Pierwszy browar na Mierzei Wiślanej zlokalizowany jest na samym końcu cyplu, trzy kilometry od granicy Federacji Rosyjskiej.
Browar restauracyjny i hotel "Four Winds Resort & SPA" został otwarty w 2019 roku.
Hasłem browaru jest "Na zachód od granicy, na północ od słońca".
Choć adres sugeruje jakoby obiekt znajdował się w Krynicy Morskiej, to jednak od centrum tej wakacyjnej miejscowości oddalony jest aż o 11 km na wschód.
Tak naprawdę mikrus usytuowano na końcu cywilizacji. Tu kończy się droga, a w telefonie pojawia się zasięg rosyjskiej sieci komórkowej i powitalny sms "Witamy w Rosji".
Jest to piękne i zaciszne miejsce, niestety trudno dostępne dla osób niezmotoryzowanych. Poza ścisłym sezonem komunikacja zbiorowa dociera tylko do centrum Krynicy, dlatego wąski parking przy obiekcie jak i drogę zastawia tabun samochodów.
Nam udało się tutaj dotrzeć bez samochodu w ostatni majowy weekend.
Mieliśmy różne opcje:
- autobus 870 do Krynicy i dalej pieszo lub rowerami
- taxi z Krynicy
- wynajęcie meleksu w Sztutowie (tam nocowaliśmy w domkach letniskowych)
Pierwsza opcja odpadała z powodu niekorzystnego rozkładu jazdy linii 870 i nie najlepszej pogody na rower.
Druga też odpadła ze względu na zaporową cenę, zaproponowaną przez chciwych taksiarzy.
Ostatecznie wynegocjowaliśmy wynajęcie meleksu na przejazd trasą: Sztutowo - Piaski (31 km w jedną stronę), trzygodzinny postój przy browarze i powrót tą samą trasą. Kwotę 200 zł podzieliliśmy na pięć osób i wyszło całkiem korzystnie.
Restauracja znajduje się na dolnym poziomie budynku. Do dyspozycji gości są drewniane stoły czteroosobowe, oraz całkiem pokaźny ogródek z parasolami.
W ostatnią majową niedzielę tuż po po kolejnym luzowaniu restrykcji związanych z koronawirusem lokal cieszył się dużą frekwencją.
Wszystkie stoliki na zewnątrz były zajęte, a w krótkim czasie szybko wypełniało się wnętrze.
Wystrój wnętrza nijaki, przypominający czeskie restauracje z lat 90-tych.
Na końcu sali jest bar z czterema nalewakami, a tuż obok miedziana warzelnia. Reszta urządzeń browaru znajduje się w podziemiach.
Jednym z elementów wystroju restauracji jest obskurne, niepodświetlone akwarium, w którym zgromadzono dwa glonojady.
Mankamentem restauracji jest męska toaleta. Składa się z trzech pisuarów i klozetu bez osobnej kabiny, przez co ustęp każdorazowo zajmuje tylko jedna osoba, zamykając kluczem drzwi od środka. Na zewnątrz tworzy się ogonek, jak na plenerowym koncercie do tojtojów.
Do wyboru mamy cztery piwa w stałej ofercie:
- Lager 5%
- Pszeniczne 5%
- APA 5%
- Koźlak 7%
W niedzielę dostępne były trzy, Pszenicznego zabrakło.
Dwa pierwsze kosztuję 8 zł za 0,3 i 11 zł za 0,5. APA i Koźlak w cenach odpowiednio: 9 i 12 zł.
Wszystkie piwa można kupić na wynos w butelkach, jednak tu podaż nie nadąża za popytem i lodówka była już opróżniona.
Piwo nalewają do firmowych szklanek. Mają też podstawki, które można bezpłatnie dostać przy barze.
Ponadto firmowe etykiety samoprzylepne do butelek, niestety bez możliwości zakupu.
Piwa nie powalają na kolana. Lager bezpłciowy, APA też bez szału, Koźlak w miarę się broni.
Całkiem lepiej prezentuje się kuchnia.
Porcje są duże, a ceny do zniesienia.
Mają własne wyroby - paprykarz, borówka, brusznica, opieńki w occie. Do kupienia na wynos w słoikach.
Ja zamówiłem zupę z lina a'la flaczki w cenie 18 zł i tatar z troci wędrownej z chlebem domowym na zakwasie za 25 zł.
Wieloosobowa obsługa lokalu (naliczyłem 6 kelnerów 3/3 + manager) profesjonalna, miła i szybko realizująca zamówienia.
Da się nawet wytrzymać zarażenie korporacyjnymi, regularnie powtarzanymi formułkami w formie retorycznych pytań: "Czy wszystko w porządku?"
