Chyba jedyny w Tadżykistanie browar restauracyjny znajduje się w samym centrum stolicy kraju - Duszanbe, przy ulicy Somoni Avenue, około 200 metrów od niepozornego pałacu prezydenckiego. Można tam dojechać trolejbusem nr 1 z dworca kolejowego Duszanbe 1 (5 przystanków)
Udając się do tego minibrowaru spodziewałem się kameralnej restauracji i wyboru przynajmniej dwóch gatunków piwa. Zapomniałem jednak, że jestem w dalekiej Azji a nie w Europie. W lokalu jako pierwszy powitał mnie emerytowany szatniarz (szatnia obowiązkowa dla każdego). Sympatyczny staruszek z dwoma zębami i wielkim uśmiechem rozpoznał we mnie bratnią duszę i pochwalił się, że jest miłośnikiem naszego serialu "Czetyrie Tankisty i Sabaka" :-). Po wejściu do lokalu nieco mnie zamurowało. Nagłe cofnięcie w czasie do lat 80-tych PRL-u i uczucie jakbym był w restauracji Kongresowa czy Czardasz w czasach ich świetności. W lokalu trwał dancing, a w przerwie był show w postaci tańca brzucha :-) W lokalu bawili się ludzie w wieku ok 40 - 45 lat, obsługę stanowiły podstarzałe kelnerki, w strojach, a raczej w mundurach służbowych z dystynkcjami. Kelnerki nie uśmiechały się w ogóle, a makijaż i puder wręcz odpadał ze smutnych twarzy bez wyrazu. Jako czynny personel była też zatrudniona baba ubrana w lokalny strój wycierająca na bieżąco na sali talerze i sztućce na połysk. Piwo średnie - tylko jeden rodzaj Pilsa 11-stki podawany w wysokich szklankach. Piana szybko zanikająca, już po pierwszym łyku czuć, że brakuje słodu. Nie mają firmowego szkła, jedynie tależe. Do piwa używają szkła ze Słowackiego Martinera :-). Uwaga na rachunki !
Na moim było prawie dwa razy więcej niż powinno. Doliczono: 10% za obsługę, 10% napiwko, 20% za taniec brzucha i kolejne tyle za Music :-). Piwo w cenie 3 Somoni.
Udając się do tego minibrowaru spodziewałem się kameralnej restauracji i wyboru przynajmniej dwóch gatunków piwa. Zapomniałem jednak, że jestem w dalekiej Azji a nie w Europie. W lokalu jako pierwszy powitał mnie emerytowany szatniarz (szatnia obowiązkowa dla każdego). Sympatyczny staruszek z dwoma zębami i wielkim uśmiechem rozpoznał we mnie bratnią duszę i pochwalił się, że jest miłośnikiem naszego serialu "Czetyrie Tankisty i Sabaka" :-). Po wejściu do lokalu nieco mnie zamurowało. Nagłe cofnięcie w czasie do lat 80-tych PRL-u i uczucie jakbym był w restauracji Kongresowa czy Czardasz w czasach ich świetności. W lokalu trwał dancing, a w przerwie był show w postaci tańca brzucha :-) W lokalu bawili się ludzie w wieku ok 40 - 45 lat, obsługę stanowiły podstarzałe kelnerki, w strojach, a raczej w mundurach służbowych z dystynkcjami. Kelnerki nie uśmiechały się w ogóle, a makijaż i puder wręcz odpadał ze smutnych twarzy bez wyrazu. Jako czynny personel była też zatrudniona baba ubrana w lokalny strój wycierająca na bieżąco na sali talerze i sztućce na połysk. Piwo średnie - tylko jeden rodzaj Pilsa 11-stki podawany w wysokich szklankach. Piana szybko zanikająca, już po pierwszym łyku czuć, że brakuje słodu. Nie mają firmowego szkła, jedynie tależe. Do piwa używają szkła ze Słowackiego Martinera :-). Uwaga na rachunki !
Na moim było prawie dwa razy więcej niż powinno. Doliczono: 10% za obsługę, 10% napiwko, 20% za taniec brzucha i kolejne tyle za Music :-). Piwo w cenie 3 Somoni.
Comment