma dwie sale.
Na dole jest warzelnia, bar, trzy małe stoliki, na górze znacznie więcej miejsca i dużo przyjemniej.
Ponadto ogródek z parasolami na betonie i stacja benzynowa, do której prowadzą rozsuwane drzwi z lokalu.
Ciekawostka - piwo na wynos można kupić wyłącznie na stacji. Jest specjalna lodówka z całą gamą ichnich piw.
Na początku sierpnia na kranach było 6 piw:
- Pils
- Marcowe
- Amerykańska Pszenica /na zdjęciu z jedzeniem/
- Miodowe
- Bursztyn
- Porter
Pils, Marcowe, Pszenica i Miodowe w cenie 10 zł za pół litra. Bursztyn kosztuje 11, a Porter 18 zł, również za półlitrowe.
Piwa na wynos jeszcze tańsze - od 8 do 13 zł.
Ceny więc rewelacyjne, gorzej z jakością.
Jako "dobre" można uznać Pils i Pszeniczne. Marcowe jak nie marcowe, tylko ciężki belgijski ALE.
Miodowe to ulepek, a Bursztyn to tak naprawdę nie wiadomo czym właściwie jest.
Portera piłem w butelce, niestety słodkość zabiła całą esencję.
W karcie menu są tylko nazwy piw, nie ma żadnych parametrów ani opisów. Obsługa też niewiele wie.
Nie ma ani firmowego szkła, ani podstawek i żadnych innych gadżetów.
Kuchnia też nie zachwyca.
Są zakąski, zupy, dania główne i burgery.
Ceny umiarkowane.
Z "zakąsek" zamówiliśmy oscypka z wędzonym boczkiem za 25 zł i tatar wołowy z oliwą truflową za 39 zł.
Dania ok, z tym że oscypek bardzo twardy.
Jak przyszła pora na coś konkretniejszego to przyszło też rozczarowanie.
Ja wybrałem "Flaki po Polsku" za 22 zł - niejadalne, bez wyrazu, niedoprawione i nudne jak flaki z olejem.
Kolega, entuzjasta i znawca golonek zamówił "golonko pieczone" (49 zł) i nie dojadł i to chyba pierwszy raz w życiu.
Lokal czynny codziennie od 11:00 do 21:00 (piątki i soboty do 22:00)
Działający (podobno) od 2021 roku obiekt to dziwaczny twór browaru restauracyjnego, połączonego ze stacją benzynową, zlokalizowany przy skrzyżowaniu dróg w miejscowości Dziekanowice, kilkanaście kilometrów od Wieliczki.
Z całą pewnością jest to peryferyjne miejsce, ale z dobrym dojazdem dla osób niezmotoryzowanych.
Z Krakowa Głównego dojeżdżamy pociągiem aglomeracyjnym kolei Małopolskich do Wieliczki (ostatnia stacja Rynek Kopalnia), a następnie łapiemy mikrobus, uruchamiany również przez Koleje Małopolskie, którym jedziemy do miejscowości Dziekanowice.
Docierają tam linie A8, A9 i A17. Przejazd trwa kilkanaście minut, bilet zakupiony u kierowcy kosztuje 5 zł. Przystanek jest niemal pod samym browarem przy rondzie.
Dwupoziomowa restauracja ma dwie sale.
Na dole jest warzelnia, bar, trzy małe stoliki, na górze znacznie więcej miejsca i dużo przyjemniej.
Ponadto ogródek z parasolami na betonie i stacja benzynowa, do której prowadzą rozsuwane drzwi z lokalu.
Ciekawostka - piwo na wynos można kupić wyłącznie na stacji. Jest specjalna lodówka z całą gamą ichnich piw.
Na początku sierpnia na kranach było 6 piw:
- Pils
- Marcowe
- Amerykańska Pszenica /na zdjęciu z jedzeniem/
- Miodowe
- Bursztyn
- Porter
Pils, Marcowe, Pszenica i Miodowe w cenie 10 zł za pół litra. Bursztyn kosztuje 11, a Porter 18 zł, również za półlitrowe.
Piwa na wynos jeszcze tańsze - od 8 do 13 zł.
Ceny więc rewelacyjne, gorzej z jakością.
Jako "dobre" można uznać Pils i Pszeniczne. Marcowe jak nie marcowe, tylko ciężki belgijski ALE.
Miodowe to ulepek, a Bursztyn to tak naprawdę nie wiadomo czym właściwie jest.
Portera piłem w butelce, niestety słodkość zabiła całą esencję.
W karcie menu są tylko nazwy piw, nie ma żadnych parametrów ani opisów. Obsługa też niewiele wie.
Nie ma ani firmowego szkła, ani podstawek i żadnych innych gadżetów.
Kuchnia też nie zachwyca.
Są zakąski, zupy, dania główne i burgery.
Ceny umiarkowane.
Z "zakąsek" zamówiliśmy oscypka z wędzonym boczkiem za 25 zł i tatar wołowy z oliwą truflową za 39 zł.
Dania ok, z tym że oscypek bardzo twardy.
Jak przyszła pora na coś konkretniejszego to przyszło też rozczarowanie.
Ja wybrałem "Flaki po Polsku" za 22 zł - niejadalne, bez wyrazu, niedoprawione i nudne jak flaki z olejem.
Kolega, entuzjasta i znawca golonek zamówił "golonko pieczone" (49 zł) i nie dojadł i to chyba pierwszy raz w życiu.
Lokal czynny codziennie od 11:00 do 21:00 (piątki i soboty do 22:00)
Comment