Byłem wczoraj w Łodzi. Żona chciała obejrzeć zbiory w Muzeum Sztuki, toteż zawędrowaliśmy na ul. Więckowskiego 61, gdzie się ono mieści. Rodzina weszła do środka, a ponieważ mnie się nie chciało, zacząłem sobie zwiedzać okolicę. Nie uszedłem daleko i na rogu ulic Gdańskiej i 1 Maja natknąłem się na pub "Renata". Pub - to za dużo powiedziane. Lokal wyglądał raczej jak mordownia (dość schludna jednak), chociaż przy mnie nic się złego nie działo. W środku cztery małe stoliki, przy jednym z nich trzech mężczyzn (najwyraźniej stałych klientów z okolicy) z dwoma kundlami, spokojnie sączących piwo. Kilka rodzajów piwa z kija (Dojlidy Żubr i Mocne oraz Staropolskie, chyba Złote i Mocne). Dosyć tanio, za 0,5 litra Żubra dałem 3 zł. Piwko było podane jak należy, zimne. Oprócz tego spora bateria różnych piw w butelkach, jednak wszystkie w wersjach mocnych (preferowanie piw o wyższym woltażu jest bardzo charakterystyczne dla sklepów we włókienniczym [niegdyś] mieście). Kupiłem sobie (dla etykiety) piwo z Konstancina pn. Sokół Mocny. Próbowałem też odkupić od barmanki szklankę od Staropolskiego (o bardzo ładnym kształcie), ale nie chciała (mimo że oferowałem 10 złotych!). Honorowa jakaś, czy co?