Knajpa raczej sezonowa z kilkoma stołami pod parasolami (Ambera) i kilkoma w namiocie. Do picia Złote Lwy i Żywe z kija oraz Grand i Koźlak z butelki (+ masówka). Dostępne żarcie w stylu kebab, golonka, frytki, etc.
Ceny znośne, schludność jak to zwykle w tego typu przybytkach - pewnie za wiele wymagać nie można. Organizowano tam "koncerty szantowo-rockowe" i przyznam, że poszliśmy tam zaciekawieni właśnie tym procederem (i bardzo szybko uciekliśmy, bo przemilusia banda discopolowców profanowała co się tylko dało...).
Aaaa, z takich ciekawostek, to jak ja tam byłem, to Lwy i Żywe niczym się nie różniły. Śmiem twierdzić, że albo ktoś się pomylił i podłączył Lwy pod oba kije, albo Żywe się skończyło i uznano, że i tak nikt się nie zorientuje...
Za to obsługa nawet miła
Ceny znośne, schludność jak to zwykle w tego typu przybytkach - pewnie za wiele wymagać nie można. Organizowano tam "koncerty szantowo-rockowe" i przyznam, że poszliśmy tam zaciekawieni właśnie tym procederem (i bardzo szybko uciekliśmy, bo przemilusia banda discopolowców profanowała co się tylko dało...).
Aaaa, z takich ciekawostek, to jak ja tam byłem, to Lwy i Żywe niczym się nie różniły. Śmiem twierdzić, że albo ktoś się pomylił i podłączył Lwy pod oba kije, albo Żywe się skończyło i uznano, że i tak nikt się nie zorientuje...
Za to obsługa nawet miła