Mariazell to taka austriacka Częstochowa. Jednak my nie mieliśmy na celu religijnych uniesień a krajoznawcze i piwno - degustacyjne.
Styria jest piękną, wręcz idylliczną górską krainą. A podziwia się ją najlepiej z pociągu i to wąskotorowego, którym właśnie do Mariazell można dojechać z odległego o 85 km St. Pölten. Podróż trwa 2,5 godz. a w widoki ze wspinającej się w górę niezliczonymi serpentynami kolejki zapierają dech w piersiach. Gdy już osiągniemy stację końcową wychodzimy na główną ulicę Wiener Straße, którą kierujemy się w stronę centrum miasteczka. Dojście zajmie około 10-15 min, gdyż browarek znajduje się na starówce na drugim końcu tej ulicy.
Wchodzimy z ulicy wprost do warzelni z dwoma miedzianymi kadziami. Co ciekawe, znajduje się ona we wnętrzu, ale właściwie jest to jakby uliczka (brukowana) prowadząca na drugą stronę kamienicy i do tego ostro w dół. Po lewej stronie, wokół filara podtrzymującego łukowe sklepienie zabudowano stół i ławy (na około 10 osób), tu jest też wejście do pokoi gościnnych. Po prawej jest wejście do sali restauracyjnej, a niżej bar z wnęką i jedną, małą ławą. Zaraz za warzelnią, naprzeciw baru, przez szklane drzwi możemy podziwiać małe kadzie fermentacyjne. Dalej, w dół uliczki, za następnymi drzwiami, wychodzimy na zewnątrz. Tu mieści się stylowa, drewniana, przeszklona altana mieszcząca największą część restauracyjną z własnym barem.
Jako że byliśmy na miejscu już około 13.30, tak sala restauracyjna w uliczce jak i dolna, zewnętrzna, nie były czynne (od 17.30). Nie nastawialiśmy się jednak na konsumpcję dań a piwa, i ławy przy barze w zupełności nam wystarczały. Tym bardziej że akurat pan piwowar warzył piwo i rozchodziły się cudowne chlebowe zapachy.
Były dostępne 2 rodzaje piw:
- Zeller Gold, około 11,5° Blg, 4,6% alk. Koloru jasno słomkowego, mętne, o mocno drożdżowym zapachu. Piana na 3 cm, bielutka, o nierównomiernych pęcherzykach, ale utrzymująca się dość długo i oblepiająca szkło. W smaku na pierwszym planie drożdże, kwaskowość i smaczki charakterystyczne dla pszenicy. Panienka podająca piwo zapytana w tej kwestii zaprzeczyła jakoby to piwo zawierało słód pszeniczny, ale nie umiała też podać zawartości ekstraktu więc nie potraktowaliśmy jej wiedzy serio. I rzeczywiście, pan piwowar potwierdził zawartość pszenicy oraz podał parametry. Dobre, lekkie piwo.
- Mönch Magnus, około 12° Blg, 4,9% alk. Ciemne, koloru mocno dojrzałych wiśni, mętne, lekko prześwitujące pod światło. Jak wyjaśnił pan piwowar, warzone z 5 rodzajów słodu (plzeński, monachijski, barwiący, karmelowy, palony). Zapach wyraźny, słodowy, piana ciemnokremowa, dość szybko zredukowała się do kożuszka pozostawiając ślady na szkle. Smak słodowy z wyraźną kwaskowością, lekko karmelowy ale jak na 12° niezbyt intensywny. Poprawne.
Oba piwa w cenie 3,60 €/0,5 l. Dostępne są też w butelkach z krachlą w znacznie korzystniejszych cenach. Jeśli kupujemy skrzynkę (drewnianą) 20 szt. to jedno piwo kosztuje 2 € + 1,10 € kaucja. W kartonach po 6 szt. 2,30 € + 1,10 € kaucja. 2 l butle z krachlą i uchem są po 19 € + 9,20 € kaucja (ale jest to specjalne piwo Festbier warzone okazjonalnie). Kufle firmowe kupiliśmy po 3,50 €.
Bardo fajny, stylowy browarek, prawdziwie regionalna atmosfera. Na ławach wystawione precle do piwa i miseczki ze słodem. Niestety, panienki z baru wzięte "z ulicy", pojęcia o piwie nie miały żadnego. Na szczęście pan piwowar po skończonym warzeniu robił jakąś papierkową robotę przy kasie i chętnie odpowiadał na pytania na temat tutejszych piw, a także przyniósł w prezencie komplet 4 rodzajów etykiet oraz podkładki pod kufle i ulotki o browarze ze swoim zdjęciem na głównym miejscu.
