Miejsce patrolu – pizzeria Bartolin mieszcząca się 200 metrów od mojego miejsca zamieszkania. Otwarta od jakiegoś roku. Pizza całkiem niezła, choć do popitki do tej pory była tylko pepsi i jakaś woda. Może coś się zmieniło?
Wchodzimy z żoną, Pani Barmanka (Pizzermanka?) podrywa się od stolika, przechodzi za kontuar. Na półce widzę... kilka butelek Kelta.
- Słucham? – pyta Pani.
- Dwa Kelty proszę – pewność mojego głosu mogłaby ruszyć górę.
- ???
- Piwo – tłumaczę i pokazuję niegrzecznie palcem na półkę. – O, to tutaj.
- Ale to jest DEKORACJA. – Pani na to. – Mogę dać Tyskie.
- A jakieś inne PIWO ma pani? – Tym razem Żona.
- Dziś nie, ale będzie jutro.
- A jakie? – pantałyk stoi niewzruszony, wraz z nim Żona.
- Lech i Żywiec.
- A na ten przykład Amber, koźlak albo full? – Elka nie dawała za wygraną.
- AMBER?! – dziwny grymas zmarszczył pogodne dotąd panine oblicze. – Nieee...
- No to do widzenia.
- Do widzenia.
Kurtyna.
A miało być sympatycznie.
Wchodzimy z żoną, Pani Barmanka (Pizzermanka?) podrywa się od stolika, przechodzi za kontuar. Na półce widzę... kilka butelek Kelta.
- Słucham? – pyta Pani.
- Dwa Kelty proszę – pewność mojego głosu mogłaby ruszyć górę.
- ???
- Piwo – tłumaczę i pokazuję niegrzecznie palcem na półkę. – O, to tutaj.
- Ale to jest DEKORACJA. – Pani na to. – Mogę dać Tyskie.
- A jakieś inne PIWO ma pani? – Tym razem Żona.
- Dziś nie, ale będzie jutro.
- A jakie? – pantałyk stoi niewzruszony, wraz z nim Żona.
- Lech i Żywiec.
- A na ten przykład Amber, koźlak albo full? – Elka nie dawała za wygraną.
- AMBER?! – dziwny grymas zmarszczył pogodne dotąd panine oblicze. – Nieee...
- No to do widzenia.
- Do widzenia.
Kurtyna.
A miało być sympatycznie.
Comment