Na południowo-wschodnim skrawku Nikaragui, w popularnym miasteczku turystycznym San Juan del Sur, położonym u wybrzeży Ocenau Spokojnego, znajduje się klimatyczny minibrowar.
Mikrus nie ma swojej nazwy, a znaleźć go można na jednej z kilku głównych, krótkich uliczek małego miasteczka.
Zarówno kilku skrzydłowe potężne wrota wejściowe, jak i wnętrze sugeruje, jakoby na potrzeby mikrusa został zaadoptowany budynek po byłym magazynie czy warsztacie samochodowym.
Wystrój jednoprzestrzennego pomieszczenia jest bardzo surowy - nieotynkowane częściowo ściany, a na suficie goła blacha falista, która posłużyła równierz do obicia baru.
Charakterystycznymi elementami wystroju są deski surfingowe i malowidła na ścianach, oddające klimat beztroskiego wypoczynku nad oceanem.
Dla klientów miejsca przy stolikach czteroosobowych, lub przy barze na wysokich krzesłach.
Nad samym barem znajduje się cała instalacja minibrowaru, dobrze widoczna od frontu za dużą szybą.
Interes prowadzą młodzi amerykanie z U.S.A., a przeważającą większością klienteli są rzecz jasna też białasy ze stanów.
Dostępność lokalu i atrakcyjne położenie w połączeniu z dość zamożną klientelą sprawia, że niemal non stop po sali krążą sprzedawcy okularów przeciwsłonecznych, ręczników, pamiątek, paradujący między stolikami z całym swoim dobytkiem.
Nie mniej irytujący może być tutejszy zwyczaj permanentnego przecierania stolików ścierką przez obsługę, gdy tylko zrobią się zacieki od szklanki z zimnym piwem. Nie lepiej zainwestować w wynalezione już tekturowe podstawki?
Choć przy barze znajduje się aż 7 nalewaków, to w czasie mojej wizyty (27.01.2016) w ofercie były tylko dwa piwa:
- El Boom (Ipa) 6,3%
- Pelibuey (Porter) 5,7%
Po wypiciu całkiem przyzwoitej Ipy podpięto kolejne piwo, a była to Panga (Pale Ale) 5,2%.
Wszystkie piwa były w jednej cenie 75 i 110 NIO (10 i 15 zł) za pojemności 0,3 i 0,5 l.
Jest firmowe szkło, ale służy jako wystawa, piwa nalewane są do "czystych" szklanek. Na moją potrzebę utrwalenia piwa na kliszy przetarto specjalnie szkło i zrobiono z niego pożyteczny użytek.
Co ciekawe, firmowe szkło jest wyłącznie wystawą, nie jest przeznaczone na sprzedaż. Można za to kupić kuflo-słoiki z logo, czapki z daszkiem i koszulki za 18 USD.
Do jedzenia jest Bocadillos za 110 - 220 NIO (15 - 30 zł) i Tacos 40 - 70 NIO (5,50 - 9,50 zł).
Menu zapisane na jednostronnej kartce podawane jest na drewnianych deseczkach w zestawie z ołówkiem. Klient nie musi porozumiewać się z kelnerem, zaznacza jedynie ołówkiem wybraną przez siebie pozycje do realizacji. Ot takie hamerykańskie wygodnictwo, nie wymagające wysiłku intelektualnego i potrzeby komunikowania się.
Minibrowar czynny codziennie, oprócz wtorków od 11.00 do północy.
Zdjęcia:
Mikrus nie ma swojej nazwy, a znaleźć go można na jednej z kilku głównych, krótkich uliczek małego miasteczka.
Zarówno kilku skrzydłowe potężne wrota wejściowe, jak i wnętrze sugeruje, jakoby na potrzeby mikrusa został zaadoptowany budynek po byłym magazynie czy warsztacie samochodowym.
Wystrój jednoprzestrzennego pomieszczenia jest bardzo surowy - nieotynkowane częściowo ściany, a na suficie goła blacha falista, która posłużyła równierz do obicia baru.
Charakterystycznymi elementami wystroju są deski surfingowe i malowidła na ścianach, oddające klimat beztroskiego wypoczynku nad oceanem.
Dla klientów miejsca przy stolikach czteroosobowych, lub przy barze na wysokich krzesłach.
Nad samym barem znajduje się cała instalacja minibrowaru, dobrze widoczna od frontu za dużą szybą.
Interes prowadzą młodzi amerykanie z U.S.A., a przeważającą większością klienteli są rzecz jasna też białasy ze stanów.
Dostępność lokalu i atrakcyjne położenie w połączeniu z dość zamożną klientelą sprawia, że niemal non stop po sali krążą sprzedawcy okularów przeciwsłonecznych, ręczników, pamiątek, paradujący między stolikami z całym swoim dobytkiem.
Nie mniej irytujący może być tutejszy zwyczaj permanentnego przecierania stolików ścierką przez obsługę, gdy tylko zrobią się zacieki od szklanki z zimnym piwem. Nie lepiej zainwestować w wynalezione już tekturowe podstawki?
Choć przy barze znajduje się aż 7 nalewaków, to w czasie mojej wizyty (27.01.2016) w ofercie były tylko dwa piwa:
- El Boom (Ipa) 6,3%
- Pelibuey (Porter) 5,7%
Po wypiciu całkiem przyzwoitej Ipy podpięto kolejne piwo, a była to Panga (Pale Ale) 5,2%.
Wszystkie piwa były w jednej cenie 75 i 110 NIO (10 i 15 zł) za pojemności 0,3 i 0,5 l.
Jest firmowe szkło, ale służy jako wystawa, piwa nalewane są do "czystych" szklanek. Na moją potrzebę utrwalenia piwa na kliszy przetarto specjalnie szkło i zrobiono z niego pożyteczny użytek.
Co ciekawe, firmowe szkło jest wyłącznie wystawą, nie jest przeznaczone na sprzedaż. Można za to kupić kuflo-słoiki z logo, czapki z daszkiem i koszulki za 18 USD.
Do jedzenia jest Bocadillos za 110 - 220 NIO (15 - 30 zł) i Tacos 40 - 70 NIO (5,50 - 9,50 zł).
Menu zapisane na jednostronnej kartce podawane jest na drewnianych deseczkach w zestawie z ołówkiem. Klient nie musi porozumiewać się z kelnerem, zaznacza jedynie ołówkiem wybraną przez siebie pozycje do realizacji. Ot takie hamerykańskie wygodnictwo, nie wymagające wysiłku intelektualnego i potrzeby komunikowania się.
Minibrowar czynny codziennie, oprócz wtorków od 11.00 do północy.
Zdjęcia: