Hmm, aby dotrzeć do ogródka było trzeba przejść przez trzy sale.
Nie widziałeś ich?
oczywiście, że widziałem przez chwilę pomyślałem, że atut ma jeszcze jakieś ukryte sale, co jakoś specjalnie by mnie nie zdziwiło, bo hektaru to on ma sporo
Ps. Drzwi zamontowali.
o właśnie! o to mi chodziło. Tylko pewnie przy chodzeniu i otwieraniu drzwi powietrze w obu salach się jednak miesza. Ciekawe, jak to się ma do ustawy. Będę musiał sprawdzić.
Dzięki za informacje
Od dziś już wiem. Wizyta w Gdyni bez odwiedzenia baru Atut to wizyta stracona! Mało tego - wizyta w Trójmieście bez Atuta to wizyta stracona!
Niech nie zachęca Was cena; niech zachęca Was klimat i Rycerz
Abernacka - dziękuję za wspólne Pivko 14 kwietnia br.
Znam osoby pijące koncerniaki, mimo że próbowały PIWA. Już nie potrafię im pomóc...
Maciek urodził się po zamknięciu Browarów Warmińsko-Mazurskich "JURAND" w Olsztynie. Będą musiały mu wystarczyć wspomnienia taty...
Mateusz z kolei... w okresie wielkiego bumu browarów kontraktowych i minibrowarów restauracyjnych. Czego się ze mną napije za kilkanaście lat?
Odwiedziłem w sobotę "Atut", i napiłem się bardzo dobrego Rycerza w promocji za 2, 60. Pytałem, ile kosztuje, kiedy nie ma promocji i usłyszałem, że nadal 3,00. Pan twierdzi, że Rycerz będzie, bo nieźle schodzi. Z atrakcji: jakaś awanturująca się głośno kobieta z tzw marginesu, pani w toalecie zbierająca co łaska na mleko dla małego kotka i dwaj goście w ogródku, którzy zobaczywszy, że wychodząc na siusiu zostawiam małą torbę na ławce od razu ostrzegli mnie, żeby więcej tego nie robił, bo tu ginie wszystko, a kiedy odparłem, że w torbie nic właściwie ważnego nie ma, bo nie zwykłem zostawiać kasy czy dokumentów, stwierdzili, że nawet gdybym miał w niej śmierdzące skarpetki, to i tak by zniknęły.
Jednym słowem: świetny lokal (bez ironii), znakomite piwo.
Z okazji openerowego szaleństwa wybrałem się do Gdyni (2.07 i Primus na scenie głównej!). Oczywiście punktem obowiązkowym podczas każdej "niesamochodowej" wizyty w Gdyni(których wbrew pozorom wcale nie ma tak dużo) jest Atut. Tym razem czasu było sporo, bo i zainteresowanie festiwalem w tym roku mniejsze - wszelkie dojazdy, wymiany biletów na opaski, itp. zabierały mniej czasu niż zwykle. To mi się podoba w wizytach w Atucie najbardziej - brak presji czasu Doskonale to współgra z klimatem tego miejsca.
Co do piwa - świetne, świeżutkie i skandalicznie wręcz tanie. Przy nalewaku stoi odręcznie napisana kartka - Rycerz, promocja, 2, 60 zł. Jak się dowiedziałem, jest to chwyt marketingowy w rzeczywistości jest to stała cena, bo konkurencję robi Specjal swoim niepasteryzowanym i trzeba było obniżyć cenę, żeby zainteresowanie Rycerzem nie spadło(ktoś mówił, że koncerny to samo zło? ). A zainteresowanie, jak usłyszałem, spore. Pan z obsługi powiedział, że dzień wcześniej ok godz. 11 podpiął 50 litrową beczkę. O 16 mój znajomy zamówił ostatnie piwo z tego kega! Naprawdę niezłe tempo. Nie ma zatem podstaw by wątpić w słowa atutowych sprzedawców, że Rycerz ma się dobrze i nie zniknie z tego miejsca. Takie szybkie rozlewanie beczki wyjaśnia też, dlaczego w Atucie nie ma się co bać, że Rycerz bedzie nadpsuty, czy nieświeży.
Cały czas chodzi mi po głowie ta cena. Jak to jest możliwe?
Człowiek kupuje 3 Rycerze i paluszki i całość zamyka się w kwocie poniżej 10 zł (dokładnie 9,80) jak u naszych południowych sąsiadów kilka lat temu...
No cóż, za Rycerza w Atucie byłbym skłonny zapłacić nawet parę zł więcej biorąc pod uwagę mizerię pozostałych piw w tym miejscu jak i w innych knajpach w centrum Gdyni. A tak parę zł w kieszeni, w teorii ekonomii nazywa się to nadwyżka konsumenta, część jej można oczywiście wrzucić do słoiczka na kontuarze z napiwkiem dla barmanki, do czego zachęcam.
golonka – główny powód, dla którego Bóg stworzył świnię
(...) do gospody wszedł Szwejk, który kazał sobie podać ciemne piwo, dodając znacząco:
- Bo w Wiedniu też dziś mają żałobę.
Byłem,widziałem i spróbowałem. Tydzień spędzony w Trójmieście uważam za udany dzięki codziennym wizytom w Atucie. Obserwując miejscowych "smakoszy", a było ich sporo o każdej porze dnia, musze przyznać że mając pod nosem Rycerza i tak pili Specjale itp. Moje wizyty trwały do godziny czasu i wszyscy zamawiali piwka z butelki. Swoją drogą super mają "parasolki" z oryginalnymi popielniczkami (puszki po zjedzonych orzeszkach). Widać, że dodatkowym "atutem" knajpy jest wykorzystywanie wtórne materiałów! Na koniec napisze, że piwo smakowało cudownie i cena 2.60 po prostu ścinała z nóg.
Byłem,widziałem i spróbowałem. Tydzień spędzony w Trójmieście uważam za udany dzięki codziennym wizytom w Atucie. Obserwując miejscowych "smakoszy", a było ich sporo o każdej porze dnia, musze przyznać że mając pod nosem Rycerza i tak pili Specjale itp. Moje wizyty trwały do godziny czasu i wszyscy zamawiali piwka z butelki. Swoją drogą super mają "parasolki" z oryginalnymi popielniczkami (puszki po zjedzonych orzeszkach). Widać, że dodatkowym "atutem" knajpy jest wykorzystywanie wtórne materiałów! Na koniec napisze, że piwo smakowało cudownie i cena 2.60 po prostu ścinała z nóg.
Browar tani, bardzo tani, ale mordownia to okrutna, coś kosztem czegoś, codziennie widzę jak panie i panowie wynurzają się z tego Atuta, wychodząc schodkami na ulicę, niczym z sutereny.
Zwykła robotnicza knajpa z tanim piwem, stali klienci o stałych godzinach (jak się kończy zmiana w pobliskiej stoczni), codziennie wychodzący pijani na te same autobusy, śmierdzący potem i kilkudniowym piwem. Niestety, muszę codziennie z nimi wracać do domu po pracy.
Przyjezdnym nie polecam, bo nie ma czego oglądać, no chyba, że interesuje kogoś widok obsikanych żuli i alkoholizowanie się tanim piwem, lepiej w sklepie kupić browarka i na łonie natury go spożyć, a jest kilka fajnych miejsc do tego w Gdyni (Kamienna Góra, klif w Orłowie, plaża Babie Doły, Oksywie …)
Browar tani, bardzo tani, ale mordownia to okrutna, coś kosztem czegoś, codziennie widzę jak panie i panowie wynurzają się z tego Atuta, wychodząc schodkami na ulicę, niczym z sutereny.
Zwykła robotnicza knajpa z tanim piwem, stali klienci o stałych godzinach (jak się kończy zmiana w pobliskiej stoczni), codziennie wychodzący pijani na te same autobusy, śmierdzący potem i kilkudniowym piwem. Niestety, muszę codziennie z nimi wracać do domu po pracy.
Przyjezdnym nie polecam, bo nie ma czego oglądać, no chyba, że interesuje kogoś widok obsikanych żuli i alkoholizowanie się tanim piwem, lepiej w sklepie kupić browarka i na łonie natury go spożyć, a jest kilka fajnych miejsc do tego w Gdyni (Kamienna Góra, klif w Orłowie, plaża Babie Doły, Oksywie …)
Prawdę mówiąc nikt nie chodzi tam by doceniać walory wystroju, czy klienteli obok. Po prostu chodzi się tam na Rycerza.
"If you see a beer, do it a favor, and drink it. Beer was not meant to age." Michael Jackson
Browar tani, bardzo tani, ale mordownia to okrutna, coś kosztem czegoś, codziennie widzę jak panie i panowie wynurzają się z tego Atuta, wychodząc schodkami na ulicę, niczym z sutereny.
Zwykła robotnicza knajpa z tanim piwem, stali klienci o stałych godzinach (jak się kończy zmiana w pobliskiej stoczni), codziennie wychodzący pijani na te same autobusy, śmierdzący potem i kilkudniowym piwem. Niestety, muszę codziennie z nimi wracać do domu po pracy.
Przyjezdnym nie polecam, bo nie ma czego oglądać, no chyba, że interesuje kogoś widok obsikanych żuli i alkoholizowanie się tanim piwem, lepiej w sklepie kupić browarka i na łonie natury go spożyć, a jest kilka fajnych miejsc do tego w Gdyni (Kamienna Góra, klif w Orłowie, plaża Babie Doły, Oksywie …)
Powiem szczerze - mam nieprzyjemność pracować i wracać z pracy z takimi jak ty., czystymi sterylnymi oczywiście nie zasikanymi "strasznymi mieszczanami". A tych robotników którymi tak pogardzasz szanuje 100 razy bardziej niż takie coś jak ty bo kto pogardza innym nie ma prawa nazywać się Człowiekiem.
"Nie myśl o tym, że wszystko się kończy. Myśl, że wszystko się dopiero zaczyna. To, co powinno być życiem: spokój, wolność i cisza" M. Hłasko, "Ósmy dzień tygodnia"
Po stokroć wolę klientelę Atuta niż "sterylnych" łysych dresiarzy wychodzących z modnych klubów z piwem dla młodych i energicznych, którzy po paru browcach nie są w stanie zapanować nad testosteronem i ciskają się do przypadkowych przechodniów.
Twój opis ludzi goszczących w Atucie jest poza tym mocno przerysowany. Ja tam najczęście widzę prostych, zwykłych robotników, którzy po zmianie wpadają na piwko. Często w samotności. Po kilku kuflach idą do domu i tyle. Obsikanych żuli, jak raczyłeś napisać, raczej tam nie widuję, a byłem w Atucie już naprawdę wiele razy. Pewnie, znajdzie się czasem jakiś patologiczny element, ale to są wyjątki. Zdecydowanie łatwiej np. dostać w mordę na modnej ulicy niż pod Atutem. Ja się tam czuję bezpiecznie i polecam ten lokal każdemu Zwłaszcza, że walających się powszechnie żuli nie dostrzegłem.
Comment