Restauracja "Herbowa", ul. Władysława Łokietka
Po powyższej niezbyt udanej wizycie w dawnej stołówce postanowiłem zajrzeć jeszcze do odnowionego lokalu po dawnej "Opolance" znajdującej się prawie kilkadziesiąt metrów dalej, po drugiej stronie ulicy. Niestety znowu kolejne rozczarowanie, kolejna restauracja typu och-ach czynna od 12.00 do 24.00, w weekendy i w trakcie weselisk oczywiście dłużej. Napić się można tylko Lecha za czwórkę. Jest też kranik Grybowa, ale suchy. Według słów eleganckiego jak z żurnalu barmana czasami to piwo bywa, ale dystrybutor się nie stara.
Ech, gdzie się podziała ta "Opolanka" z wyszczerbionymi kuflami i raczącą się piwem Piastowskim połową mego osiedla, w środku tegoż przybytku, w ogródku przed i na podwórkach za. A jak nie daj Boże piwa zabrakło, to obsługa na wózku beczkę przywoziła z odległego o ok. 300 m browaru... Ech...
No i to na razie tyle z bieżącego patrolu. Ciąg dalszy może kiedyś nastąpi.
Po powyższej niezbyt udanej wizycie w dawnej stołówce postanowiłem zajrzeć jeszcze do odnowionego lokalu po dawnej "Opolance" znajdującej się prawie kilkadziesiąt metrów dalej, po drugiej stronie ulicy. Niestety znowu kolejne rozczarowanie, kolejna restauracja typu och-ach czynna od 12.00 do 24.00, w weekendy i w trakcie weselisk oczywiście dłużej. Napić się można tylko Lecha za czwórkę. Jest też kranik Grybowa, ale suchy. Według słów eleganckiego jak z żurnalu barmana czasami to piwo bywa, ale dystrybutor się nie stara.
Ech, gdzie się podziała ta "Opolanka" z wyszczerbionymi kuflami i raczącą się piwem Piastowskim połową mego osiedla, w środku tegoż przybytku, w ogródku przed i na podwórkach za. A jak nie daj Boże piwa zabrakło, to obsługa na wózku beczkę przywoziła z odległego o ok. 300 m browaru... Ech...
No i to na razie tyle z bieżącego patrolu. Ciąg dalszy może kiedyś nastąpi.