Tak więc wracając z Tabakiery po udanych zakupach zaszliśmy do Gramofonu na jedno. Byłam tam pierwszy raz. Wewnątrz knajpa nie najgorsza, zasiedliśmy przy stoliku zrobionym ze starej maszyny do szycia Singer i zamówiliśmy po lanym Murphy'sie (10zł/5l). I wiecie co? Nie wiem jak oni to zrobili, ale nikt mi nie powie, że to był ten pyszny stoucik. Piwo kompletnie bez smaku z dużą pianą. Ot, co! Po wypiciu kilku łyków, wyszliśmy z knajpy mówiąc barmanom, co o tym myślimy. Nie zawitam tam więcej.