Fotki w galerii:
Styria jest piękną, wręcz idylliczną górską krainą. A podziwia się ją najlepiej z pociągu i to wąskotorowego, którym właśnie do Mariazell można dojechać z odległego o 85 km St. Pölten. Podróż trwa 2,5 godz. a w widoki ze wspinającej się w górę niezliczonymi serpentynami kolejki zapierają dech w piersiach. Gdy już osiągniemy stację końcową wychodzimy na główną ulicę Wiener Straße, którą kierujemy się w stronę centrum miasteczka. Dojście zajmie około 10-15 min, gdyż browarek znajduje się na starówce na drugim końcu tej ulicy.
Wchodzimy z ulicy wprost do warzelni z dwoma miedzianymi kadziami. Co ciekawe, znajduje się ona we wnętrzu, ale właściwie jest to jakby uliczka (brukowana) prowadząca na drugą stronę kamienicy i do tego ostro w dół. Po lewej stronie, wokół filara podtrzymującego łukowe sklepienie zabudowano stół i ławy (na około 10 osób), tu jest też wejście do pokoi gościnnych. Po prawej jest wejście do sali restauracyjnej, a niżej bar z wnęką i jedną, małą ławą. Zaraz za warzelnią, naprzeciw baru, przez szklane drzwi możemy podziwiać małe kadzie fermentacyjne. Dalej, w dół uliczki, za następnymi drzwiami, wychodzimy na zewnątrz. Tu mieści się stylowa, drewniana, przeszklona altana mieszcząca największą część restauracyjną z własnym barem.
Jako że byliśmy na miejscu już około 13.30, tak sala restauracyjna w uliczce jak i dolna, zewnętrzna, nie były czynne (od 17.30). Nie nastawialiśmy się jednak na konsumpcję dań a piwa, i ławy przy barze w zupełności nam wystarczały. Tym bardziej że akurat pan piwowar warzył piwo i rozchodziły się cudowne chlebowe zapachy.
Były dostępne 2 rodzaje piw:
- Zeller Gold, około 11,5° Blg, 4,6% alk. Koloru jasno słomkowego, mętne, o mocno drożdżowym zapachu. Piana na 3 cm, bielutka, o nierównomiernych pęcherzykach, ale utrzymująca się dość długo i oblepiająca szkło. W smaku na pierwszym planie drożdże, kwaskowość i smaczki charakterystyczne dla pszenicy. Panienka podająca piwo zapytana w tej kwestii zaprzeczyła jakoby to piwo zawierało słód pszeniczny, ale nie umiała też podać zawartości ekstraktu więc nie potraktowaliśmy jej wiedzy serio. I rzeczywiście, pan piwowar potwierdził zawartość pszenicy oraz podał parametry. Dobre, lekkie piwo.
- Mönch Magnus, około 12° Blg, 4,9% alk. Ciemne, koloru mocno dojrzałych wiśni, mętne, lekko prześwitujące pod światło. Jak wyjaśnił pan piwowar, warzone z 5 rodzajów słodu (plzeński, monachijski, barwiący, karmelowy, palony). Zapach wyraźny, słodowy, piana ciemnokremowa, dość szybko zredukowała się do kożuszka pozostawiając ślady na szkle. Smak słodowy z wyraźną kwaskowością, lekko karmelowy ale jak na 12° niezbyt intensywny. Poprawne.
Oba piwa w cenie 3,60 €/0,5 l. Dostępne są też w butelkach z krachlą w znacznie korzystniejszych cenach. Jeśli kupujemy skrzynkę (drewnianą) 20 szt. to jedno piwo kosztuje 2 € + 1,10 € kaucja. W kartonach po 6 szt. 2,30 € + 1,10 € kaucja. 2 l butle z krachlą i uchem są po 19 € + 9,20 € kaucja (ale jest to specjalne piwo Festbier warzone okazjonalnie). Kufle firmowe kupiliśmy po 3,50 €.
Bardo fajny, stylowy browarek, prawdziwie regionalna atmosfera. Na ławach wystawione precle do piwa i miseczki ze słodem. Niestety, panienki z baru wzięte "z ulicy", pojęcia o piwie nie miały żadnego. Na szczęście pan piwowar po skończonym warzeniu robił jakąś papierkową robotę przy kasie i chętnie odpowiadał na pytania na temat tutejszych piw, a także przyniósł w prezencie komplet 4 rodzajów etykiet oraz podkładki pod kufle i ulotki o browarze ze swoim zdjęciem na głównym miejscu.
Fotki w galerii:
Comment