Nagłówek może być mylący, tak jak szyld widziany z ulicy. Problem polega na tym, że sklep jest połączony z kawiarnią. Żeby wejść do niej, trzeba przejść przez sklep. Zdziwienie moje było ogromne, gdy zobaczyłem w tym 16 tys. miasteczku dwie lodówki, a w nich co prawda nie pełny zestaw piw z browarów regionalnych, ale na pewno piwa z Lwówka, Ciechana, Gościszewa (Viva Hel), Bielkówka, Olsztyna, Browaru Południe, Miłosławia, Konstancina, Jabłonowa i... Pintę (Atak Chmielu, Imperium Atakuje, Ognie Szczęścia). Ponadto Łomża, Perła, koncernówka polska, a także koncernówka ukraińska i rosyjska. Być może o czymś zapomniałem.
Najśmieszniejsze jest to, że kiedy się wejdzie do kawiarni, nie można napić się żadnego innego piwa poza Żywcem i z dwoma innymi z butelki. Właściciel sklepi i kawiarni ten sam, ale - jak widać - nie wszędzie się da.
Miejsce dobre, niedaleko hotelu i zamku, który jest największą atrakcją turystyczną w okolicy.
Najśmieszniejsze jest to, że kiedy się wejdzie do kawiarni, nie można napić się żadnego innego piwa poza Żywcem i z dwoma innymi z butelki. Właściciel sklepi i kawiarni ten sam, ale - jak widać - nie wszędzie się da.
Miejsce dobre, niedaleko hotelu i zamku, który jest największą atrakcją turystyczną w okolicy.
Comment