Restauracja czynna codziennie w godzinach 12:00 - 20:00 (piątki i soboty do 21:00).
Zdjęcia:
Browar restauracyjny i hotel "Four Winds Resort & SPA" został otwarty w 2019 roku.
Hasłem browaru jest "Na zachód od granicy, na północ od słońca".
Choć adres sugeruje jakoby obiekt znajdował się w Krynicy Morskiej, to jednak od centrum tej wakacyjnej miejscowości oddalony jest aż o 11 km na wschód.
Tak naprawdę mikrus usytuowano na końcu cywilizacji. Tu kończy się droga, a w telefonie pojawia się zasięg rosyjskiej sieci komórkowej i powitalny sms "Witamy w Rosji".
Jest to piękne i zaciszne miejsce, niestety trudno dostępne dla osób niezmotoryzowanych. Poza ścisłym sezonem komunikacja zbiorowa dociera tylko do centrum Krynicy, dlatego wąski parking przy obiekcie jak i drogę zastawia tabun samochodów.
Nam udało się tutaj dotrzeć bez samochodu w ostatni majowy weekend.
Mieliśmy różne opcje:
- autobus 870 do Krynicy i dalej pieszo lub rowerami
- taxi z Krynicy
- wynajęcie meleksu w Sztutowie (tam nocowaliśmy w domkach letniskowych)
Pierwsza opcja odpadała z powodu niekorzystnego rozkładu jazdy linii 870 i nie najlepszej pogody na rower.
Druga też odpadła ze względu na zaporową cenę, zaproponowaną przez chciwych taksiarzy.
Ostatecznie wynegocjowaliśmy wynajęcie meleksu na przejazd trasą: Sztutowo - Piaski (31 km w jedną stronę), trzygodzinny postój przy browarze i powrót tą samą trasą. Kwotę 200 zł podzieliliśmy na pięć osób i wyszło całkiem korzystnie.
Restauracja znajduje się na dolnym poziomie budynku. Do dyspozycji gości są drewniane stoły czteroosobowe, oraz całkiem pokaźny ogródek z parasolami.
W ostatnią majową niedzielę tuż po po kolejnym luzowaniu restrykcji związanych z koronawirusem lokal cieszył się dużą frekwencją.
Wszystkie stoliki na zewnątrz były zajęte, a w krótkim czasie szybko wypełniało się wnętrze.
Wystrój wnętrza nijaki, przypominający czeskie restauracje z lat 90-tych.
Na końcu sali jest bar z czterema nalewakami, a tuż obok miedziana warzelnia. Reszta urządzeń browaru znajduje się w podziemiach.
Jednym z elementów wystroju restauracji jest obskurne, niepodświetlone akwarium, w którym zgromadzono dwa glonojady.
Mankamentem restauracji jest męska toaleta. Składa się z trzech pisuarów i klozetu bez osobnej kabiny, przez co ustęp każdorazowo zajmuje tylko jedna osoba, zamykając kluczem drzwi od środka. Na zewnątrz tworzy się ogonek, jak na plenerowym koncercie do tojtojów.
Do wyboru mamy cztery piwa w stałej ofercie:
- Lager 5%
- Pszeniczne 5%
- APA 5%
- Koźlak 7%
W niedzielę dostępne były trzy, Pszenicznego zabrakło.
Dwa pierwsze kosztuję 8 zł za 0,3 i 11 zł za 0,5. APA i Koźlak w cenach odpowiednio: 9 i 12 zł.
Wszystkie piwa można kupić na wynos w butelkach, jednak tu podaż nie nadąża za popytem i lodówka była już opróżniona.
Piwo nalewają do firmowych szklanek. Mają też podstawki, które można bezpłatnie dostać przy barze.
Ponadto firmowe etykiety samoprzylepne do butelek, niestety bez możliwości zakupu.
Piwa nie powalają na kolana. Lager bezpłciowy, APA też bez szału, Koźlak w miarę się broni.
Całkiem lepiej prezentuje się kuchnia.
Porcje są duże, a ceny do zniesienia.
Mają własne wyroby - paprykarz, borówka, brusznica, opieńki w occie. Do kupienia na wynos w słoikach.
Ja zamówiłem zupę z lina a'la flaczki w cenie 18 zł i tatar z troci wędrownej z chlebem domowym na zakwasie za 25 zł.
Wieloosobowa obsługa lokalu (naliczyłem 6 kelnerów 3/3 + manager) profesjonalna, miła i szybko realizująca zamówienia.
Da się nawet wytrzymać zarażenie korporacyjnymi, regularnie powtarzanymi formułkami w formie retorycznych pytań: "Czy wszystko w porządku?"
Restauracja czynna codziennie w godzinach 12:00 - 20:00 (piątki i soboty do 21:00).
Zdjęcia:
Comment