W odbudowanym częściowo zamku w Tykocinie jest sobie restauracja z litewskim piwem i kwasem chlebowym z beczki. Nie pamiętam dokładnie, jak się nazywa, może po prostu "Restauracja Zamek". Sam zamek należy do prywatnego właściciela (i jest zresztą na sprzedaż za 12 mln), który postawił go w zasadzie od zera na podstawie opinii znawców, bo żadne plany się nie zachowały. Za 10 czy 20 zł (może 10 od osoby) po obiekcie oprowadzi nas przewodnik będący nieco niższą i bezokularową wersją Komara Pafnucego.
Dwa nalewaki, niestety trafiłem tylko na jasnego Svyturysa, ciemny Gubernijos miał dojechać następnego dnia, kwasu też akurat nie było. Oba piwa za 8 zł. Svyturys (wg napisu na nalewaku "Ekstra") - pyszny, pełny, słodowy lager. Może był świeżuśki, w każdym razie wchodził jak nóż w dwuacetyl, tfu, w masło. Ceny wydaje mi się umiarkowane, ale wegetarianie nie poszaleją. I tak nie byłem specjalnie głodny, więc wziąłem opiekane ziemniaki za 5 zł, dobrze przyprawione i pikantne. Moja połowica zamówiła dziczyznę za chyba 22 zł, ponoć dobra.
Klimat nie jest knajpiany, wszak to restauracja, ale atmosfera (ach, ta mityczna atmosfera) jest miła, bez jakiegoś zadęcia, a przy dobrej pogodzie można klapnąć na dziedzińcu pod parasolami w zupełnie już niezobowiązującym klimacie. Rzeczony Svyturys bił na głowę Łomżę w Tejszy koło synagogi. Może ktoś jeszcze wpadnie i potwierdzi lub zdementuje moje zachwyty.
Dwa nalewaki, niestety trafiłem tylko na jasnego Svyturysa, ciemny Gubernijos miał dojechać następnego dnia, kwasu też akurat nie było. Oba piwa za 8 zł. Svyturys (wg napisu na nalewaku "Ekstra") - pyszny, pełny, słodowy lager. Może był świeżuśki, w każdym razie wchodził jak nóż w dwuacetyl, tfu, w masło. Ceny wydaje mi się umiarkowane, ale wegetarianie nie poszaleją. I tak nie byłem specjalnie głodny, więc wziąłem opiekane ziemniaki za 5 zł, dobrze przyprawione i pikantne. Moja połowica zamówiła dziczyznę za chyba 22 zł, ponoć dobra.
Klimat nie jest knajpiany, wszak to restauracja, ale atmosfera (ach, ta mityczna atmosfera) jest miła, bez jakiegoś zadęcia, a przy dobrej pogodzie można klapnąć na dziedzińcu pod parasolami w zupełnie już niezobowiązującym klimacie. Rzeczony Svyturys bił na głowę Łomżę w Tejszy koło synagogi. Może ktoś jeszcze wpadnie i potwierdzi lub zdementuje moje zachwyty.