Wczoraj udało mi się odwiedzić Szwejka i wrażenia pozytywne.
Byłem chwilę przed 15 i już było otwarte.
Z piw dostępny był niestety tylko butelkowy pszeniczny Cornelius oraz 14.
Oba piwa bardzo dobre szczególnie pszenica chyba najlepsza z polskich.
Jedzenie też dobre, duże porcje w przystępnych cenach.
A że wszystkim posmakował Cornelius chcieliśmy kupić trochę butelek do domu, co niestety się nie udało bo na całym odcinku od Szwejka do dworca PKP i jego okolic nie było go w żadnym sklepie a zapytana o lokalne piwo Pani w sklepie stwierdziła ze jest ono niedobre dlatego go nie maja w sklepie. Niestety takie podejście maja ludzie do własnego lokalnego piwa.
A że wszystkim posmakował Cornelius chcieliśmy kupić trochę butelek do domu, co niestety się nie udało bo na całym odcinku od Szwejka do dworca PKP i jego okolic nie było go w żadnym sklepie a zapytana o lokalne piwo Pani w sklepie stwierdziła ze jest ono niedobre dlatego go nie maja w sklepie. Niestety takie podejście maja ludzie do własnego lokalnego piwa.
A co robią PH browaru? Powiedzmy sobie szczerze, regularne wyroby Kipera to są żadne rarytasy. Trzeba jednak wprowadzić do sklepów Corneliusa, może nawet niekoniecznie chwaląc się, że jest z Piotrkowa .
Nie wiem tylko, dlaczego ta nazwa jak po gaciach się szwenda - Szwejk !?
Czy w polskim nazewnictwie brakuje piwnych bohaterów ?
Tym bardziej, że Haszek nigdy w Piotrkowie T. nie przebywał - skąd ta nazwa ?
Wydaje mi się, że właściciele knajpy chcieli mocno nawiązać do republiki czeskiej. Udało im się chyba tylko kilkoma potrawami (i to też mówię z pewnym dystansem, mimo, że potrawy smaczne).
Na wizytówce (kalendarzyku) knajpy widnieje zapis:
"Poczuj Czechy przez bebechy"
Piszą też hospoda Vojak Svejk, więc skoro nie gospoda to temat czeski próbują wystawić na pierwszy plan.
Znam osoby pijące koncerniaki, mimo że próbowały PIWA. Już nie potrafię im pomóc...
Maciek urodził się po zamknięciu Browarów Warmińsko-Mazurskich "JURAND" w Olsztynie. Będą musiały mu wystarczyć wspomnienia taty...
Mateusz z kolei... w okresie wielkiego bumu browarów kontraktowych i minibrowarów restauracyjnych. Czego się ze mną napije za kilkanaście lat?
Myślę, że z nalaniem do PETa nie będzie problemu. Obsługa jest w miarę kompetentna i przyjazna dla ludzi.
A tak poza tematem, w kwestii do jazdu na zlot, to warto jednak porzucić przyklejony do tyłka samochód i odnowić znajomość z PKP, bo:
1. Zlot zawsze zaczyna się już w wesołych pociągach ściągających promieniście z całego kraju.
2. Zawsze w tych pociagach dobre ludzie są.
3. Wiozą dobre rzeczy, które nie zawsze dojeżadżają do końca trasy
4. W grupie raźniej.
5,6,7...98. dziewięćdziesiąt cztery inne dobre powody wynikające z powyższych
99. Zawsze można łyknąć piwo na rozchodne
100. Przy zastosowaniu zlotowej zniżki jest po prostu duzo taniej (nadwyżka na piwo )
Po rozmowie telefonicznej:
Kolejna partia portera może pojawić się już w dniu jutrzejszym i powinna być dostępna w ciągu tygodnia. Może więc zaplanować odwiedziny w piątek po drodze na Zlot? Godziny otwarcia to 12-23.
Po rozmowie telefonicznej:
Kolejna partia portera może pojawić się już w dniu jutrzejszym i powinna być dostępna w ciągu tygodnia. Może więc zaplanować odwiedziny w piątek po drodze na Zlot? Godziny otwarcia to 12-23.
Ja planuję zawinąć w drodze powrotnej jakoś... W niedzielę... I wziąć zapas w PET-y jedynie... Ech, życie...
Po rozmowie telefonicznej:
Kolejna partia portera może pojawić się już w dniu jutrzejszym i powinna być dostępna w ciągu tygodnia.
z tego co wiem przywieziono im popsutego więc na razie portera nie ma, trzeba pytać na bieżąco bo może się pojawić pod koniec tygodnia. dla informacji: cena 6zł
Zgodnie z planem, miałem przyjemność odwiedzić ten lokal wczoraj, wracając ze Zlotu.
Knajpka położona jest w urokliwej części piotrkowskiej starówki (?), która klimatem (jak się spojrzy w odpowiednią stronę ) przypomina niektóre czeskie miasteczka. I to usprawiedliwia nazwę. Wystrój dość sympatyczny, trochę stresuje wielki Franz Josef wybałuszający ze ściany gały na nalewaki. Mili panowie przy barze (po obu stronach), z nalewaka pszenica, pils i... porter (ponoć 11,2% alk. ).
Ponieważ nie mogłem przeprowadzić degustacji na miejscu (tzw. wizji lokalnej ), jeden z miłych panów napełnił PET-y w/w zawartością, lejąc cierpliwie "pod korek".
Po dwóch dniach jedzenia zlotowej kiełbachy z ogniska (z przerwą na golonkę "w piwie" u Stacha) uspokoiłem żołądek bardzo smaczną wątróbką z jabłkiem .
Lokal polecam, choć wolałbym być tam wieczorem, nie sam i bez samochodu... .
Lokal bardzo przyzwoity, uciałem sobie miłą pogawędkę z szefostwem na temat gustów piwnych, poza tym oryginalne sklepienia kamienicy, znakomite pierogi usytrzyckie za bardzo rozsadną cenę. Żeby wypowiedzieć się na temat piwa, trzeba byłoby zajrzeć jeszcze ze dwa razy... Wypiłem dwa duże pilsy, warka wydawała mi się zupełnie niezła, może przydałoby się ciut więcej chmielowego charakteru. Poza tym jak na niefiltrowane piwo, napój wyglądął bardzo, ale to bardzo klarownie. Właściciel objaśnił mnie że to nie "wina" filtracji, ale opadania osadu. Ciekawe...
Comment